Szef Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michał Dworczyk w poniedziałek przyznał, że używał skrzynki prywatnej do korespondencji służbowej. Poinformował też, że w dniu wybuchu afery przekazał premierowi, że jest gotowy ustąpić ze stanowiska. Mateusz Morawiecki miał go jednak zapewnić, że nie utracił jego zaufania.
Minister mówił o tym podczas konferencji dotyczącej m.in. systemowi odszkodowań za wywłaszczenia, na której dziennikarzom pozwolono na zadawanie pytań w innych tematach. Dworczyk odniósł się do sprawy i przeprosił dziennikarzy za to, że wcześniej nie udzielał w tym temacie informacji.
– Do momentu zebrania podstawowych informacji – przynajmniej tych, które można przekazać – nie chcieliśmy szerzej na ten temat informować po to, żeby się nie opierać na niesprawdzonych informacjach. Potrzebny był czas do zebrania takich informacji, które m.in. dzisiaj na spotkaniu z dziennikarzami staraliśmy się przedstawić, odpowiadając na wszystkie pytania. Mogę przeprosić za ten dyskomfort, zwłaszcza jeśli zdarzyły się sytuacje, że kiedyś w sposób niedelikatny ktoś uniemożliwił dziennikarzowi zadanie pytania – powiedział Dworczyk.
1 lipca na konferencji szefa KPRM dotyczącej walki z pandemią, dziennikarze zadający pytania o aferę byli rozłączani.
Szułdrzyński: Jest refleksja w rządzie
Wicenaczelny „Rzeczpospolitej” Michał Szułdrzyński stwierdził, że zmiana to „efekt Tuska w polskiej polityce”.
– Ponieważ PiS zachowuje się tak, jak się zachowuje, to Tuskowi łatwo było ugrać kilka punktów na prostych zachowaniach, na przykład zrobieniu konferencji prasowej tuż po tym, jak dziennikarzom wyłączono mikrofony – mówi Szułdrzyński w rozmowie z Wirtualnemedia.pl. – Centrum Informacji Rządu tłumaczyło, że to nie było wyłączenie, ale mniejsza o szczegóły. Wrażenie było fatalne: rząd unika odpowiedzi na pytania o aferę mailową – podkreśla publicysta.
Zdaniem Szułdrzyńskiego, sytuacja zaczęła się zmieniać w kolejnym tygodniu. – Morawiecki zaczął odpowiadać na pytania o aferę, ewidentnie widać refleksję w tej sprawie po stronie ludzi odpowiedzialnych za komunikację w rządzie: nie da się tego tematu przemilczeć, bo przemilczanie przynosi znacznie więcej szkód niż pożytku – twierdzi wicenaczelny „Rz”.
Czy jednak ta zmiana to szerszy trend strony rządowej? – Jest jakaś refleksja w obozie samego rządu. Ale już nie w samym PiS, którego komunikacja jest siermiężna. Jej symbolem jest marszałek Terlecki. U niego żadnej refleksji bym się nie spodziewał – kwituje Szułdrzyński.
Słowik: Pytania można zadawać, ale nie ma odpowiedzi
Z rolą „efektu Tuska” nie zgadza się Patryk Słowik, dziennikarz Wirtualnej Polski. – Oni nie odpowiadają na pytania. Mówią tylko, że odpowiadają, ale tego nie robią. Deklaracje to nie tyle „efekt Tuska”, co efekt czasu: zbyt długo trwa już serial z mailami, żeby można było w nieskończoność nie odpowiadać na pytania. Zaczęło to być groteskowe: dziennikarze chcą o to pytać, a rząd robi konferencje, że można wygrać hulajnogę. Niestety, gdy rozmawia się o jednym z najpoważniejszych ataków na Polskę od wielu lat, nie można organizować konferencji o hulajnogach. Nikogo to w tej sytuacji nie interesuje – zaznacza Słowik w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Dziennikarz WP jednocześnie zaznacza, że sam Tusk odpowiada na pytania, ale tylko na te, które chce. – Jak nie chce, to tego nie robi. Wysłałem mu i Platformie trzy razy pytania dotyczące Tuska. Na razie odpowiedzi nie dostałem – mówi Słowik.
