Prezes SN podważa przepisy o dostępie do informacji publicznej

Dziennikarze: to próba zablokowania mediów

Pierwsza prezes Sądu Najwyższego Małgorzata Manowska skierowała do Trybunału Konstytucyjnego wniosek stwierdzenie, że wybrane zapisy Ustawy o dostępie do informacji publicznej są niezgodne z Konstytucją RP. Zdaniem dziennikarzy to kolejna próba ograniczenia dostępu mediów i organizacji pozarządowych do danych podmiotów państwowych.

We wniosku skierowanym w zeszłym tygodniu Małgorzata Manowska wyraziła sześć głównych zastrzeżeń wobec zgodności przepisów Ustawy o dostępie do informacji publicznej z Konstytucją RP.

Zdaniem pierwszej prezes Sądu Najwyższego zawarte w ustawie pojęcia „władze publiczne”, „ inne podmioty wykonujące zadania publiczne”, „osoby pełniące funkcje publiczne” oraz „ związek z pełnieniem funkcji publicznych” są w „rażącej niezgodności” z terminami zapisanymi w art. 61 Konstytucji RP. W konsekwencji ustawa nadała znaczenie „organów władzy publicznej” znacznie szerszej grupie podmiotów niż wynika to z ustawy zasadniczej.

We wniosku oceniono także, że Ustawa o dostępie do informacji publicznej jest niezgodna z Konstytucją w obszarze prywatności osób i danych osobowych, ponieważ nie określa zasad anonimizacji takich danych.

Na wniosek zwrócił uwagę w środę po południu prawnik Patryk Wachowiec, oceniając na Twitterze, że jego celem jest ograniczenie jawności życia publicznego.

– To jest swoją drogą niesamowite, że to Sąd Najwyższy prosi TK by w praktyce wyłączył informacje na temat działalności instytucji publicznych i osób, które działają za publiczne pieniądze. Ale jest. Kolejny zamach na jawność życia publicznego. I najbardziej groźny – skomentował Krzysztof Izdebski, członek zarządu i dyrektor programowy Fundacji ePaństwo.

„Zamach na jawność życia publicznego”

Podobne opinie wyrazili na Twitterze niektórzy dziennikarze. – Już teraz wiele instytucji ignoruje ustawę o dostępie do informacji publicznej (np. zasłaniając się w kuriozalny sposób RODO), ale to, co robi I prezes SN, to jest zamach na jawność życia publicznego – skomentował Mateusz Baczyński z Onetu. – Kolejna próba zablokowania ust wolnym mediom. Nie ma wątpliwości, co zrobi TK Julii Przyłębskiej – napisała Katarzyna Kolenda-Zaleska z „Faktów”.

– To + proponowany dodatek w 156 kpk + uchwała NSA z 2013 = jawność out. Za chwilę niczego nie sprawdzimy, nie skontrolujemy, nie … Oto nowa definicja jawności – wyliczyła Marta Gordziewicz z TVN24. – Plus taki dodatek z procedowanie właśnie prezydenckiej nowelizacji ustawy o SN. Czy to oznacza, że dziennikarze zostaną pozbawieni możliwości zapoznania się z aktami spraw? – spytał Patryk Michalski z RMF FM.

– Żebyście sobie nie myśleli, że podatek od reklamy to jedyny sposób na media. Jeszcze lepszym jest uznać, że po prostu mają nie pytać i już – stwierdziła Dominika Długosz z „Newsweek Polska”.

Przypomniano, że to kolejny taki wniosek prezesa Sądu Najwyższego. – W 2013 r. podobny wniosek skonstruował PPSN (pierwszy prezes Sądu Najwyższego – przyp.) Dąbrowski i przez długie lata podtrzymywała PPSN Gesdorf. Wycofała go dopiero po zmianach w TK. Oj nie lubicie w Sądzie Najwyższym jawności! – ocenił Krzysztof Izdebski. – Widzę, że nazwiska mogą się zmieniać, ale stosunek I Prezes Sądu Najwyższego do jawności to już niestety nie bardzo… – skomentował Jan Kunert z Konkret.tvn24.pl. –

Wnioski o dostęp do informacji publicznej to jedno z podstawowych narzędzi, które wykorzystujemy w naszej pracy. To dzięki temu niemu w 2010 r. ujawniliśmy, że służby pozyskały szokujący milion bilingów o obywatelach, a w 2016 r. – zasady algorytmu profilującego bezrobotnych – przypomniała Fundacja Panoptykon.