Według wewnętrznych wyliczeń „Gazeta Wyborcza” przez ostatnie siedem lat otrzymała ponad 100 SLAPP-ów (ang. strategic lawsuit against public participation), czyli mających uciszyć krytykę mediów pozwów sądowych wysyłanych przez wpływowe osoby.
Agora: „Prawdopodobieństwo przegranej mniejsze niż 50 proc.”
Ostatni SLAPP przeciwko „Gazecie Wyborczej” skierował Michał Woś w związku z publikacjami dotyczącymi wykorzystania oprogramowania Pegasus.
– Nasze rezerwy na sprawy sporne na koniec marca wynosiły 190 tys. zł, takie same były na koniec grudnia, więc nie są to kwoty w żaden sposób istotne – mówiła podczas ostatniej konferencji wynikowej Anna Kryńska-Godlewska, członkini zarządu Agory. – Łącznie sprawy sądowe wyceniamy na mniej więcej 2,1 mln zł. Zarząd ocenia, że w tych sprawach prawdopodobieństwo przegranej jest mniejsze niż 50 proc.
W czwartek Ministerstwo Sprawiedliwości opublikowało na swojej stronie tekst, w którym zaznacza, że reaguje zgodnie z przepisami Prawa prasowego, gdy dochodzi do medialnych kłamstw i manipulacji.
Uciszenie „Gazety Wyborczej”
„Ministerstwo Sprawiedliwości ubolewa, że dochodzi do sytuacji, które wymagają postępowań sądowych w związku z publikacjami prasowymi. Lepiej, żeby wszystkie media, w tym TVN i »Gazeta Wyborcza«, rzetelnie informowały opinię publiczną, co nie powodowałoby konieczności prostowania nieprawdy na drodze sądowej” – napisano w komunikacie.
Według Romana Imielskiego, zastępcy redaktora naczelnego „Gazety Wyborczej”, to właśnie Ministerstwo Sprawiedliwości najczęściej zarzuca ich SLAPP-ami, z czego większość jest odrzucana przez sąd. – Chodzi o uciszenie medium niezależnego, które jest solą w oku obozu władzy, odkrywa kolejne afery, opisuje, jak obóz zjednoczonej prawicy niszczy państwo. Decyduje się na to szczególnie często Zbigniew Ziobro i jego ekipa z Ministerstwa Sprawiedliwości, która zarzuciła nas ogromną liczbą sprostowań, z czego większość została odrzucona przez sądy. Wykorzystują do tego instytucje państwowe. Nie płacą ze swoich pieniędzy za SLAPP-y, tylko z pieniędzy podatników – mówi Roman Imielski.
Kilka pozwów do jednego tekstu
Imielski tłumaczy, jak działa nękanie „Gazety Wyborczej” SLAPP-ami przez ekipę Zbigniewa Ziobry. – Przesyłają kilka pozwów do jednego tekstu, przy czym w każdym pozwie jest inna osoba, która uważa się za poszkodowaną. Dla przykładu Ministerstwo Sprawiedliwości wysyła pozew w sprawie naszego tekstu, ten sam pozew przychodzi od ministra sprawiedliwości Zbigniewa Ziobry, kolejny dotyczy Zbigniewa Ziobry, ale jako osoby prywatnej – wymienia Imielski. – Bardzo dziękujemy premierowi Mateuszowi Morawieckiemu, że nie zarzuca nas SLAPP-ami po tekstach o jego działkach i majątku – ironizuje.
W ostatnim czasie „Gazeta Wyborcza” wygrała jedną ze spraw. Pod koniec maja Sąd Najwyższy nie przyjął skargi kasacyjnej Prawa i Sprawiedliwości w sprawie artykułów dziennikarzy „Gazety Wyborczej” Iwony Szpali i Wojciecha Czuchnowskiego, dotyczących związków PiS z jednym z bohaterów warszawskiej afery reprywatyzacyjnej. W uzasadnieniu Sąd Najwyższy podkreślił, że sądy niższych instancji prawidłowo oceniły pracę dziennikarzy „Wyborczej” jako staranną i stwierdził, że rzetelnie zbierali materiał do swoich publikacji.
Według raportu organizacji broniącej praw człowieka Article 19, w Polsce pozwy SLAPP wytacza się najczęściej na podstawie prawa cywilnego (przepisy o naruszeniu dóbr osobistych) i karnego (artykuły 212 – zniesławienie i 216 – znieważenie). SLAPP w Polsce uderza w media prowadzące dziennikarskie śledztwa w sprawach dotyczących dysponowania majątkiem publicznym przez obóz rządzący.