Spór między zarządem Agory a redakcją „Gazety Wyborczej”, choć zniknął z mediów, wciąż żarzy się wewnątrz wydawnictwa. Eksperci nie są zgodni, czy można spodziewać się jego zupełnego wygaszenia, czy ponownego zapłonu. Ostatnia zapowiedź zwolnień grupowych na pewno sprzyja konfliktowi. Na razie Komitet Obrony „Gazety Wyborczej” uderzył w zarząd i zaapelował, by ten „rozważył zredukowanie sobie pensji zamiast ją podwyższać”.
Konflikt między zarządem Agory a „Gazetą Wyborczą” trwa od czerwca 2021 roku. Zrodził się na tle pomysłu zarządu spółki połączenia portalu Gazeta.pl z „Gazetą Wyborczą”, co spotkało się ze sprzeciwem kierownictwa dziennika.
Strony wydawały publiczne oświadczenia i kontroświadczenia, a na łamach „GW” i Wyborcza.pl rozgorzała kampania nie tylko w obronie niezależności redakcji, ale też Jerzego B. Wójcika, ówczesnego dyrektora wydawniczego „GW”. Ostatecznie Wójcik został zwolniony dyscyplinarnie, a jego miejsce zajął dotychczasowy zastępca Wojciech Bartkowiak, którego w grudniu ub.r. Agora-Holding zgłosiła do zarządu spółki. Zasiadł w nim w kwietniu br. Z końcem sierpnia gremium to opuściła Agnieszka Siuzdak-Zyga, przez redakcję „GW” postrzegana jako osoba forsująca pomysł fuzji, a nadzór nad pionem Gazeta.pl przejął po niej prezes spółki Bartosz Hojka. To ostatnie fakty, które upubliczniono.
Dariusz Tworzydło, ekspert PR, zauważa, że faktycznie żadne informacje na temat konfliktu nie przedostają się już do mediów. – A sytuacja, w której problemy rozwiązuje się wewnątrz firmy, ma kluczowe znaczenie z punktu widzenia jej wizerunku zewnętrznego. Jeśli trwa dialog, rozmowy między stronami, i nie nabiera przy okazji wydźwięku publicznego, może to oznaczać, że obie strony dążą do porozumienia – ocenia Dariusz Tworzydło.
Mniej optymistyczny jest Maciej Myśliwiec, medioznawca, który przed rokiem mówił w „Press”, że aby konflikt wygasł na dobre, ktoś musiałby ustąpić. Dziś stwierdza: – Sprawa przycichła, nie ma publicznych doniesień na temat tego konfliktu. Mówi się, że brak informacji jest dobrą informacją. Ale w tym wypadku tak bym nie sądził. Gdyby doszło do jakichś rozwiązań, do kompromisu, zapewne spółka bez oporów by o tym poinformowała. Skoro milczy, można przypuszczać, że konflikt nie wygasł, lecz tli się wewnętrznie. Nie wykluczam, że może wybuchnąć ponownie.
I być może ma rację. Wygląda na to, że jedyne porozumienie, jakie zawarły strony sporu, polega na tym, by o nim nie mówić. Zarówno Jarosław Kurski, pierwszy zastępca redaktora naczelnego „GW”, jak i Bartosz Hojka, prezes Agory, odmawiają komentarza. – Nie warto do tego wracać – stwierdzają jednogłośnie, a Hojka dodaje enigmatycznie: – Historyczny jest kontekst, w którym nie chcę komentować.
Faktem jest, że „Gazeta Wyborcza” i Gazeta.pl to wciąż odrębne byty w portfolio mediów Agory. Ale menedżer zorientowany w wewnętrznych sprawach Agory zdradza, że zarząd wcale nie zrezygnował z pomysłu ich połączenia, a redakcja za nic nie pozwoli podporządkować „Wyborczej” portalowi Gazeta.pl.
Tego jednak chcieliby inwestorzy, choć przestali już w to wierzyć. W czerwcu br. zwrócił na to uwagę Adam Zajler, analityk z biura maklerskiego Millennium, który w prognozie analitycznej napisał, że konflikt redakcji „GW” z zarządem spółki, choć już wyciszony, „wskazuje jednak na silny opór przed dalszymi działaniami efektywnościowymi”. W rekomendacji biura dodano: „Z uwagi na szczególną pozycję zespołu dziennikarskiego w Agorze, zwłaszcza jej redaktora naczelnego, w naszej opinii konflikt wstrzyma dalsze zmiany zwiększające efektywność kosztową segmentu. Co więcej spodziewamy się ustępstw ze strony zarządu. Z punktu widzenia naszych prognoz finansowych oznacza to obniżenie prognozowanej rentowności w kolejnych latach”.
Frazy „konflikt jedynie przygasł” używa także nasz rozmówca menedżer. – Być może za sprawą Wojciecha Bartkowiaka, którego przejście do zarządu redakcja przyjęła pozytywnie? – sugeruje. Zdaniem wielu Bartkowiak miał być mediatorem w sporze, człowiekiem „Gazety” we władzach spółki. – To kandydat zespołu „Wyborczej”. Ma nasze zaufanie – mówił „Presserwisowi” Jarosław Kurski po nominacji Bartkowiaka.
Tymczasem Zarząd Agory ogłosił w ostatni piątek, że „Z uwagi na czynniki ekonomiczno-finansowe tj. kryzys gospodarczy wywołany przez konflikt w Ukrainie, skutkujący m.in. wzrostem cen papieru oraz z uwagi na niekorzystne prognozy dotyczące rozwoju gospodarki w najbliższych kwartałach wymagane są zmiany struktury organizacyjnej spółki”.
A to oznacza, że „zwolnionych ma zostać 84 pracowników, czyli 5,9 proc. wszystkich zatrudnionych. „Spółka przeprowadzi te zmiany z dbałością o pracowników, oferując im szereg działań osłonowych i wspierających” – podkreślono.
Głównie chodzi o pracowników nieredakcyjnych, lecz to właśnie redakcja na razie najbardziej protestuje i to w redakcji odbyło się w piątek najważniejsze (zdalne) spotkanie pracowników z zarządem – w osobie Wojciecha Bartkowiaka – w sprawie zwolnień. Bez ustaleń.
Sytuacja ta znów rozgrzeje konflikt miedzy redakcjami. Na razie jednak dziennikarze uderzają w zarząd. Związek zawodowy Komitet Obrony „Gazety Wyborczej” (powstał w czerwcu 2021 r.) napisał: „Uprzejmie apelujemy do zarządu Agory SA, aby zgodnie z hasłem założycielskim „Gazety Wyborczej” – Nie ma wolności bez Solidarności, rozważył zredukowanie sobie pensji zamiast je podwyższać, może w ten sposób uda się ocalić przed zwolnieniem kilka, a może nawet kilkanaście osób”.