Maciej Łopiński p.o. prezesa TVP do wyborów prezydenckich

W maju konkurs na nowego szefa Telewizji Polskiej

Choć jeszcze w weekend to Mateusz Matyszkowicz był najpoważniejszym kandydatem na p.o. prezesa Telewizji Polskiej, już w poniedziałek koncepcja ta miała ulec zmianie. Do maja na to stanowisko miałby być oddelegowany przewodniczący rady nadzorczej TVP Maciej Łopiński – wynika z informacji portalu Wirtualnemedia.pl.

W piątek, w związku z konferencją prezydenta Andrzeja Dudy podczas której – w ostatnim możliwym terminie – podjął on decyzję o podpisaniu ustawy o rekompensacie dla mediów publicznych przyznającej TVP, Polskiemu Radiu i ośrodkom regionalnym maksymalnie 1,95 mld środków – ogłoszono również, że decyzją Rady Mediów Narodowych Jacek Kurski straci stanowisko. Za jego odwołaniem było czworo członków, po konferencji okazało się, że Rada zagłosowała jednomyślnie.

Formalnie Jacek Kurski sprawował swoje rządy na Woronicza jeszcze przez cały weekend – w poniedziałek miał zostać sporządzony protokół z głosowania korespondencyjnego Rady Mediów Narodowych. Krzysztof Czabański miał podpisać dokumenty w tej sprawie i przekazać je spółce. Decyzja o odwołaniu Kurskiego dopiero wtedy miała wejść w życie. Przewodniczący Rady do tej pory jednak nie odpowiedział nam, czy te czynności wykonał. Nie potrafił tego ustalić także członek RMN Juliusz Braun, który najpierw zwrócił się z tym pytaniem do sekretariatu Rady, po czym w poniedziałek wieczorem napisał list do Czabańskiego z prośbą o przesłanie kopii uchwały z potwierdzeniem odwołania, podpisanej przez Czabańskiego.

– Z niepokojem stwierdzam, że uchwała dotycząca odwołania Jacka Kurskiego z funkcji prezesa zarządu TVP, do tej chwili nie została ogłoszona w sposób formalny. Przypominam, że głosowanie odbyło się już w piątek 6 marca, kiedy za uchwałą padło 5 głosów – czyli głosy wszystkich członków Rady Mediów Narodowych, a wyniki głosowania po oddaniu 4 głosów zostały ogłoszone publicznie w wystąpieniu pana przewodniczącego w obecności Prezydenta i Premiera RP. Nie otrzymałem też odpowiedzi na poniższy e-mail (chodzi o zapytanie czy odbędzie się konkurs na prezesa TVP – przyp.red.). W tej sytuacji zwracam się do pana przewodniczącego o niezwłoczne podjęcie właściwych działań – czytamy w wiadomości Brauna do Czabańskiego, do której treści dotarliśmy.

Oczekiwanie na formalności związane z odwołaniem Jacka Kurskiego ze stanowiska oznaczały, że przez cały weekend trwały walki frakcyjne o podział wpływów na Woronicza.

Już w sobotę wieczorem pojawiły się doniesienia, że pełniącym obowiązki prezesa zostanie Mateusz Matyszkowicz (były dyrektor TVP Kultura i TVP1). Potwierdzili to wszyscy nasi rozmówcy, był też typowany jako najpoważniejszy kandydat do zastąpienia Kurskiego. Przypomnijmy, że w zarządzie jest od niemal roku – pod koniec kwietnia 2019 roku oficjalnie został jego członkiem (decyzją posłów z PiS i Grzegorza Podżornego z Kukiz’15). Od tego czasu jego pozycja powoli, ale stopniowo się wzmacniała – dostał też większą część nadzoru nad obszarami za które wcześniej odpowiedzialny był Maciej Stanecki (odwołany w marcu 2019 roku, na krótko zastąpił go Piotr Pałka, jednak najpierw został zwieszony, a potem sam zrezygnował ze stanowiska).

Trzecim członkiem zarządu jest Marzena Paczuska-Tętnik (była szefowa ”Wiadomości”, w zarządzie od marca 2019 roku), której w spadku po Kurskim najbardziej może zależeć na odziedziczeniu przede wszystkim nadzoru nad Telewizyjną Agencją Informacyjną.

Wspominaliśmy o tym, że inny scenariusz zmian w Telewizji Polskiej zakładał, że do kierowania TVP zostanie tymczasowo oddelegowany Maciej Łopiński, przewodniczący rady nadzorczej spółki. – To miałoby oznaczać brak większych zmian, bo on był za Jackiem Kurskim – mówił nam jeden z naszych rozmówców.

Matyszkowicz najpoważniejszym kandydatem, ale tylko do poniedziałku

Do niedzieli wieczór najpoważniejszym kandydatem na p.o. prezesa oraz następnie na szefa publicznej telewizji był Mateusz Matyszkowicz. Jednak walki polityczno-medialnych frakcji w Zjednoczonej Prawicy o to, kto przejmie schedę po dotychczasowym szefie publicznej telewizji trwały jeszcze cały poniedziałek. Janusz

Daszczyński, były prezes TVP, który zna Kurskiego od bardzo dawna – jeszcze z Gdańska – powiedział portalowi Wirtualnemedia.pl, że „nie bardzo wierzy w jego szybkie odejście”.

