– Nasza redakcja ma do Tomasza Lisa wiele pytań i chętnie będzie go gościć na antenie, by mu je zadać – informuje nas Radio TOK FM. To w tej stacji w piątkowy poranek były redaktor naczelny „Newsweeka” odniósł się do publikacji Wirtualnej Polski, w której dziennikarze tygodnika oskarżają byłego szefa o mobbing. Tomasz Lis zaprzeczył zarzutom, ale nie odpowiedział na zaproszenie do rozmowy na ten temat w TOK FM.
„Świetna książka. Pozwala zrozumieć, co miał na myśli Churchill, gdy mówił o ‚grace under fire’, sile, łasce czy wdzięku pod ostrzałem” – to jedyny wpis z piątku (24 czerwca) Tomasza Lisa na Twitterze. Post, w którym dziennikarz poleca przeczytanie książki Niny Smolar „Churchill. Opowieść o przegranym zwycięzcy”, został opublikowany o godz. 14:13. Pod wpisem Lisa toczy się dyskusja. Jedni zastanawiają się, czy to aluzja do wydarzeń sprzed kilku godzin, a inni polecają Lisowi, by przeczytał „świetny artykuł” w Wirtualnej Polsce.
„‚Płakałam, miałam ataki paniki’. Ujawniamy zarzuty podwładnych wobec Tomasza Lisa. Dlaczego zwolniono naczelnego ‚Newsweeka’? – brzmi tytuł magazynowego tekstu Szymona Jadczaka, dziennikarza Wirtualnej Polski. Opis swojego śledztwa Wp.pl publikuje w piątek o godz. 6:53. Jadczak pisze, że dziennikarze „Newsweeka” mieli co najmniej od czterech lat zgłaszać w wydawnictwie Ringier Axel Springer Polska, do którego należy tygodnik, „niewłaściwe zachowania swojego szefa”. Lis, gdy był w dobrym nastroju, miał na kolegiach opowiadać „świńskie, pełne seksualnych odniesień kawały”, a gdy humor był gorszy, miał wyśmiewać zgłaszane przez dziennikarzy „Newsweeka” tematy. W tekście pada też sporo niecenzuralnych słów, których nagminnie miał używać szef tygodnika w obecności pracowników. Portal przytacza też wypowiedź jednego z redaktorów tygodnika: „Naczelny zagląda w dekolt jednej z redaktorek i komentuje kolor jej stanika. Były też okropne kawały o gejach, koledzy geje z redakcji fatalnie to znosili”.
W piątki tradycyjnie – bo od 19 lat – audycję „Poranek Radia TOK FM” (w godz. 7-9) prowadzi Jacek Żakowski. W pierwszej godzinie gospodarz audycji zaprasza na przegląd prasy i rozmowy z gośćmi. W drugiej – omawia najważniejsze wydarzenia z „trzódką” komentatorów: Tomaszem Lisem, Wiesławem Władyką i Tomaszem Wołkiem. W przerwie między pierwszą a drugą częścią rozmowy, nadawano „Informacje TOK FM”. Mówiono w nich m.in. o zarzutach wobec Lisa. Po zakończeniu serwisu były naczelny „Newsweeka” odniósł się do publikacji Wp.pl.
Lis: „zestaw półprawd”. Żakowski: „zostawimy tę sprawę”
Przyznał, że nie miał okazji przeczytać artykułu na swój temat w całości, bo opublikowano go wtedy, gdy „wychodził z domu do radia”. – Ale wzrokiem go przemazałem, dostałem też pytania od autora. To zestaw półprawd, ćwierćprawd, rozdmuchanych, poprzekręcanych, opartych na zeznaniach dwóch osób, które według mnie zasadnie usunąłem z redakcji. Dziś zrobiłbym to samo. Nie chcę tego zbyt ekstensywnie komentować, bo nadmierne komentowanie bzdur tylko je nobilituje – powiedział po godz. 8:20 były naczelny „Newsweeka” w TOK FM.
