– W krótkim czasie sprawa sądów zostanie załatwiona; to oznacza, że kolejne najważniejsze sprawy, które mamy jeszcze do załatwienia, jak dekoncentracja mediów, też będą załatwione, choć będzie wielki opór – powiedział w czwartek prezes PiS Jarosław Kaczyński. – Sukces ofensywy rządowej zależeć będzie od oporu wydawców – komentuje Bartosz Węglarczyk, dyrektor programowy Onet.pl.
Rząd Prawa i Sprawiedliwości planuje dekoncentrację i repolonizację mediów, w taki sposób aby żadna firma zagraniczna nie miała więcej niż 30 proc. udziałów w prasie, radiu, telewizji lub internetowych serwisach informacyjnych. W wyniku planowanych zmian zagraniczni właściciele mediów będą musieli odsprzedać część swoich udziałów w różnych mediach. Według planów rządu właścicielami mediów powinny być polskie firmy, zarówno prywatne, jak i te należące do Skarbu Państwa.
– Żadne poważne państwo w Europie nie pozwoliło na to, żeby w takiej delikatnej przestrzeni – nie tylko dla biznesu, ale dla wolności debaty, wolności wymiany idei – jak media gdzieś dominował kapitał obcy. Niestety, przez te ostatnie dwadzieścia kilka lat dopuściliśmy do tego, żeby tak się stało, zwłaszcza w prasie – regionalnej czy lokalnej. Dobrze byłoby to zmienić na rzecz kapitału polskiego – ocenił na początku stycznia wiceminister kultury Jarosław Sellin.
Będzie wielki opór
W czwartkowym programie „Rozmowy niedokończone” w Telewizji Trwam Jarosław Kaczyński, że obóz rządzący w najbliższym okresie zajmie się m.in. dekoncentracją kapitałową w branży mediów.
– Sprawa (sądów) jest za nami, przeszłości się nie cofnie, idźmy do przodu, idźmy w ten sposób, żeby było jasne i to w krótkim czasie, że ta sprawa zostanie załatwiona i że będzie to oznaczało, że także kolejne sprawy, które mamy jeszcze do załatwienia z tych najważniejszych – jak sprawa dekoncentracji mediów – też będą załatwione. Chociaż też przecież będzie pewnie wielki opór – powiedział Kaczyński w TV Trwam.
Zakres i sukces ofensywy PiS zależą od oporu wydawców
– Jestem przekonany, że politycy PiS-u chcieliby przejąć kontrolę nad choćby częścią mediów prywatnych. Mogą to zrobić na wiele sposób, np. poprzez tzw. polonizację lub zmiany w prawie prasowym. Pani poseł Pawłowicz mówiła prawdę – media będą kolejnym, obok NGO-sów, obiektem ofensywy ustawodawczej rządu. Podobnie jak w przypadku reformy sądów, zakres i sukces tej ofensywy zależą od oporu wydawców, opozycji parlamentarnej i nacisków Unii Europejskiej oraz różnych krajów, w tym USA – uważa Bartosz Węglarczyk, dyrektor programowy Onet.pl.
Redaktor naczelny „Rzeczpospolitej”, Bogusław Chrabota, stawia akcenty inaczej. – Nie jestem insiderem PiS-u, ale boję się, że są w tej partii tacy, którzy winią za niepowodzenie akcji na SN media. Z pewnością będą się domagali zmian, także tych ryzykownych. Ale pewnych granic przekroczyć nie będą umieli. Pierwszą jest technologia, druga to weto prezydenta w ochronie społeczeństwa obywatelskiego i konstytucji. Paradoksalnie to on, po ostatnich wydarzeniach okazuje się instancją odwoławczą i sojusznikiem normalności. Dlatego będzie ciężko spacyfikować wolną prasę… W końcu pozostaną na tym, co mają, czyli na tzw. niepokornych – uważa Chrabota.
Najciemniej przyszłość mediów jesienią widzi Jarosław Kurski, zastępca redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”. W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl mówi, że przyjęcie ustawy o ustroju sądów powszechnych, a następnie podpisanie jej przez prezydenta daje PiS-owi wyraźną możliwość wpływania na media.
– Mam na myśli wpływanie poprzez wywoływanie tzw. efektu mrożącego. Spodziewamy się od jesieni zwiększonej ilości pozwów, być może nawet w trybie artykułu 212 lub w trybie oskarżenia publicznego, a nie w trybie pozwu cywilnego o ochronę dóbr osobistych. Sprawa będzie o tyle łatwiejsza z punktu widzenia władzy, że prokuratura jest już w rękach Zbigniewa Ziobry, a sądy powszechne zaczynają być w jego rękach. Mając ten mechanizm, władza będzie wiedziała, że pozew przeciwko mediom ma bardzo wysokie prawdopodobieństwo, iż zostanie osądzony według jej życzenia. Media trzy razy się zastanowią, czy pisać, czy nie pisać o niektórych tematach, gdyż sądy uległe Ziobrze będą zasądzały wysokie odszkodowania. To będzie kolejny element presji: presja ekonomiczna – komentuje Kurski.
Polacy nie chcą repolonizacji mediów
Według wyników badania zrealizowanego przez firmę Maison&Partners na ogólnopolskim panelu Ariadna, przeciwko pomysłowi rządowej interwencji w mediach jest 40 proc. badanych, 32 proc. nie ma w tej sprawie zdania, a tylko 28 proc. popiera te pomysły.
Wyniki badania z podziałem na wielkość miejscowości, w której mieszkają ankietowani pokazują jeszcze większe dysproporcje, szczególnie w miastach, w których mieszka więcej niż 20 tys. mieszkańców. W tych miastach 45 proc. badanych jest przeciwko repolonizacji, a popiera ją tylko 19 proc. z nich.