Czy „lex Suski” wejdzie w życie?

Autor projektu: "Okaże się przy głosowaniu"

Marek Suski

Dziesięć dni po tym, gdy Marek Suski zgłosił projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, zakładający, że rozgłośnie będą grać więcej polskiej muzyki, nikt nie wie, czy jest o czym dyskutować. Radiowcy mają wątpliwości, czy przygotowywać wspólne stanowisko w tej sprawie. Z kolei Marek Suski nie jest w stanie powiedzieć, czy ma większość w Sejmie, by przegłosować projekt.

20 stycznia w Sejmie Marek Suski ogłosił swój plan. – Proponujemy, by stacje radiowe w godz. 5-24 grały 80 proc. polskiej muzyki – mówił podczas konferencji prasowej. Polityk PiS, który jest wiceprzewodniczącym sejmowej komisji kultury i środków przekazu, a także szefem rady programowej Polskiego Radia, przekonywał, że potrzeba więcej polskiej muzyki w radiu, bo rodzimi artyści podczas pandemii mają mniej okazji, by promować swoją pracę. Wspomniał, że z powodu pandemii koronawirusa odwoływane są koncerty.

Projekt nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji, nazwany przez dziennikarzy „lex Suski”, zakłada, że miesięczny udział polskiej muzyki w radiu ma wzrosnąć z obecnych 33 proc. do 50 proc., z czego aż 80 proc. (obecnie 60 proc.) ma być emitowane w godz. 5-24. Polityk PiS dodał, że czas emisji piosenek premierowych oraz utworów wykonawców debiutujących będzie w takiej statystyce liczony potrójnie. – Będzie to pomocą i zachętą, żeby nowe utwory, nowi wykonawcy mogli wchodzić na rynek – stwierdził Suski. Nie wyjaśnił jednak, kogo można określić mianem „debiutanta”. – Czy to ktoś, kto wyda pierwszy singiel, czy pierwszą płytę? A może to osoba, która wrzuci do serwisów streamingowych swój debiutancki utwór? Czy jednak chodzi tylko o wydanie fizyczne? A co jeśli znani muzycy założą nowy zespół? Czy są debiutantami, skoro na rynku muzycznym funkcjonują od lat, ale nazwa ich projektu jest nowa? – pytał na naszych łamach Marcin Bąkiewicz, dyrektor muzyczny i szef Antyradia.

Pomysł Suskiego krytycznie oceniają też inni radiowcy. – Ustalanie na siłę, jaki procent polskiej muzyki mają emitować stacje radiowe, nie ma dziś sensu. Gramy te piosenki, które są dobre. Utwory pojawiające się w dużych rozgłośniach są wcześniej badane – mówił nam Marcin Jędrych, dziennikarz muzyczny RMF FM. Z kolei Leszek Kozioł, były dyrektor zarządzający Grupy Radiowej Time, przez wiele lat prezes Radia Eska, a obecnie właściciel Radia Wielkopolska uważa, że jeśli nowelizacja ustawy o radiofonii i telewizji wejdzie w życie, odbije się to na jakości programu wszystkich rozgłośni nadających w Polsce. – Osobom, które stoją za takimi inicjatywami, wydaje się, że tantiemy płacimy w procentach, a nie w złotówkach. Jeśli trzeba będzie zmienić muzykę na taką, która ma niższą akceptację, stracimy część audytorium, a wtedy spadną nam przychody, bo reklamodawcy zaczną rezygnować lub będą płacić mniej – przekonywał Leszek Kozioł.

„Narobili szumu i ucichło”

Teraz, jak się nieoficjalnie dowiadujemy, wcale nie jest pewne, czy „lex Suski” będzie procedowane w Sejmie. Gdy pytamy autora projektu nowelizacji o jego status, odpowiada wymijająco. – Projekt jest na stronie internetowej Sejmu w wykazie ustaw wniesionych. Aktualnie czekamy na skierowanie przez panią marszałek do szczegółowego rozpatrzenia – mówi nam Marek Suski.

Także od nadawców radiowych można usłyszeć, że nie podjęli jeszcze decyzji, czy przygotować wspólne stanowisko w sprawie obowiązkowych wyższych kwot polskiej muzyki na antenie. – Narobili szumu i ucichło. Albo czekają na inny moment, by przykryć tym pomysłem swoje nieudolne rządy, albo wycofują się rakiem z pomysłu, bo nie mają większości – mówi nam jeden z menedżerów dużej sieci radiowej.

Marek Suski podczas konferencji przekonywał, że rozmawiał z Pawłem Kukizem o swoim projekcie. – Powiedział, że on popiera i ma takie postulaty. To ja się do niego zwróciłem, że taki projekt zgłosiłem, więc nikt się nikomu nie kłania. Projekt został przygotowany w ubiegłym roku. Są podpisy poselskie. Ja głównie winę za ten projekt biorę na siebie – mówił wiceszef klubu PiS. Ale Paweł Kukiz ma inne zdanie. – 30-proc. udział polskiej muzyki w mediach prywatnych jest jak najbardziej na dziś wystarczający. Należałoby rozpatrywać jedną rzecz. Udział polskiej muzyki w prime-time. Jest częstą praktyką, że radia wywiązują się z 30-proc. udziału polskiej muzyki na antenach, ale puszczają ją kiedy wszyscy śpią. To nie do końca tak powinno być. Jeśli chodzi o media państwowe, to jak najbardziej proporcje 50-80 proc. mogą być. One mają ustawowo nakazaną tak zwaną misję – mówił w rozmowie z nami Paweł Kukiz.

Nieprzychylna pomysłowi Suskiego jest też Joanna Lichocka, posłanka PiS, członkini Rady Mediów Narodowych. – Wzmocnienie zapisów obejmujących rynek radiofonii nie jest najlepszym rozwiązaniem do promocji polskiej muzyki. Sztuczne i drastyczne proporcje mogą być przeciwskuteczne – stwierdziła w Polskim Radiu 24.

Większość w Sejmie? Suski: „Chyba tak”

Gdy pytamy Marka Suskiego o słowa Pawła Kukiza i Joanny Lichockiej, odpowiada: – Nie komentuję, jak kto do tej propozycji podchodzi.

Kilka dni temu jednak poseł PiS odniósł się do słów swojej partyjnej koleżanki. – Dziwię się wiceprzewodniczącej komisji kultury (chodzi o Joanne Lichocką – przyp. red.), że jest przeciw polskiej kulturze – mówił portalowi Wirtualnemedia.pl poseł Suski. Teraz zapewnia, że nie chce już więcej komentować słów innych osób.

Czy zatem w Sejmie jest większość gotowa poprzeć projekt nowelizacji ustawy, zwiększający udział polskiej muzyki w radiu? – Chyba tak, ale to się okaże przy głosowaniu – mówi teraz Suski. I dodaje, że z projektu nie rezygnuje.