Kanał Sportowy zerwał współpracę z Robertem Burneiką

Filmy usunięte, program zawieszony

Medioznawca Maciej Myśliwiec: – Model biznesowy Kanału Sportowego się sprawdza. To nie jest sztywna relacja sportowa: mamy tu też dużo lifestylu, a prowadzący dają widzom to, czego chcą. A to z kolei budzi niekiedy kontrowersje i niezadowolenie wśród niektórych odbiorców

Kolejna kontrowersja z udziałem Kanału Sportowego. Tym razem zakończono współpracę z Hardkorowym Koksu – Kanał usunął materiały z udziałem Roberta Burneiki i zawiesił jego program. Powodem były zgłoszenia użytkowników Twittera zarzucających kulturyście promowanie, a nawet sprzedaż niedozwolonych środków dopingujących.

Temat ten pojawił się już w czerwcu po emisji 360. odcinka programu Kanału Sportowego „Hejt Park”, w którym zdaniem niektórych internautów Burneika promował tzw. SARMY-y.

Program Roberta Burneiki zawieszony

Są to niedozwolone w Polsce substancje, figurujące również na liście środków zakazanych przez Światową Agencję Antydopingową. Kulturyście wytknięto, że sprzedaje tego rodzaju substancje w swoim sklepie internetowym z suplementami.

Mimo to Burneika dostał w sierpniu do współprowadzenia program „Hardkorowy Koksu FM”. Emisję zawieszono już po dwóch odcinkach. Ten ostatni wzbudził kontrowersje za sprawą wymiany zdań, do jakiej doszło pomiędzy Burneiką a dzwoniącym na antenę kulturystą Patrykiem Barańskim. Gdy pojawił się temat substancji dopingujących, Burneika zagroził rozmówcy pozwem sądowym.

Decyzję o zawieszeniu programu i innych materiałów z udziałem Burneiki zapowiedział na swoim koncie twitterowym 23 sierpnia jeden ze współwłaścicieli Kanału Sportowego – Krzysztof Stanowski: „(…) Nie trujcie się, nie kupujcie niedozwolonych substancji, oglądajcie kanały naukowe – jak ten poniżej. Mam nadzieję (i – nazwijmy to – daleko idące przypuszczenie), że wszystkie trzy filmy z Burneiką wkrótce zostaną skasowane” – napisał dziennikarz, który nie chciał komentować tej sprawy w rozmowie z „Presserwisem”.

Wypowiedzi odmówił również Mateusz Borek, a prezes Kanału Sportowego Maciej Sawicki odpowiedział nam jedynie, że „jest na urlopie i nie będzie komentował sprawy”.

Niemniej, 24 sierpnia filmy z udziałem Burneiki zostały usunięte, a on stracił program.

Kanał Sportowy zgodnie z zasadami zarządzania kryzysowego

Kilka godzin później przedstawiciele Kanału Sportowego zamieścili oświadczenie na Twitterze: „Szanowni widzowie, Jako kanał sportowy czujemy się zobowiązani wyjaśnić sprawę współpracy z Robertem Burneiką. Nie posiadaliśmy informacji na temat działalności pana Burneiki i nie utożsamiamy się z jego prywatnymi przedsięwzięciami i poglądami. Filmy z udziałem pana Burneiki zostały usunięte z naszych kanałów i natychmiast po zapoznaniu się z problemem zakończyliśmy współpracę. Z wyrazami szacunku, Ekipa KS”.

Jak mówi „Presserwisowi” medioznawca Maciej Myśliwiec, przedstawiciele Kanału Sportowego postąpili zgodnie z zasadami zarządzania kryzysowego. – Przeprosili, co prawda w swoim stylu, ale to zrobili i zdjęli z anteny program – ocenia Myśliwiec, podkreślając z drugiej strony, że dziwi go decyzja o zaproszeniu Burneiki do prowadzenia programu. Zwłaszcza że już w czerwcu zdążył wzbudzić kontrowersje.

– Ale Kanał Sportowy znany jest z kontrowersji – ocenia Myśliwiec. – Cała komunikacja jego współwłaściciela Krzysztofa Stanowskiego w tym kontekście jest na granicy skandalu i niemainstreamowego stylu, który podoba się niektórym odbiorcom. Zaproszenie Burneiki do czerwcowego programu nie było dla mnie zaskoczeniem. Mamy do czynienia z kulturystą, który jest w dodatku celebrytą. Wiadomo, że taka sytuacja przyciągnie ruch, a tym samym reklamodawców – dodaje Myśliwiec.

– Taki model biznesowy kanału się sprawdza. To nie jest sztywna relacja sportowa: mamy tu też dużo lifestylu, a prowadzący dają widzom to, czego chcą. A to z kolei budzi niekiedy kontrowersje i niezadowolenie wśród niektórych odbiorców – ocenia Myśliwiec.