Radio 357 ucieka Radiu Nowy Świat

"Te same początki, zupełnie inna dynamika rozwoju"

Obie stacje gorąco zapewniają, że nie konkurują ze sobą, ale nie da się w to uwierzyć. Konkurencja to naturalny stan dla rozgłośni, wywodzących się z tego samego pnia

Radio Nowy Świat i Radio 357 wywodzą się z tych samych korzeni, ale mają dzisiaj zgoła innych słuchaczy i inna dynamikę rozwoju – uważa medioznawca prof. Jan Kreft. – Mówiąc obrazowo: słuchacz Radia 357 rzuca się śmiało tam, gdzie jest nowe, słuchacz Radia Nowy Świat siedzi okrakiem na tym, do czego był przyzwyczajony. Stąd są to zupełnie dwa różne radiowe światy – dodaje.

Historia obu rozgłośni jest niemalże identyczna. Najpierw – zawirowania wokół radiowej Trójki i dziennikarze, którzy „nie mają swojego domku” (wyrażenie ukute przez Piotra Kaczkowskiego). Ale w przypadku przyszłego Radia Nowy Świat dziennikarzy nikt nie nakłaniał do odejścia: sami zdecydowali, że pójdą za Wojciechem Mannem.

O pomyśle stworzenia nowej stacji internetowej, która nie potrzebuje koncesji na nadawanie, dowiedzieliśmy się 16 kwietnia 2020 r. Decyzję ogłoszono na facebookowym profilu grupy „Ratujmy Trójkę”. W 2016 r. założyli ją słuchacze Programu Trzeciego protestujący przeciw zmianom programowym i personalnym w stacji. Od początku ustalono, że radio nie będzie nadawać reklam, a finansowanie stacji ma opierać się wyłącznie o crowdfunding.

Przeniesienie stylu zarządzania z Trójki

Gdy ruszyła zbiórka w serwisie Patronite.pl, wkrótce stała się jedną z najpopularniejszych. W ciągu trzech dni udało się zebrać 400 tys. zł. Po miesiącu było już ponad pół miliona. W tym czasie ujawniano nazwiska kolejnych dziennikarzy, którzy dołączali do Radia Nowy Świat: Jerzy Sosnowski, Jan Chojnacki, Marcin Kydryński, Tomasz Raczek. Dziś ekipę Radia Nowy Świat tworzy prawie stuosobowy zespół. Każdego tygodnia na antenie pojawiają się 74 audycje: przede wszystkim autorskie programy muzyczne, ale też publicystyka.

A jednak stacja po roku funkcjonowania złapała zadyszkę: traci dynamikę, co widać gołym okiem. Pojawiają się wprawdzie nowe osoby i programy, brakuje jednak ducha i sprężyny, która pchałaby całość do przodu. – W tym przypadku nie sprawdziło się po prostu przeniesienie modelu zarządzania z Trójki do radia internetowego – komentuje prof. Jan Kreft, medioznawca związany z Politechniką Gdańską. – Słuchacz wirtualny to nie ten sam słuchacz, który był odbiorcą radia stacjonarnego. Zatem przeniesienie dotychczasowych przyzwyczajeń i stylu zarządzania i zaimplementowanie ich do nowych warunków – zwyczajnie nie zdało egzaminu, to za mało – dodaje nasz rozmówca.

Niewiele się dzieje poza anteną

Przykłady z ostatnich miesięcy zdają się potwierdzać to, że RNŚ wytraca tempo. Wprawdzie we wrześniu uruchomiono transmisje wideo live wprost ze studia, ale to właściwie jedyna znacząca nowość – poza antenowa. A jak mówią specjaliści od mediów – największą siłą projektów internetowych nie są nowości antenowe, lecz to, w jaki sposób uda się zjednoczyć i scementować grupę patronów. A także to, co uda im się zaoferować poza audycjami.

