Sąd wyłączył jawność w procesie o zniesławienie z prywatnego oskarżenia gminy Rędziny przeciwko lokalnemu dziennikarzowi. Dominika Bychawska-Siniarska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka zwraca uwagę, że to absurd, bo wyłączenie jawności w sprawach o zniesławienie czy ochronę dóbr osobistych stosuje się, gdy dotyczy to wrażliwych kwestii prywatnych.
Paweł Gąsiorski jest właścicielem i redaktorem naczelnym kilkudziesięciu serwisów informujących o sprawach gmin głównie województwa śląskiego. W jednym z tekstów napisał, że gmina Rędziny zarabia na śmieciach (jako dowód przedstawił skan pisma od gminy, z którego wynikało, że pobiera ona od mieszkańców więcej pieniędzy na odbiór, zagospodarowanie i transport odpadów, niż wydatkuje na te cele). Wójt gminy uznał, że informacje były nieprawdziwe i przyczyniły się do „utraty zaufania mieszkańców” do samorządu. Gmina wniosła przeciw Gąsiorskiemu oskarżenie prywatne z art. 212 Kodeksu karnego (zniesławienie).
W poniedziałek odbyła się pierwsza rozprawa w Sądzie Rejonowym w Częstochowie. – Strona wystąpiła o niejawność posiedzenia. Gmina składa akt oskarżenia za publiczne pieniądze i wniosek o prowadzenie rozprawy w sposób niejawny. No cóż, to świadczy tylko o gminie – mówi Gąsiorski. Jak dodaje, sędzia przychylił się do wniosku gminy.
– To pokazuje absurdalność całej sytuacji – komentuje Dominika Bychawska-Siniarska z Helsińskiej Fundacji Praw Człowieka (na prośbę fundacji Gąsiorskiego reprezentuje pro bono adwokat Tomasz Bieda). – Wyłączenie jawności w sprawach o zniesławienie czy ochronę dóbr osobistych stosuje się wtedy, kiedy dotyczy wrażliwych kwestii prywatnych, na przykład ochrony małoletnich. O wyłączeniu jawności decyduje sąd na żądanie strony. Sędzia powinien wiedzieć, że w tej sprawie nie ma wrażliwych danych. To kolejny argument za tym, że gminy nie powinny korzystać z tego środka – dodaje.
Kolejna rozprawa odbędzie się 13 kwietnia.