„Byłam poniżana, gnębiona, codziennie drżałam o pracę” – napisała Anna Wendzikowska w weekend na Instagramie. „Niby »gwiazda z telewizji«, a ja byłam traktowana jak dziewczynka z podstawówki, którą co chwilę bije się po łapkach za każde niedociągnięcie” – czytamy w jej wpisie.
Wendzikowska: „Teraz wiem, że to był mobbing”
„Jeśli mój materiał nie był gotowy na 48h przed emisją, z nagranym tłumaczeniem, podpisami, to spadał z emisji, a ja nie dostawałam pieniędzy. Dla porównania inni reporterzy kończyli swoje materiały w ostatniej chwili, czasem późno w nocy, tuż przed porannym programem. Czy to mobbing? Teraz wiem, że tak. Tych sytuacji były dziesiątki, jeśli nie setki” – stwierdziła Anna Wendzikowska.
Poinformowała, że przed odejściem z TVN napisała e-mail w tej sprawie. „Tak, to ja zapoczątkowałam dochodzenie, które zakończyło się zwolnieniami. Nie, to nie tylko moja historia to spowodowała. Tych historii było kilkadziesiąt i moja wcale nie była najgorsza” – potwierdziła.
W poście nie padła ani nazwa stacji, ani redakcji, w której pracowała Anna Wendzikowska. W niedzielę do jej wpisu na Instagramie odniósł się TVN. „Aniu, Twój wpis poruszył bardzo wiele osób. W redakcji DDTVN zdarzały się niestety zachowania, które nigdy nie powinny były mieć miejsca w dobrze zarządzanej, przyjaznej firmie jaką chcemy, żeby był TVN” – napisał TVN.
„Po otrzymaniu Twojego listu, wprowadziliśmy sporo zmian organizacyjnych i personalnych. Przytoczone przez Ciebie sytuacje nie powinny były się nigdy zdarzyć i zrobimy wszystko, żeby się nie powtórzyły” – dodano.