– Po czterech latach procesu wygrałem dziś prawomocnie w sądzie z Wojciechem Sumlińskim. Sąd uznał, że publikując książkę, w której opluł mnie nazywając chłopcem na posyłki UOP i odmawiając mi prawa do bycia niezależnym dziennikarzem, Sumliński działał bezprawnie – poinformował Jacek Łęski na Twitterze.
Zgodnie z orzeczeniem Wojciech Sumliński ma przeprosić Łęskiego i zapłacić 20 tys. zł rekompensaty za wyrządzoną krzywdę. – Jak zaznaczył sąd w ustnym uzasadnieniu wyroku, by ukarać pozwanego za to, co zrobił oraz by powstrzymać go przed innymi, tego rodzaju, naruszeniami praw innych ludzi. W trakcie procesu okazało się, że Wojciech Sumliński opublikował de facto cudzy tekst pod własnym nazwiskiem – dodał dziennikarz TVP.
Jacek Łęski pozwał Wojciecha Sumlińskiego za fragment wydanej w 2016 roku książki „Oficer”. W części „Redaktor” znalazła się rozmowa z Tomaszem Budzyńskim, byłym oficerem Urzędu Ochrony Państwa i ABW.
Budzyński opisał, że z UOP współpracował dziennikarz (nie podano jego personaliów), który ujawnił m.in. szczegóły afery Pierwszego Komercyjnegu Banku w Lublinie założonego przez Davida Bogatina. – Przez szereg następnych lat Redaktor oddał nam nieocenione usługi. Jako dziennikarz zrobił oszałamiającą karierę i tylko nieliczni domyślali się, że tak naprawdę nigdy nie był dziennikarzem w dosłownym tego słowa znaczeniu. Był za to dobrym i sumiennym „współpracownikiem” – stwierdził.
Wiosną 2017 roku „Gazeta Finansowa” podała, że opisywany dziennikarz to Jacek Łęski.
Łęski w pozwie domagał się przeprosin i 100 tys. rekompensaty. W pierwszej instancji Sąd Okręgowy w Warszawie w grudniu ub.r. w całości oddalił powództwo. –
Prywatny wątek: Sumlińskiego poznałem jako mało lotnego, ale pracowitego reportera ze wschodu Polski, który bał się podpisywać własnym nazwiskiem i występował jako Kukliński. Zarekomendowałem go do pracy w red. „Życia” i współpracowaliśmy nawet parę miesięcy. Mimo, że sporo mi zawdzięczał zawodowo (przepraszam, nie ma się czym chwalić) nie drgnęła mu ręka, by mnie opluć, gdy przestałem mu się podobać. Nie chciałem tego procesu, mierzi mnie ten facet jako człowiek i jako „pisarz”, ale nie miałem wyboru. Szczęśliwie, ma na co zasłużył – skomentował Jacek Łęski we wtorek na Twitterze.
– Wtedy wydawało się, że jedyny problem z nim polega na tym, że nie weryfikuje tekstów. Łykał to, co mówił rozmówca i publikował. Dokładnie tak jak w tekście, który doprowadził go do porażki dziś w sądzie. Dopiero później ujawniły się inne paskudne strony jego charakteru. Teraz czekam na przeprosiny i pieniądze, które przynajmniej w części pokryją koszty sądowe i adwokackie, które musiałem ponieść – dodał.
– Sąd nie zostawił suchej nitki na wyroku z pierwszej instancji, którym tak chwalił się Sumliński. Sąd pierwszej instancji, uznał, że Sumliński mógł napisać co chciał, bo skoro miał takie przekonanie, to przecież mamy wolność słowa. Na szczęście te bzdury się nie ostały – podkreślił Łęski.
Jacek Łęski od 2016 roku jest związany z Telewizją Polską. Prowadził kilka programów publicystycznych, obecnie jest jednym z gospodarzy „O co chodzi” oraz „W tyle wizji” i „W tyle wizji extra”.
Od wybuchu wojny w Ukrainie przez wiele tygodni relacjonował sytuację w tym kraju.