Słowik podkreśla, że deklaracje to jedno. Jaka jest rzeczywistość? – Kiepsko idzie to odpowiadanie na pytania. Patryk Michalski zadał dwa pytania dotyczące tekstów moich i Szymona Jadczaka. W obu przypadkach nie było odpowiedzi. Fakt, że można zadać pytania, to połowiczny sukces. Pełny byłby, gdyby na te pytania padały odpowiedzi. A to się nie dzieje – dodaje dziennikarz.
Według Słowika, każdy tydzień działał na niekorzyść ekipy rządowej. – Dworczyk wie, ile jeszcze jest tych maili, które mogą być opublikowane. Ten serial niestety może trwać. A gdyby dziennikarzom pozwolono zadawać pytania, zamiast ich wykluczać z konferencji, mniej byłoby złego dla rządu szumu wokół całej sprawy niż było go wokół unikania odpowiedzi – twierdzi dziennikarz WP. Jak dodaje, dziennikarze w całej sytuacji zbyt wielką wagę przykładają do polityki. – Bardziej istotne jest, jak zabezpieczone są instytucje państwa, a nie to, co napisał pół roku temu w mailu Dworczyk. Większość dziennikarzy zadaje niepogłębione pytania, pozbawione większego znaczenia. Ale dobrze, że pytają o to wbrew woli polityków, bo nie są na konferencjach prasowych od zapewniania politykom komfortu – mówi Słowik.
Atak hakerów na skrzynkę Dworczyka
W czerwcu szef kancelarii premiera Michał Dworczyk przekazał, że doszło do ataku hakerskiego na jego skrzynkę mailową. Na Twitterze napisał: „Pragnę podkreślić, że w skrzynce mailowej będącej przedmiotem ataku hakerskiego nie znajdowały się żadne informacje, które miały charakter niejawny, zastrzeżony, tajny, lub ściśle tajny. Informuję również, że oświadczenie, które zostało opublikowane w mediach społecznościowych na koncie mojej żony, jest sfabrykowane i zawiera nieprawdziwe treści”.
Szef kancelarii premiera podkreślił, że o sprawie „poinformowane zostały stosowane służby państwowe”. Zdaniem Dworczyka, celem ataku może być dezinformacja. „Zważywszy na to, że informacje zostały opublikowane w rosyjskim serwisie społecznościowym Telegram oraz fakt, że przez 11 lat miałem zakaz wjazdu na teren Rosji i Białorusi jako osoba aktywnie wspierająca przemiany demokratyczne na terenie byłego ZSRR, traktuję ten atak jako jeden z elementów szeroko zakrojonych działań dezinformacyjnych zawierających sfałszowane i zmanipulowane informacje” – pisze w oświadczeniu Michał Dworczyk.
Konto mailowe Dworczyka w Wirtualnej Polsce
Szybko okazało się, że Dworczyk korzystał ze skrzynki mailowej na portalu Wirtualna Polska. Premier Mateusz Morawiecki powiedział, że wiele wskazuje na to, iż był to atak hakerski skierowany ze wschodu. Zdaniem Morawieckiego jest to „nowe oblicze współczesnej wojny”. „W dzisiejszych czasach mamy do czynienia z atakami różnego rodzaju: atakami hybrydowymi, cyfrowymi” – wskazał.
Szef rządu dodał, że doszło do przejęcia szeregu skrzynek mailowych założonych na portalu Wirtualna Polska. „To jest sytuacja bardzo niedobra i mam nadzieję, że skłoni wszystkich obywateli do tego, aby bardzo skrupulatnie dbali o przestrzeganie higieny zasad bezpieczeństwa w sieci” – powiedział Morawiecki.
W wydanym szybko oświadczeniu Wirtualna Polska zapewniła, że jej systemy pocztowe „są całkowicie bezpieczne, a informacje czy insynuacje jakoby miało dojść do włamania na konta WP są całkowicie nieprawdziwe”. „Wejście na konto ministra Michała Dworczyka i co za tym idzie uzyskanie dostępu do jego emaili nastąpiło na skutek podania poprawnego loginu i hasła. Niestety oznacza to, że prawdopodobnie ktoś trzeci wszedł w posiadanie tego hasła” – napisała firma. „Premier Mateusz Morawiecki mówił dziś o potrzebie uwierzytelniania dwuskładnikowego. Chcemy jasno i wyraźnie zaznaczyć, że taki system uwierzytelnienia funkcjonuje w poczcie WP od dawna. Przykro nam to stwierdzić, ale minister Michał Dworczyk w momencie tego zdarzenia nie korzystał z takiego systemu” – zaznaczyła Wirtualna Polska.