Na wyposażeniu Radia Nowy Świat – poza kamerami Full HD – są od niedawna także trzy nowo kupione kamery PTZ, dwa mikroporty i oddzielny zestaw świateł do tworzenia wideo poza studiem emisyjnym. Na pewno przekłada się to na jakość programów – i tego też oczekują słuchacze/sponsorzy. Ale czy to wystarcza? Prof. Jan Kreft podkreśla, że w przypadku radia internetowego nie można nawet mówić o klasycznym słuchaczu. – To nie są słuchacze, lecz raczej cyfrowi tubylcy, którzy poszli za Trójką do dwóch różnych rozgłośni. Pytanie, co tam znaleźli i na ile im to odpowiada – komentuje.

Radio Nowy Świat w ostatnich tygodniach straciło dwie mocne audycje i wyrazistych autorów: Katarzynę Zacharską i „Jej historie” oraz Karola Begera i „Berganockę”. Ale też zyskało znakomitego Adama Nowaka, który jesienią prowadzi audycję „Dziękuję za wypowiedź”. I na tym (na nowych audycjach i nowinkach technologicznych) ostatnio w RNŚ się kończy.

Zupełnie odwrotnie, niż w Radiu 357.

Radio 357 przyciąga nowego odbiorcę

Profesor Jan Kreft, porównując obie rozgłośnie wyrosłe z jednego pnia, mówi: – Z Trójki do nowych stacji słuchacz poszedł trochę z sentymentu, a trochę w oczekiwaniu na nowości, z odcieniem nostalgii i ciekawości. Ten pierwszy został więc przy Radiu Nowy Świat, ci otwarci na nowości – przy Radiu 357. Co najważniejsze: Radio 357 zyskało w czasie nadawania zupełnie nowego słuchacza, czego chyba nie można powiedzieć o RNŚ. Ten nowy słuchacz jest bardziej wyrafinowany i chyba jednak oczekujący fajerwerków, a nie siedzący wyłącznie okrakiem na tym, co stare. Można powiedzieć, że ten nowy odbiorca śmiało skacze w to, co nowe i domaga się od stacji tych nowości. A ta mu je zapewnia.

Siłą Radia 357 jest społeczność, systematycznie budowana w mediach społecznościowych i przy odbiorniku (początkowo przez Tomasza Michniewicza, potem także z większym udziałem innych). Gdy RNŚ w ostatnich tygodniach wprowadza intensywnie całkiem dobrą ramówkę jesienną (ale i traci autorów), Radio 357 przyciąga słuchacza na wszelkie inne sposoby. Oczywiście pamiętając też o ramówce i wciąż rozbudowywanych podcastach. – Dynamikę mają znacznie lepszą, niż radio Nowy Świat – komentuje prof. Kreft.

W ostatnich dniach rozgłośnia wprowadziła więc internetowy system głosowania na swoją listę przebojów i zapowiedziała koncert, który ma być podziękowaniem dla Marka Niedźwieckiego, Bartosza Gila i Haliny Wachowicz. Anektując tym samym te trzy, sztandarowe dla byłych trójkowiczów nazwiska i spełniając obietnicę, która skierowana byłą do słuchaczy „starej Trójki”.

Słuchanie patrona to podstawa

To nie koniec nowości. R357 dogadało się z innym „trójkowym” autorem, Dariuszem Rosiakiem (podcast „Raport o stanie świata”) i wysyłają wspólnie Michała Żakowskiego do Afganistanu, skąd będzie przygotowywał i audycje i podcasty dla obu mediów. Rosiak to nazwisko na miarę Manna, który przyciąga słuchaczy do RNŚ, więc ruch jak najbardziej dobry. Decyzję o wysłaniu korespondenta motywowano m.in. tym, że i podcast Rosiaka i Radio 357 mają wielu wspólnych patronów, którzy wspierają oba te przedsięwzięcia. – To dla nas sygnał, że szukają dobrej, pogłębionej publicystyki międzynarodowej. Dlatego ta współpraca jest bardzo naturalnym krokiem – mówił Paweł Sołtys, prezes Radia 357.

