Z dziećmi w Domu Dziennikarza nie ma już kontrowersyjnego amerykańskiego pastora

Dzieci z Ukrainy mogą już wyjeżdżać z Kazimierza

Podopieczni domu dziecka w Mariupolu wciąż są gośćmi Domu Dziennikarza SDP. Ale decyzja sądu o zakazie opuszczania przez nich terenu gminy już nie obowiązuje, nie towarzyszą im już także Amerykanie z kontrowersyjnym pastorem na czele.

Dzieci z Mariupola pozostaną gośćmi Domu Dziennikarza Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą. Mogą już jednak opuszczać teren gminy. Postanowienie o zakazie wywożenia dzieci poza gminę Kazimierz Dolny wydał pod koniec marca sąd rodzinny w Puławach po doniesieniach o możliwych nieprawidłowościach w opiece nad sierotami. Ten sam sąd odwołał swój zakaz 14 kwietnia. Postanowienie uprawomocniło się w ubiegły piątek.

W tym samym postanowieniu sąd przyznał wyłączną opiekę prawną nad dziećmi ukraińskiej dyrektorce domu dziecka, która towarzyszy im od momentu ewakuacji. Wcześniej z polskiej strony opiekę prawną sprawowała również pracownica kazimierskiego Urzędu Miasta.

– Sąd uznał, że obywatelka Ukrainy daje rękojmię właściwiej opieki nad tymi dziećmi – mówi sędzia Barbara Markowska, rzeczniczka Sądu Okręgowego w Lublinie.

Dzieci trafiły do Domu Dziennikarza tuż po wybuchu wojny. Na początku opiekowali się nimi Amerykanie z fundacji adopcyjnej „Loving Families and Homes for Orphans” – która miała łączyć ukraińskie sieroty z amerykańskimi rodzinami o ukraińskich korzeniach – oraz kontrowersyjny pastor Matt Shea.

To głównie jego kontakty z dziećmi wywoływały zaniepokojenie. Ten były wojskowy, mający problem z opanowaniem agresji, jest znany w USA ze swoich prowojennych wystąpień czy poparcia dla szturmujących w styczniu 2021 roku Kapitol w Waszyngtonie. Amerykańskie media donosiły również, że groził bronią policjantom. Dziś Amerykanów w Domu Dziennikarza już nie ma.

– Większość wyjechała jeszcze w marcu. W kwietniu w Kazimierzu pojawiali się tylko pojedynczy przedstawiciele fundacji – informują pracownicy hotelu.