Morawiecki: nie chcę grać pod dyktando tych, którzy wypowiedzieli wobec nas wojnę hybrydową
Ataki hakerskie to współczesna wojna hybrydowa; nie chcę grać pod dyktando tych, którzy wobec nas ją wypowiedzieli – powiedział w poniedziałek premier Mateusz Morawiecki pytany o sprawę wycieku maili m.in. szefa Kancelarii Prezesa Rady Ministrów Michała Dworczyka.
Szef rządu podczas wizyty w zakładzie firmy Eko-Okna w Kornicach pod Raciborzem (Śląskie) był pytany przez dziennikarzy m.in., czy w kontekście tzw. afery mailowej szef KPRM powinien podać się do dymisji i czy zostaną wobec niego wyciągnięte konsekwencje.
„Pan minister Dworczyk wypełnia swoje obowiązki naprawdę w sposób bardzo, bardzo dobry. Niewiele znam osób w swojej drodze życiowej i zawodowej, które jak pan minister Dworczyk byłyby tak naładowane energią, tak nie bałyby się podejmować zadań nawet najtrudniejszych” – odpowiedział premier.
Jak przypomniał, szef KPRM ponad pół roku temu stanął przed trudnym zadaniem przygotowania w ciągu niespełna miesiąca Narodowego Programu Szczepień. „Pan minister Dworczyk zarządził tym procesem i zorganizował ten cały system” – wskazał premier akcentując, że wdrożono rozwiązanie, które w szczycie przetwarzało 5 tys. operacji na sekundę.
„Jestem przekonany, że poprzednia władza chyba nie miałaby takiego ministra Dworczyka, który byłby w stanie przeprowadzić tak skutecznie tak fundamentalną dla interesu bezpieczeństwa Polski i dla zdrowia Polaków zmianę systemową” – uznał Morawiecki oceniając, że pytanie o konsekwencje wobec ministra Dworczyka „dotyczy zapewne ataku hakerskiego na Polskę z ostatniego miesiąca”.
„Nie ma dnia, w którym nie czytałbym o potężnych atakach hakerskich, o zagrożeniach dla cyberbezpieczeństwa, właściwie we wszystkich krajach świata. Więc trzeba by codziennie czytać o dymisjach, zmianach rządowych. Tak się oczywiście nie dzieje dlatego, że to jest współczesna wojna, a ja nie chcę grać pod dyktando tych, którzy tę wojnę wobec nas wypowiedzieli” – powiedział premier.
„Chcemy wyciągać wnioski i lekcje z tych niedoskonałości po naszej stronie, które tutaj się pojawiły: na pewno nasze systemy mogą być jeszcze lepsze” – uznał, przypominając jednocześnie przejęcie przez hakerów w 2012 r. domeny ówczesnego szefa polskiego rządu. „W tym przypadku nie mówimy o domenie polskiego premiera, a o przejęciu kilku tysięcy skrzynek, których większość była na portalu Wirtualnej Polski, ale też na innych portalach” – zauważył.
„W związku z tym zalecamy, aby stosować odpowiednie klucze kryptograficzne, odpowiednie zabezpieczenia; taką lekcję wyciągnęliśmy i na pewno będziemy uszczelniać nasze zabezpieczenia” – dodał.
„Wojny hybrydowe współczesne właśnie na tym polegają, że zwykle z zagranicy, czasem ze środka kraju, przeprowadzane są ataki, które mają uderzać w newralgiczne miejsca w systemie gospodarczym, społecznym, politycznym. Nie dajmy się naszym dzisiejszym wrogom, bądźmy solidarni, ale także usprawniajmy funkcjonowanie naszych systemów na poziomie prywatnym i na poziomie zawodowym” – zaapelował szef rządu.