To, że rozgłośnia słucha też swoich odbiorców, czy raczej patronów, i jest gotowa zmieniać się tak, jak oni sobie życzą widać też było w przypadku innej audycji. Po usunięciu z anteny audycji Bartosza Gila na stację posypały się gromy, więc w jesiennej ramówce „Wiszące ogrody” wróciły, a stacja nie omieszkała mocno tego rozreklamować.

To R357, a nie RNŚ współpracowało też latem z Męskim Graniem, nie bojąc się wychodzenia ze studia w plener, spotkań z słuchaczami i audycji współprowadzonych z nimi na żywo. – Ich siłą to odwaga, tym ściągają słuchaczy – podsumowuje prof. Jan Kreft.

Siłą R357 są też poranne audycje, prowadzone przez „starą trójkową ekipę”. W Radiu 357 Marcin Łukawski codziennie od godziny 6.00 rozmawia ze słuchaczami i puszcza im muzykę. Stacja zaimplementowała stopniowo też inne elementy dawnego porannego „Zapraszamy do Trójki”, jak np. rozmowy z dr Tomaszem Rożkiem, czy wspomnieniową krótką audycje na wzór „Urywków z kalendarza”. Tutaj Radio Nowy Świat może potężnie zagrozić im tylko w piątki, sadzając przed mikrofonem niezastąpionego Wojciecha Manna.

„Kanibalizm”? Jak najbardziej

W październiku 2020 roku prof. Wiesław Godzic, medioznawca, mówił nam: – Ekipa Radia 357 zapewnia, że nie będzie odbierała słuchaczy dla Radia Nowy Świat, ale to jest niemożliwe: „kanibalizm” będzie istniał. dwie stacje bazujące na byłych dziennikarzach Trójki oznaczają problemy dla obydwu i „nie ma co się łudzić, że będzie inaczej”. Oskarżenia Radia Nowy Świat, że nowy projekt będzie odbierał mu słuchaczy, wydają się być zasadne. Ekipa nowej stacji zapewnia wprawdzie, że nie będzie zagospodarowywała im odbiorców, ale to wydaje się być niemożliwe. To rzeczywiście wygląda trochę na „kanibalizm” i smutno mi, że obie stacje nie mogą się porozumieć aby działać ręka w rękę.

Ta teza po 12 miesiącach działania równoległego obu stacji (licząc od ogłoszenia projektu R357, nie od jego startu w styczniu) wydaje się sprawdzać. Mimo, że lipcu br., w rocznicę startu projektu RNŚ, redaktor naczelna Magdalena Jethon mówiła nam coś odwrotnego: – Z nikim nie zamierzamy konkurować. Robimy swoje najlepiej, jak potrafimy.

I choć obie stacje starają się na każdym kroku podkreślać swoje wspólne korzenie (Trójka) i to, że nie będą wchodziły sobie w drogę – porównania nasuwają się same. Koniec końców stacje biją się nie o anonimowego słuchacza, liczonego w słupkach, lecz o każdego patrona, który zapewnia im stabilną przyszłość, funkcjonowanie bez obaw i rozwój.

Wydaje się, że w tym wyścigu Radio 357 na dobre prześcignęło bardziej statyczne Radio Nowy Świat. W październiku br. Paweł Sołtys mówił o kierowanym przez siebie radiu: – Jesteśmy obecnie największym projektem na Patronite. Zarówno pod względem wysokości kwoty, jak i liczby patronów. Rośniemy stabilnie i w swoim tempie. Lubimy powtarzać, że to maraton, a nie sprint.

Radio 357 ucieka Radiu Nowy Świat

Obecnie RNŚ ma na serwisie Patronite ponad 29,3 tys. patronów, którzy deklarują wpłaty miesięczne na poziomie 600 tys. zł. Łącznie rozgłośnia zebrała 12,4 mln zł. Tymczasem Radio 357 ma 34,2 tys. patronów, deklarację miesięcznych wpłat na poziomie 690,7 tys. zł i tylko ogólnie zebrana kwota jest niższa: 7,5 mln zł.

Jak będzie za rok – tego nie wiadomo, lecz z pewnością obie stacje zasługują na pochwały za porwanie się na coś nowego. I na to, by pełnoprawnie nazywać je „konkurentami”.