We wtorek reprezentacja Polski pokonała w Chorzowie Szwecję i awansowała na piłkarski mundial w Katarze. To był drugi mecz i pierwsze zwycięstwo Polaków pod wodzą nowego trenera Czesława Michniewicza.
„Zadra zostanie na długo”
Krótko po meczu Michniewicz wystąpił w TVP Sport i skrytykował Jacka Kurowskiego i innych dziennikarzy.
„Mam wielką satysfakcję, że wbrew wielu ludziom, panu i pana kolegom, udało się zbudować drużynę, która awansowała na mundial. Pisało się, że podzieliłem Polskę na pół. Ja to pamiętam i zadra zostanie na długo” – mówił pytany o ustawienie drużyny.
Kilkadziesiąt minut później trener rozmawiał z Kanałem Sportowym i został zapytany przez Krzysztofa Stanowskiego, który uważa Michniewicza za swojego przyjaciela, o zajście przed kamerą TVP. Wtedy wylał swoje żale: „Jest grupa »zgredów« – Tuzimek i ta ekipa, Kołodziejczyk, czy ten cały Kurowski, Stefan »mokra koszulka, spocona« (Szczepłek – przyp. red.) może oceniać mnie na różne sposoby. Tylko oceniaj mnie sportowo, a nie jako człowieka, bo nie masz do tego prawa. Sam leżałeś w krzakach pod redakcją, pobity przez pewnego męża… i tak dalej. My wygrywamy mecz, bardzo trudny, a on mówi, że zawodnicy nie wiedzieli, w jakim systemie zagramy. Co on pierdoli za głupoty”. Na tę wypowiedź nie zareagował ani Stanowski, ani obecni w studiu Tomasz Smokowski i Michał Pol, jedynie były piłkarz Wojciech Kowalczyk śmiał się i pochwalił Michniewicza.
„Wypowiedzi niegodne selekcjonera”
Występ trenera krytykowano w środę w mediach społecznościowych. „Bucerka” i „totalne dno” – skomentowali Tomasz Walczak i Marcin Torz, dziennikarze „Super Expressu”. Zdaniem Marka Wawrzynowskiego z „Przeglądu Sportowego” wypowiedzi Michniewicza „nie były godne człowieka na stanowisku selekcjonera”.
Michniewicz już na pierwszej konferencji w roli selekcjonera poczuł się dotknięty pytaniami o swoją przeszłość i zażyłe związki z Ryszardem Forbrichem ps. Fryzjer – głównym bohaterem największej w polskim futbolu afery korupcyjnej. Dziennikarzowi Wirtualnej Polski Szymonowi Jadczakowi po jednym z pytań zagroził prokuratorem.