Zarząd Stowarzyszenia Prasy Lokalnej jest zdania, że kupno Polska Press przez Orlen może rodzić nieprawidłowości podobne do tych, jakie uwidaczniają się w miejscach wydawania lokalnej prasy przez samorządy. W piątek komentarz na temat transakcji zamieścił szef wydawanej przez Polska Press „Nowej Trybuny Opolskiej”, Krzysztof Zyzik. – Nigdy nie mieliśmy politycznych panów, nie chcemy widzieć, jak to jest – napisał.
To już kolejne stanowisko wydane w tej sprawie przez organizacje zrzeszające dziennikarzy i pracowników mediów. W czwartek pisaliśmy o oświadczeniach Stowarzyszenia Gazet Lokalnych i związkowców z Polska Press. Przedstawiciele pracowników wydawnictwa podkreślają, że sprzedaż tytułów nowemu właścicielowi w żadnym razie nie oznacza upadku lokalnej prasy.
Swoje zdanie na temat przejęcia Polska Press przez Orlen wyrazili też członkowie Stowarzyszenia Prasy Lokalnej. Piszą w nim, że wprawdzie zmiany właścicielskie nie są niczym zaskakującym na medialnym rynku, jednak transakcja, jakiej dokonał Orlen, ma nieco inny charakter. – Nie sposób nie zadać pytań o intencje stojące za tego typu inwestycją. Czy są to tylko działania o charakterze biznesowym? Niezależne media są siłą każdej demokracji. Pełnią fundamentalną dla wolności funkcję kontrolną w stosunku do władz – na każdym poziomie i w każdym wymiarze – czytamy w oświadczeniu.
Organizacja opisuje, że lokalne media borykają się od lat z ekspansją wydawnictw samorządowych, finansowanych z budżetów lokalnych i środków transferowanych przez nie do różnych jednostek zależnych od władz funkcjonujących na poziomie Polski powiatowej i wojewódzkiej. – Ta sytuacja miała znamiona patologii – w ostateczności prowadząca do neutralizacji i stopniowej likwidacji mediów niezależnych. W opinii Zarządu Stowarzyszenia Prasy Lokalnej sytuacja po przejęciu wydawnictw Polska Press przez spółkę Skarbu Państwa, może prowadzić do podobnych nieprawidłowości.
„Władza funduje sobie tubę propagandową za pieniądze podatników”
Mateusz Orzechowski z zarządu Stowarzyszenia Prasy Lokalnej w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl rozwija ten wątek, mówiąc: – Obserwowane przez nas niepokojące praktyki dotyczą tego, z czym stykamy się od lat na poziomie lokalnych wydawnictw w przypadku prasy samorządowej, kiedy władza funduje sobie tubę propagandową za pieniądze podatników. Obawiamy się, by ten niechlubny mechanizm nie okazał się zbyt kuszący dla władzy na poziomie regionalnym i centralnym.
– Wprawdzie media lokalne od wielu lat były przeciwne obecności wydawcy niemieckiego na rynkach, na których funkcjonowały, ale niechęć ta wynikała nie tyle z niepokoju o rzetelność przekazu, co o nieuczciwe praktyki stosowane przez to wydawnictwo w codziennej rywalizacji o czytelnika oraz o realne możliwości konkurowania związane z wielkim potencjałem ekonomicznym Polska Press – czytamy w dalszym ciągu oświadczenia. – Teraz jest podobnie. Takiego niepokoju nie byłoby, gdyby inwestorem przejmującym niemieckie wydawnictwo była niezależna firma z segmentu mediów – dodano.
Pozytywnie i z nadzieją o przejęciu lokalnych i regionalnych gazet przez Orlen wyraził się zarząd główny Stowarzyszenia Dziennikarzy Polskich. W specjalnej uchwale członkowie zarządu piszą, że w tej transakcji widzą szansę na przełamanie dominacji wydawnictw zagranicznych na rynku regionalnej prasy drukowanej i regionalnych portali w Polsce. Zaapelowali też do Orlenu o „stworzenie przejrzystych mechanizmów gwarantujących respektowanie zasady wolności słowa, pluralizmu poglądów i niezależności dziennikarskiej”.
Zupełnie inaczej przejęcie skomentowało Towarzystwo Dziennikarskie. Jego członkowie ocenili, że wydawnictwo stanie się teraz „partyjnymi mediami PiS”. Organizacja zwróciła się też bezpośrednio do dziennikarzy Polska Press. – Teraz macie zostać kolejnym głosem Nowogrodzkiej, a ci, którzy się nie podporządkują, będą musieli odejść. Waszymi szefami zostaną sprawdzeni propagandyści z lokalnych mediów „publicznych”. Wyznaczą Wam cele i przeciwników.
Zyzik: „Nie mieliśmy politycznych panów”
Wydawany przez Polska Press dziennik „Nowa Trybuna Opolska” w piątek zamieścił okładkę z hasłem „Wolność słowa nie jest na sprzedaż” i tekstem: „Nigdy nie mieliśmy politycznych panów. Nie wiemy, jak to jest. I nie chcemy wiedzieć”. To fragment komentarza redaktora naczelnego dziennika, Krzysztofa Zyzika, jaki na stronach drugiej i trzeciej daje tego dnia dziennik.
