Lew Ponomariow i troje dziennikarzy uznani w Rosji za „zagranicznych agentów”

Lew Ponomariow

Rosyjskie Ministerstwo Sprawiedliwości na listę „zagranicznych agentów” po raz pierwszy wciągnęło osoby fizyczne. Obok Radia Swoboda czy Głosu Ameryki do rejestru trafiło pięć osób, w tym weteran ruchu obrony praw człowieka, 79-letni Lew Ponomariow.

Na listę trafili też: Ludmiła Sawicka i Siergiej Markiełow, którzy są pracownikami Radia Swoboda – rosyjskiej redakcji Radia Wolna Europa/Radia Swoboda. Denis Kamalagin jest redaktorem gazety „Pskowskaja Gubernija”, która w 2014 roku jako pierwsza podała, że w Donbasie giną żołnierze stacjonującej pod Pskowem 76. Gwardyjskiej Dywizji Powietrznodesantowej. Daria Apachonczicz to artystka i aktywistka społeczna z Petersburga. Ponomariow oświadczył, że nie jest dziennikarzem, a jedynie czasem pisze nieodpłatnie felietony dla niezależnego radia Echo Moskwy i nie wie, dlaczego znalazł się na liście. Wcześniej miano „zagranicznego agenta” przyznano kierowanemu przez niego, założonemu w 1997 roku Ruchowi Praw Człowieka.

Obowiązująca w Rosji od 2012 roku ustawa zobowiązuje organizacje pozarządowe do rejestrowania się jako „pełniące funkcje zagranicznego agenta”, jeżeli korzystają z zagranicznego wsparcia finansowego i uczestniczą w życiu politycznym Rosji. Ponadto Ministerstwo Sprawiedliwości może samodzielnie wpisywać organizacje na listę „zagranicznych agentów”, od decyzji przysługuje odwołanie. Za niepodporządkowanie się grożą wysokie kary pieniężne, a nawet więzienie. Od 2017 roku ustawa została rozszerzona na organizacje medialne. Pod koniec 2019 przygotowano ustawę dotyczącą osób fizycznych współpracujących z takimi mediami i otrzymujących pomoc finansową z zagranicy. Do tej pory jednak tej ustawy nie stosowano.