– Nie sądzę, żeby odszedł nagle, nie zachowując sobie wpływów w ukochanej telewizji. Formalnie oczywiście zostanie pozbawiony władzy, ale nieformalnie może być inaczej. Jednym ze scenariuszy, który jest prawdopodobny, jest moim zdaniem ten, że szef Rady Mediów Narodowych ogłosi w poniedziałek, iż Kurski zostaje odwołany w głosowaniu, ale do czasu ogłoszenia konkursu na nowego prezesa i wyłonienia go będzie sprawował funkcję i nadal szefował. Podkreślam, że to tylko przypuszczenia. Ale taki konkurs może być rozstrzygnięty choćby i w maju, po prezydenckich wyborach. Jak będzie – zobaczymy – podkreślał w rozmowie z nami Daszczyński.

Jego zdaniem Kurskiemu nie można wierzyć w dwie rzeczy: że odchodzi z telewizji, bo bardziej od niej kocha Polskę, a także w to, że odejdzie z niej szybko. – Znam go od lat, wiem, że bycie prezesem TVP to był dla niego szczyt marzeń. Kiedy mówi, że „odchodzi, bo bardziej od telewizji kocha Polskę” (tak mówił w piątkowym „Gościu Wiadomości” – przyp.red.) – to wydaje mi się, że mija się z prawdą, bo jednak chyba bardziej kocha siebie i władzę – stwierdził.

P.o. Łopiński, Kurski miałby wrócić po wyborach

Najnowszy scenariusz, jaki usłyszeliśmy w poniedziałek w południe i jaki potwierdziło nam kilka osób wcale nie zakłada zmiany warty na Woronicza.

Z naszych informacji wynikało, że owszem, Jacek Kurski z oczywistych względów miałby na razie objąć stanowisko w spółce Skarbu Państwa, co sugerował nam jeden z rozmówców: „Nie ukrywajmy, jak będzie. Wie pani, jak to działa. Wszyscy wiemy, że jest dla niego szykowana ciepła posadka w spółce Skarbu Państwa” – mówił. Nie oznacza to jednak, że miałby na zawsze pożegnać się z gabinetem przy Woronicza 17.

Powrót byłby całkiem możliwy, gdyby pełniącym obowiązki prezesa został Maciej Łopiński – przewodniczący rady nadzorczej TVP. To bliski znajomy Kurskiego, często też popierał jego decyzje dotyczące spółki. A to nie oznaczałoby rewolucji – dyrektorskie stanowiska pozostałyby bez zmian, narracja przy Placu Powstańców niewiele by się zmieniła. W takim wypadku Telewizyjna Agencja Informacyjna nie zostałaby oddana Marzenie Paczuskiej, na czym zawsze najbardziej zależało dotychczasowemu szefowi TVP.

Choć scenariusz powrotu Jacka Kurskiego wydaje się być niemożliwy, nie takie rzeczy widziała już polska polityka. Wystarczy przypomnieć sytuację z sierpnia 2016 roku, kiedy Rada Mediów Narodowych odwołała go ze stanowiska, po czym po kilku godzinach – upomniana przez prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego – przywróciła go na fotel prezesa. Wiele osób mówiło, że to scenariusz jak z filmu Barei, ale wtedy okazał się nie być artystyczną fikcją, a teatrem odegranym na naszych oczach. Niewykluczone, że tak może być i tym razem.

Najnowszy, poniedziałkowy scenariusz według naszych rozmówców wskazuje, że to właśnie Maciej Łopiński będzie p.o. prezesa. Miałby być delegowany z rady nadzorczej do czasu wyborów prezydenckich.

– Doświadczony dziennikarz, spokojniejszy niż Kurski, inteligent – słyszymy od jednego z naszych informatorów.

W maju, po wyborach prezydenckich miałby zostać rozpisany konkurs na prezesa (choć nie jest on konieczny, RMN może też sama zgłosić kandydatów podczas posiedzenia). Wtedy Jacek Kurski miałby szansę wrócić, zwyciężając w „nowym” rozdaniu.

Inny nasz rozmówca nie chce wprost odpowiedzieć czy to właśnie Łopiński będzie tymczasowym szefem publicznej telewizji, jednak bardzo mocno to sugeruje.

– Statut spółki przewiduje oddelegowanie przedstawiciela rady nadzorczej na okres trzech miesięcy. Rada nadzorcza może wybrać kogoś spośród swoich członków. Wie pani, kto ma tam największe doświadczenie, odpowiednie na to stanowisko. Jest to w tej chwili najbardziej prawdopodobny scenariusz – podsumowuje.

Z naszych informacji wynika też, że to w tej chwili wersja, w którą wierzą nie tylko przy Woronicza, ale i Placu Powstańców. To oznaczałoby, że żaden z dyrektorów nie straciłby stanowiska, a dotychczasowa narracja będzie kontynuowana.

