Joanna Lichocka, posłanka PiS i członkini Rady Mediów Narodowych, staje się twarzą planowanych przez rząd zmian w organizacji rynku medialnego w Polsce. Udziela wywiadów kolejnym tytułom, przekonując o konieczności wprowadzenia ustawy dekoncentracyjnej, choć żadnego monopolu na rynku mediów wskazać nie potrafi.
Z czwartkowego wywiadu Joanny Lichockiej dla „Dziennika Gazety Prawnej” wynika, że PiS nie ma konkretnych rozwiązań dotyczących zapowiadanej dekoncentracji mediów (wcześniej mówiono o potrzebie repolonizacji). „W partii wciąż toczy się dyskusja. Zwolennicy radykalnych rozwiązań – ja do nich należę – uważają, że dekoncentrację należy przeprowadzić tak, by tę skrajną nierówność na rynku medialnym skorygować w krótkim czasie” – powiedziała Lichocka. Dodała, że druga część frakcji jest za stopniowymi zmianami, które dopiero po jakimś czasie przyniosą zamierzony efekt.
Lichockiej najbardziej podoba się model francuski, według którego kapitał zagraniczny nie mógłby w podmiocie medialnym przekraczać 20 proc. udziału. Chciałaby też, aby żaden kanał telewizyjny nie przekraczał 8 proc. udziału w widowni. W ostatnim czasie ten próg przekracza tylko TVP 1. Lichocka jest przekonana, że media publiczne ustawie dekoncentracyjnej nie powinny jednak podlegać, bo są „mediami specjalnymi”.
Lichocka chciałaby też zmiany ustawy koncesyjnej, bo aktualne prawo zakłada sprzedawanie koncesji, a koncesje powinny być według niej niezbywalne. Według niej nowe prawo miałaby zakładać nie tyle zabieranie przyznanych już koncesji, co wymuszanie wyzbycia się udziału w firmach, które mają więcej koncesji niż zakłada ustawa. Zdaniem posłanki miałby je kupować „rynek”, ale nie spółki Skarbu Państwa.
Lichocka w ostatnich dniach udzieliła też wywiadu Polskiemu Radiu, tygodnikowi „Sieci”, Wprost.pl i Wirtualnej Polsce. W rozmowie z WP.pl stwierdziła, że media publiczne nie są zarządzanie przez polityków ani przez politycznych nominatów. „Są wyłączone z gry politycznej, w tym także z gry wewnątrzpartyjnej. Pani prezes Kamińska, pan Kurski, pan Surmacz nie muszą się oglądać na wicepremierów czy ministrów, mają swobodę działania” – próbuje przekonywać członkini RMN, który to organ kilka razy pod wpływem nacisków partyjnych odwoływał i ponownie powoływał na prezesa TVP Jacka Kurskiego.