Meksykański dziennikarz Armando Linares został zastrzelony w zachodnim stanie Meksyku Michoacan. Od początku roku w tym kraju zamordowano już ośmiu dziennikarzy, przez co Meksyk jest postrzegany przez organizacje pozarządowe jako jedno z najbardziej niebezpiecznych miejsc do wykonywania tej profesji.
Według prokuratorów ze stanu Michoacan, Linares został zastrzelony w domu w mieście Zitacuaro. Do morderstwa doszło sześć tygodni po tym, jak zginął Roberto Toledo, jego współpracownik z tej samej redakcji, Monitor Michoacan.
Organizacja pozarządowa Reporterzy Bez Granic skomentowała na swoich mediach społecznościowych, że „w Meksyku kontynuowany jest koszmar dla prasy”. Tymczasem prezydent kraju Andres Manuel Lopez Obrador twierdzi, że rząd prowadzi śledztwo w sprawie morderstw.
Bezprecedensowa fala zabójstw wywołała oburzenie dziennikarzy w całym Meksyku i protesty na początku stycznia. Według oficjalnych danych od grudnia 2018 roku w Meksyku zginęło ponad 50 dziennikarzy.