Zyzik pisze w nim m.in., że – jako szef gazety – przeżył kilka zmian właścicielskich, a kierowana przez niego gazeta w ostatnich dekadach słynęła z ważnych akcji społecznych i inicjatyw. – W sprawach ważnych współpracowaliśmy z samorządami i lokalnymi elitami, ale zawsze byliśmy od nich niezależni. To my ujawnialiśmy nadużycia polityków i samorządowców z SLD, PO i PSL. To po naszych tekstach eseldowscy notable z opolskiego ratusza i urzędu marszałkowskiego tracili stanowiska i szli do więzienia. Kiedy rządy przejęło Prawo i Sprawiedliwość, patrzyliśmy na ręce tej władzy.
Redaktor naczelny podkreśla, że taka niezależność była możliwa dzięki temu, że kolejni właściciele nigdy nie ingerowali w linię polityczną gazety. – Chcielibyśmy mieć pewność, że tak pozostanie. Ale dziś tej pewności nie mamy. Mamy za to uzasadnią obawę, że będzie dokładnie tak, jak w regionalnych ośrodkach TVP, czy spółkach radia publicznego, gdzie najważniejsze jest, kto jest pod kogo podczepiony. I jaka frakcja trzęsie redakcją – pisze Krzysztof Zyzik.
„Będę redaktorem naczelnym tak długo, jak to możliwe”
Szef redakcji podkreśla obawę, że po przejęciu przez Orlen „każda zmiana na szczytach władzy może otwierać zmianę linii gazety, jej naczelnego i publicystów”. – Dlatego trzeba to powiedzieć wprost: wykupywanie mediów przez państwo na zlecenie kierujących nim polityków jest cofnięciem nas do epoki PRL. Oczywistą jest obawa, że Prawo i Sprawiedliwość, korzystając z naszych wspólnych pieniędzy, przejmuje media prywatne, by jeszcze szerzej indoktrynować społeczeństwo. By łatwiej wygrać najbliższe wybory samorządowe i parlamentarne. Pan, Panie Prezesie, jest szefem potężnego koncernu. Ja – skromnej regionalnej redakcji. Ale obaj jesteśmy najemnikami – zwraca się autor komentarza do prezesa Orlenu, Daniela Obajtka. – Mój los jako redaktora naczelnego już niebawem będzie zależny od Pana. A w praktyce od polityków trzęsących regionem. Dlatego właśnie w krajach w pełni demokratycznych koncerny kontrolowane przez państwo, takie jak Orlen, często o wiele bogatsze, nie wykupują prywatnych mediów.
Na koniec Krzysztof Zyzik zaręcza: – Pozostanę redaktorem naczelnym nto tak długo, dopóki będzie można uprawiać w nto niezależne dziennikarstwo, dopóki będę mógł kierować zespołem bez politycznych nacisków. Nie jestem w stanie Państwu powiedzieć, czy będą to tygodnie, miesiące, czy lata.
Polska Press Grupa ma 140 tytułów i 500 serwisów internetowych
W portfolio prasowym Polska Press Grupy jest ponad 20 dzienników regionalnych („Dziennik Bałtycki”, „Dziennik Łódzki”, „Dziennik Zachodni”, „Gazeta Krakowska”, Głos Wielkopolski”, „Kurier Lubelski”, „Polska Metropolia Warszawska”, „Express Ilustrowany”, „Gazeta Krakowska”, „Dziennik Polski”, „Gazeta Lubuska”, „Gazeta Pomorska”, „Kurier Poranny”, „Gazeta Współczesna”, „Nowa Trybuna Opolska”, „Echo Dnia”, „Gazeta Codzienna Nowiny”, „Głos Dziennik Pomorza”, „Express Bydgoski” i „Nowości Toruńskie”), a także prawie 120 tygodników lokalnych (m.in. „Nasza Historia”, „Moto Salon”, „Moto Salon Classic”, „Strefa Biznesu”, „Strefa Agro”) oraz bezpłatna gazeta „Naszemiasto.pl”.
Firma wydaje też ok. 500 serwisów internetowych, głównie Naszemiasto.pl i portale poszczególnych tytułów prasowych. Na początku br. sprzedała serwis ogłoszeniowy Gratka.pl do Ringier Axel Springer Media (wydającego w Polsce m.in. Onet, „Fakt”, „Newsweek” i „Forbesa”).
Jak analizowaliśmy szczegółowo w lipcu, grupa kapitałowa Polska Press w ub.r. zanotowała spadek przychodów sprzedażowych o 6,5 proc. do 398,44 mln zł oraz zysku netto z 9,64 do 8,59 mln zł. Wpływy ze sprzedaży gazet zmalały o 8,9 proc., z reklam – o 4,9 proc., a liczba pracowników – o 107 do 2 126.
Dla Orlenu kupno Polska Press to kolejna inwestycja w sektor prasowy. Pod koniec listopada zgodnie z planem ogłoszonym w połowie br. koncern objął 65 proc. akcji Ruchu, przez ostatnie ponad dwa lata prowadzącego restrukturyzację. Wcześniej kupił od niego i oddał do sprzedaży komisowej zapasy produktów tytoniowych, a ostatnio pożyczył pieniądze na spłatę wierzycieli w ramach dwóch przyspieszonych postępowań układowych. Resztę akcji Ruchu mają inne państwowe spółki: 29 proc. należy do PZU i PZU Życie, a 6 proc. do Alior Banku, wieloletniego kredytodawcy i jednego z największych wierzycieli Ruchu.