Do zabójstwa 60-letniego dziennikarza Krzysztofa Leskiego doszło w noc sylwestrową 31 grudnia 2019, w jego mieszkaniu na warszawskiej Woli. Sześć dni później do policjantów patrolujących Rynek Główny w Krakowie podszedł 34-letni Łukasz B. i sam przyznał się do morderstwa. W toku śledztwa B., wcześniej bezrobotny alkoholik, którego Leski przyjął pod swój dach i pomagał mu wychodzić z nałogu, stwierdził, że do zabójstwa namówił go diabeł. B. wcześniej leczył się psychiatrycznie, ale biegli orzekli, że w momencie zabójstwa był świadomy swoich czynów.
W kwietniu 2021 roku wyrokiem Sądu Okręgowego w Warszawie Łukasz B. został uznany winnym zamordowania dziennikarza i skazany na 25 lat pozbawienia wolności. Sąd zdecydował, że odbędzie karę w systemie terapeutycznym.
Już po uprawomocnieniu wyroku prokurator generalny Zbigniew Ziobro złożył skargę kasacyjną, twierdząc, że kara wymierzona zabójcy jest rażąco łagodna. Wnioskował o dożywocie.
Sąd Najwyższy kasację oddalił 8 lutego. Sędzia Jerzy Grubba w ustnym uzasadnieniu podkreślił, że zabójca sam zgłosił się na policję, kiedy nikt jeszcze nikt o przestępstwie nie wiedział.
Krzysztof Leski był dziennikarzem od początku lat 80. XX wieku. Najpierw pisał w prasie Niezależnego Zrzeszenia Studentów, a potem w Agencji Solidarność. W stanie wojennym był internowany. Po 1989 roku publikował w „Gazecie Wyborczej”, współpracował też z TVP, gdzie prowadził m.in. „Wiadomości”. Był korespondentem „The Daily Telegraph” i BBC. Publikował też m.in. we „Wprost”, „Polityce” i „Press”.