Rodzina zaginionego brytyjskiego dziennikarza straciła nadzieję na jego odnalezienie

Ślad po poszukiwanych się urwał

Żona i teściowa zaginionego w amazońskiej dżungli brytyjskiego dziennikarza Doma Phillipsa wydały oświadczenia, w których przyznają, że straciły nadzieję na jego odnalezienie i pogodziły się z losem.

Dom Phillips, wieloletni współpracownik m.in. „The Guardian” i jego przyjaciel Bruno Pereira, specjalista od spraw związanych z tzw. rdzennymi mieszkańcami Brazylii, zaginęli 5 czerwca w odległej części zachodniej Amazonii.

Przez tydzień trwały poszukiwania prowadzone przez wojsko, marynarkę wojenną, policję oraz zamieszkujących dżunglę Indian. O zintensyfikowanie poszukiwań apelowało wiele znanych osób, m.in. słynny były brazylijski piłkarz Pele. Nic to nie dało. Ślad się urwał.

Matka jego żony napisała na Instagramie: „Nie ma ich już z nami”. Żona dziennikarza też opublikowała oświadczenie w mediach społecznościowych, w tym samym duchu.

Phillips i Pereira zaginęli pod koniec reporterskiej podróży mającej przynieść dziennikarzowi materiał do książki. Obaj zamierzali przeprowadzić wywiady z rdzennymi mieszkańcami (o których prawa walczyli) płynąc wzdłuż rzeki Javari, obszaru prawie tak dużego jak Irlandia i Walia razem wzięte. Zgłoszono zaginięcie, gdy ich łódź nie pojawiła się w wyznaczonym punkcie w mieście Atalaia. Policja aresztowała jednego z miejscowych rybaków, na którego łodzi znaleziono ślady krwi.

Rejon, gdzie zaginęli dziennikarz i jego współpracownik jest uznawany za wyjątkowo niebezpieczny. Pełno tam nielegalnych myśliwych oraz rybaków, a także gangsterów handlujących koką.