Maciej Łopiński pracował m.in. w „Głosie Wybrzeża”, tygodniku „Czas”, od 1982 roku redagował „Solidarność – Pismo Regionu Gdańskiego”, publikował w „Kulturze”, „Zeszytach Historycznych”, „Kontakcie”. W 1988 uczestniczył w strajkach w Stoczni Gdańskiej, redagował „Tygodnik Gdański”. W latach 2005-2010 był sekretarzem stanu, a następnie szefem gabinetu prezydenta Lecha Kaczyńskiego, a w 2015-2017 pełnił funkcję sekretarza stanu w Kancelarii prezydenta Andrzeja Dudy. Został wybrany do Sejmu VII kadencji z listy Prawa i Sprawiedliwości.

Jacek Kurski przestał być prezesem Telewizji Polskiej po czterech latach i dwóch miesiącach. Odpowiadał za takie obszary jak: biuro spraw korporacyjnych, biuro koordynacji programowej, biuro zarządzania kapitałem ludzkim, biuro kontrolingu i restrukturyzacji, biuro audytu i kontroli wewnętrznej, TVP1, TVP Historia, TVP Kultura, TVP Sport, biuro reklamy, biuro rachunkowości, biuro zakupów i zamówień publicznych, ośrodek administracji, ośrodek inwestycji i transportu, TVP3, oddziały terenowe, Agencję Produkcji Telewizyjnej i Filmowej, biuro prawne, a także Telewizyjną Agencję Informacyjną (którą początkowo chciała nadzorować Marzena Paczuska).

TVP i Polskie Radio w dwa lata dostały 2,4 mld zł pomocy publicznej

W 2018 r. Telewizja Polska osiągnęła wzrost przychodów o 24 proc. do 2,2 mld zł, głównie dzięki 359 mln zł więcej z abonamentu rtv. Wzrosły też wpływy nadawcy z reklam, sponsoringu, sprzedaży programów i licencji. Zatrudnienie w firmie wynosiło prawie 2,7 tys. etatów. Dyrektorzy i ich zastępcy w Telewizji Polskiej zarabiali średnio 21,8 tys. zł miesięcznie brutto, doradcy zarządu – 20,8 tys. zł, dziennikarze motywacyjni – 7,5 tys. zł, a ci honoraryjni – 12,2 tys. zł. Członkowie zarządu Jacek Kurski i Maciej Stanecki zainkasowali łącznie 811,8 tys. zł.

W 2017 roku Telewizja Polska i Polskie Radio otrzymały 1,677 mld zł środków publicznych, a w 2018 roku – 741,5 mln zł. Za podzielenie tych środków odpowiadała Krajowa Rada Radiofonii i Telewizji, większość przyznała Telewizji Polskiej. I tak w 2018 roku TVP dostała 385,5 mln zł, Polskie Radio – 186,3 mln zł, a 17 rozgłośni regionalnych Polskiego Radia – 169,7 mln zł.

Według danych UOKiK-u w 2017 roku środki przyznane mediom publicznym stanowiły 5,5 proc. łącznej kwoty 30,57 mld zł pomocy publicznej, a w 2018 roku – 3,4 proc. z 21,75 mld zł. Środki publiczne uzyskane przez TVP i Polskie Radio to przede wszystkim wpływy z abonamentu radiowo-telewizyjnego, które są klasyfikowane jako środki publiczne.

W 2018 roku wyniosły 741,5 mln zł, a abonament opłacało jedynie 994,6 tys. osób i firm. Do tego doszła pierwsza rekompensata z tytułu wpływów nieuzyskanych z abonamentu radiowo-telewizyjnego. Przyznano ją, w wysokości 960 mln zł, na przełomie 2017 i 2018 roku w ramach nowelizacji ustawy budżetowej, z tej kwoty TVP przydzielono 860 mln zł, Polskiemu Radiu – 62,2 mln zł, a działającym jako osobne spółki 17 rozgłośniom regionalnym Polskiego Radia – 57,8 mln zł.

W tym roku media publiczne dostaną od rządu prawie 2 mld zł.

Z danych Nielsen Audience Measurement, opracowanych przez portal Wirtualnemedia.pl w całym 2019 roku wiceliderem rynku telewizyjnego była TVP1, której udział zmniejszył się o 0,51 proc. do 9,68 proc. Czwartą lokatę w zestawieniu (pierwszy był Polsat, a trzeci TVN) zajęła TVP2 – ta stacja miała 8,34 proc. udziału w rynku, co stanowi wzrost o 2,21 proc.

Łącznie daje to niemal połowę (dokładnie 18,02 proc. udziałów) Telewizji Polskiej z 36,32 proc., jakie posiada tzw. wielka czwórka w rynku oglądalności.

W 2016 roku – gdy Kurski obejmował stanowisko prezesa TVP – dwa największe kanały publicznego nadawcy miały 19,4 proc. udziału w rynku. Jedynka miała 11,10 proc. udziału w rynku, a TVP2 – 8,32 proc. udziału.