– My chyba też przełożymy sprawę na kiedy indziej albo nie wiadomo na kiedy. Tekst ukazał się o godz. 6:53, czyli dokładnie wtedy, kiedy wchodziłem do studia, a panowie byli w drodze do radia, więc nie byłoby odpowiedzialnie, żebyśmy się do niego odnosili, nie mając szansy go przeczytać – powiedział Jacek Żakowski i przeszedł do kolejnych tematów.
Za te słowa gospodarz „Poranka Radia TOK FM” zebrał w sieci negatywne komentarze od innych dziennikarzy. „Po tym, jak Radio TOK FM w przerwie Trzódki poinformowało o tekście Szymona Jadczaka, Tomasz Lis stwierdził: – Półprawdy, kłamstwa. Na to J. Żakowski: – Zostawimy tę sprawę na później. I dalej sobie gadają o polityce” – napisała Magda Mieśnik, dziennikarka pisząca książki, wcześniej pracująca dla Wp.pl.
Na co Joanna Miziołek zareagowała: „Ależ to jest słabe! Liberalno-lewicowe radio zostawia sprawę mobbingu bez komentarza”.
Żakowski chce Lisa w programie
W piątek próbowaliśmy kilkakrotnie porozmawiać z Jackiem Żakowskim, ale przez cały dzień nie odbierał od nas telefonu. Chcieliśmy zapytać, czy w związku z publikacją Szymona Jadczaka będzie nadal zapraszać Tomasza Lisa do piątkowych programów. Miesiąc temu, gdy nagle zarząd Ringier Axel Springer Polska poinformował, że Tomasz Lis w trybie natychmiastowym przestał być redaktorem naczelnym „Newsweeka”, Jacek Żakowski zarzekał się, że będzie nadal go zapraszać.
– Tomek Lis przychodził do mnie, kiedy prowadził „Fakty” w TVN, kiedy prowadził „Wydarzenia” w Polsacie, jak wywalili go z Telewizji Polskiej i kiedy odchodził z „Wprost”. Chcę przez to powiedzieć, że nasz związek jest dużo poważniejszy niż praca. Oczywiście więc, że będzie do mnie przychodził także i teraz, przecież będzie w dalszym ciągu Lisem – mówił Żakowski portalowi Wirtualnemedia.pl.
Kilka dni później gospodarz „Poranka Radia TOK FM” przyznał nam, że o powodach odejścia z „Newsweeka” nie rozmawiał z Tomaszem Lisem. – Oczywiście ciekawość mnie zżera, ale gdyby chciał ze mną o tym porozmawiać, to sam by do mnie zadzwonił. Nie narzucam się, bo wiem, jak trudne musi być opowiadanie o nieprzyjemnej sytuacji po raz setny. Po co mam mu dokładać niemiłych chwil? – pytał retorycznie Żakowski. – Nie jestem wścibski. Jeśli zechce nam o tym opowiedzieć, to to zrobi, ale to musi być jego decyzja, bo to jego ból.
Zaproszenie od TOK FM dla Tomasza Lisa
Spytaliśmy TOK FM, czy w związku z piątkową publikacją Wirtualnej Polski Tomasz Lis pozostanie komentatorem stacji. Nie dostaliśmy odpowiedzi wprost na nasze pytanie. – Nasza redakcja ma do Tomasza Lisa wiele pytań i chętnie będzie go gościć na antenie, by mu je zadać. Zaproponowaliśmy mu taką rozmowę i czekamy na wiadomość, czy się na nią zgodzi. Zwróciliśmy się również z zaproszeniami lub prośbą o komentarze do innych osób i instytucji występujących w tekście Wp.pl. Do sprawy wracamy na bieżąco w serwisach informacyjnych oraz w audycjach – poinformowała nas redakcja Radia TOK FM. Jak podkreślono, Tomasz Lis nie jest współpracownikiem stacji, ale od wielu lat jest jednym z komentatorów zapraszanych do piątkowego programu porannego.
