Na Białoruś wrócił internet

W środę rano na Białoruś wrócił internet, blokowany przez władze od niedzieli, kiedy odbyły się wybory prezydenckie wygrane przez Aleksandra Łukaszenkę. Według opozycji – sfałszowane. Alternatywą dla Internetu stała się aplikacja Telegram.

Oprócz sieci społecznościowych i komunikatorów zostały także ponownie włączone serwisy niezależnych mediów: Tut.by, Naviny.by, Svoboda.by. Wyłączenie internetu władze uzasadniały najpierw zagrożeniem cyberatakami, a potem twierdziły, że sieć została wyłączona z zagranicy. Obserwatorzy są jednak zgodni, że było to działanie białoruskich władz, mające na celu zablokowanie przepływu informacji.

Z powodu blokady internetu ważnym narzędziem komunikacji protestujących stała się aplikacja Telegram, pozwalająca przesyłać zaszyfrowane wiadomości. Właśnie tam przeniosły się niezależne media i komentatorzy. Za pośrednictwem Telegramu Białorusini wymieniali się informacjami o kierunkach marszu OMON, zatrzymaniach demonstrantów i rannych przewiezionych do szpitali.

Telegram to darmowy komunikator internetowy bazujący na chmurze obliczeniowej. Stworzyli go Rosjanie: Paweł i Mikołaj Durowowie. Jest uznawany za jeden z najbezpieczniejszych komunikatorów na świecie. Dzięki specjalnej metodzie szyfrowania wiadomości mogą odczytać jedynie odbiorca i nadawca. Aplikacja jest szczególnie popularna m.in. na Ukrainie, w Iranie i Rosji.

Tut.by i Suspilne Noviny, powołując się na ukraiński MSZ, podały, że podczas kilkudniowych zamieszek zatrzymano dziewięciu obywateli tego kraju, a także pobito ukraińskiego fotografa pracującego dla Associated Press. Fotograf trafił do szpitala, ale obrażenia nie były bardzo poważne, więc został wypisany. Serwis Onliner poinformował, że jego pracownicy także zostali zaatakowani przez służby. Ucierpiał fotoreporter Naszej Niwy i reporterzy pracujący dla BBC. Zatrzymano też ponad 20 pracowników Biełsatu.