Apel w obronie TVN to odpowiedź na odrzucenie w piątek weta Senatu i przyjęcie przez Sejm nowelizacji ustawy o radiofonii i telewizji wymierzonej w TVN. „Wolne media są fundamentem demokracji. Chcę, by decyzja o tym, który kanał telewizyjny oglądam, należała wyłącznie do mnie. Chcę mieć dostęp do różnorodnych informacji, programów i rozrywki” – brzmi jego fragment.
O możliwości oddania głosu informowały od niedzieli rano wszystkie kanały i platformy TVN Grupa Discovery. Do akcji przyłączyły się liczne redakcje w Polsce.
– To oczywiście nie jest wniosek pod inicjatywą ustawodawczą skierowaną do Sejmu, tylko wyrażenie opinii przez widzów. Takie działanie ma sens, ale tylko jako pewna społeczna presja na polityków w tej sprawie – w tym przypadku głównie na prezydenta Andrzeja Dudę – komentuje Jakub Bierzyński, socjolog i prezes agencji mediowej OMD. – Akcja jest zauważalna, bo liczba podpisów jest bardzo duża. W dyskusji publicznej może to być dowód na to, że proponowane prawo budzi powszechny sprzeciw – wyjaśnia Bierzyński i dodaje: – Podawanie ciągle aktualizowanej liczby osób, które podpisały się pod apelem, służy natomiast budowaniu napięcia całej akcji i pokazywaniu jej dynamiki.
Zdaniem Dariusza Tworzydły, prezesa Stowarzyszenia Agencji Public Relations i prof. Uniwersytetu Warszawskiego, skala podpisów jest bardzo duża. – Organizatorzy mogą uznać, że osiągnęli sukces. Mogą również wykorzystać to w dalszej komunikacji. – komentuje Tworzydło.
– Podpisy pod apelem do prezydenta to działanie mające na celu nagłośnienie tematu i aktywizowanie zwolenników TVN – uważa Katarzyna Fabjaniak, business director of operations and development w Havas PR Warsaw. – Argumenty przeciw zmianie ustawy zostały już głośno wypowiedziane, stąd stacja jako element wzmacniający dotychczasową narrację włączyła komponent opinii publicznej. Niezależnie od tego, czy prezydent wsłucha się w głos 2,5 mln przeciwników lex TVN, ich opinia na pewno została już usłyszana chociażby poprzez fakt, że inne media i wydawnictwa szeroko informują o apelu społecznym – tłumaczy Fabjaniak.
– Rozumiem, że za pomocą tej akcji chcą udowodnić, że TVN jest własnością społeczną, a nie prywatną. I chcą osiągnąć wsparcie opinii publicznej – mówi Piotr Czarnowski, prezes agencji First PR. – Najlepsza metoda to jednak pokazanie, jak TVN jest przydatny widzom, a nie zbieranie podpisów.
Część internautów zarzuciła TVN, że pod apelem można podpisywać się wielokrotnie, a w mediach społecznościowych pojawiały się przykłady fikcyjnych osób popierających protest. Podpisy kwestionuje też Prawo i Sprawiedliwość.
O weto do prezydenta Dudy zaapelowało wiele środowisk i organizacji, m.in. Amerykańska Izba Handlowa w Polsce (AmCham), wskazując na ryzyko dla inwestycji zagranicznych. Zmiany w ustawie medialnej popiera za to Centrum Monitoringu Wolności Prasy prorządowego Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich.
Wiceprzewodniczący Komisji Europejskiej Frans Timmermans, komentując przyjęcie „lex TVN” i protesty w obronie wolnych mediów, powiedział TVN 24, że „jest głęboko zaniepokojony”, a cytowany przez Tvn24.pl rzecznik Departamentu Stanu USA skomentował, że Stany Zjednoczone są „głęboko zaniepokojone” przyjęciem ustawy, która – gdyby stała się prawem – „bardzo osłabiłaby wolność mediów”.
W niedzielę protesty przeciwko „lex TVN” odbyły się przed Pałacem Prezydenckim w Warszawie i w ponad 120 miastach.
Jeśli nowelizacja ustawy medialnej miałaby obowiązywać, to amerykański Discovery będzie musiał pozbyć się większości udziałów w TVN. Dziś według KRRiT dochodzi do obchodzenia przepisów ustawy o rtv, bo choć właścicielem TVN jest formalnie holenderska spółka Polish Television Holding, to faktycznie należy ona do amerykańskiego Discovery, a limit udziałów spółek spoza Europejskiego Obszaru Gospodarczego w firmach posiadających polskie koncesje wynosi 49 proc.