I rzeczywiście stacja poruszała temat mobbingu w pracy w programach Mikołaja Lizuta („A teraz na poważnie”) oraz Karoliny Głowackiej („Popołudnie Radia TOK FM”). Po godz. 15:20 na antenie wyemitowano rozmowę reportera stacji Krzysztofa Horwata z autorem artykułu. – W odpowiedziach, które dostaliśmy, można wyczytać, że Tomasz Lis od wszystkiego się odcina. Wszystkiemu zaprzecza – komentował na antenie TOK FM Szymon Jadczak. Dziennikarz odniósł się do uwagi Lisa, że za artykułem stoją tylko dwie osoby, które były redaktor naczelny „Newsweeka” wyrzucił z pracy. – To kłamstwo. Absolutne. To forma obrony, która nie polega na prawdzie – mówił Jadczak. Dodał, że rozmawiał z kilkudziesięcioma osobami, które pracowały z Lisem w „Newsweeku” przez ostatnie 10 lat.
Szymon Jadczak podkreślał w TOK FM, że dotarł do treści zgłoszeń pracowników tygodnika: – Pokazują one obraz człowieka, który stworzył bardzo nieprzyjazne otoczenie pracy, i wobec którego pracownicy mieli bardzo znaczące zastrzeżenia. Mówili wprost o wielu negatywnych zachowaniach. Że byli poniżani, gnębieni, że wyśmiewano ich wygląd, ubiór, krytykowano ich w nieuzasadniony sposób. Doprowadzano do tego, że nie lubili tej pracy i tego miejsca.
Najsztub miał zarzuty i jest w TOK FM
O mobbingu w „Newsweeku” rozmawiano w piątek także z prawnikami. – Najbardziej szokuje, że informacje były zgłaszane już tyle lat temu. Minęły cztery lata, by doszło do przesilenia – mówił na antenie mec. Grzegorz Ilnicki. Temat przewijał się przez cały dzień także w serwisach informacyjnych w TOK FM. Stacji nie udało się jednak porozmawiać z Tomaszem Lisem. Oznacza to, że dziennikarz nie odpowiedział na zaproszenie rozgłośni.
Pięć lat temu Radio TOK FM zdecydowało się kontynuować współpracę z Piotrem Najsztubem, któremu po wypadku samochodowym postawiono zarzut prokuratorski. Dziennikarz jadąc swoim autem w podwarszawskim Konstancinie-Jeziornie, potrącił w październiku 2017 r. 77-latkę. Kobieta miała połamane żebra. Okazało się, że dziennikarz nie miał przy sobie prawa jazdy ani ważnego ubezpieczenia OC i przeglądu technicznego auta. Mimo że dziennikarz usłyszał zarzut spowodowania wypadku samochodowego skutkującego poważnymi obrażeniami, za co grozi do trzech lat więzienia, Radio TOK FM nie zakończyło współpracy z Najsztubem. Dziennikarz do dziś prowadzi w poniedziałki swoją audycję „Prawda nas zaboli”.
W ostatnich latach Tomasz Lis od czasu do czasu był gościem w programie „Fakty po Faktach” oraz w „Loży prasowej” w TVN24.
Tomasz Lis w mediach od trzech dekad
Lis redaktorem naczelnym „Newsweek Polska” został w kwietniu 2012 r., niedługo po tym, jak rozstał się z tygodnikiem „Wprost”, którym kierował przez niecałe dwa lata.
Karierę dziennikarską zaczynał jednak w 1990 r. w „Wiadomościach” TVP1. W latach 1994-97 był korespondentem TVP w Waszyngtonie. Od 1997 do 2004 r. tworzył „Fakty” w TVN, a później „Wydarzenia” w Telewizji Polsat, gdzie również prowadził autorski program „Co z tą Polską” i był członkiem zarządu. W latach 2008-2016 był autorem i prowadzącym program „Tomasz Lis na żywo” nadawany w TVP2.
Między 2016 a 2020 r. prowadził cotygodniowy program „Tomasz Lis.” na stronie internetowej „Newsweeka” i Onet.pl. W ub.r. zastąpił go podcast „Świat_pl”. Od 2012 r. Lis jest zaangażowany w projekt internetowy – jest większościowym udziałowcem spółki wydającej serwisy grupy Natemat. W ostatnich latach jednak nie ukazywały się tam żadne jego teksty.
Jak wynika z ostatniego badania Radio Track, Radio TOK FM w fali marzec-maj br. miało 3,1 proc. udziału w słuchalności. Rok wcześniej – w analogicznym okresie – stacja notowała wynik na poziomie 2,9 proc.