Po tym, jak reporter TVP Gdańsk, Łukasz Sitek, wyemitował w swoim materiale poświęconym budowie parkingu w Sopocie jąkającą się urzędniczkę sopockiego ratusza, stosunki pomiędzy prezydentem Jackiem Karnowskim, a szefostwem gdańskiego ośrodka stały się jeszcze bardziej napięte, niż były. Prezydent poskarżył się na działania telewizji do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji, a także do Rady Etyki Mediów. Natomiast dyrekcja TVP Gdańsk wyemitowała oświadczenie, w którym nawołuje dziennikarzy trójmiejskich do bojkotowania prezydenta Sopotu.
Apel swoich szefów odczytał na antenie telewizji prezenter „Panoramy”, Sławomir Siezieniewski. Trafił za to w ogień krytyki kolegów po fachu, którzy zarzucali mu, że nie zrezygnował z odczytania tego na antenie.
Siezieniewski odpowiedział na swoim facebookowym profilu, że dziękuje za wszystkie opinie, choć z większości z nich nie powinien być dumny. – Rzeczywiście w dniu wczorajszym odczytałem oświadczenie kierownictwa TVP Gdańsk dotyczące prezydenta Sopotu na zakończenie gdańskiej Panoramy. Być może – jak Państwo sugerują – powinienem zachować się w tym momencie inaczej np. podrzeć kartkę na wizji, wziąć torebkę i wyjść ze studia ( jak uważają niektórzy ) albo też może dodać, że ja się do tej wspaniałej opinii kierownictwa dołączam ( jak sugerują inni komentujący). Być może takie zachowanie przyniosłoby mi profity – albo teraz albo w przyszłości. Ja uważam, że zachowałem się jak na zawodowca przystało i – nie uciekając przed odpowiedzialnością – nie wrobiłem w tę sytuację żadnego z moich kolegów czy koleżanek prezenterów, ani też nie doprowadziłem do niewyemitowania programu – napisał prezenter.
W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl Sławomir Siezieniewski mówi, że 13-sekundowy fragment filmu zamieszczony na Twitterze jest „trochę zmanipulowany”. – Wygląda, jakby to było moje oświadczenie, albo całego zespołu TVP Gdańsk. W żaden sposób nie zostało zaznaczone, że wyraźnie powiedziałem, iż jest to oświadczenie, podpisane przez moich szefów. Wywołała się w związku z tym burza, bo wszyscy bazują jednak na tych 13 sekundach – mówi nam.
Prezenter wyjaśnia, że specyfiką odczytywanych na antenie oświadczeń jest przedstawianie ich w całości. – To nie jest „startówka”, w której coś zmieniam, przepisuję, itd. Jest to oświadczenie mojego szefostwa – czy się komuś to podoba, czy nie, to jest legalnie wybrane kierownictwo TVP Gdańsk. Miałem dyżur w tym dniu – mogłem udać zawał serca, wrobić kolegę, albo wziąć to na klatę. Wybrałem to ostatnie rozwiązanie – podkreśla w rozmowie z nami.
Do władz TVP3 Gdańsk protest skierowała m.in. Hanna Kordalska-Rosiek, dziennikarka gdańskiej telewizji. Napisała w nim m. in. o „brudnym dziennikarstwie”, łamaniu standardów i etyki pracy. – Dziwię się, że można było zmontować w taki sposób i wyemitować materiał, który urąga etyce i rzemiosłu. Apeluję do dziennikarzy, wydawców, montażystów i emitentów: Nie idźcie tą drogą, bo telewizja w takim kształcie jest zaprzeczeniem misji i profesjonalizmu, a skutki tych działań będą odczuwane latami. Pamiętajcie, twarz ma się tylko jedną, a widzowie mają pamięć – napisała dziennikarka.
Biuro prasowe TVP nie komentuje sprawy. Jak podała „Gazeta Wyborcza” niedawno Łukasz Sitek otrzymał nagrodę od prezesa TVP w wysokości 10 tys. zł.