Poszło o tekst z portalu Gazeta.pl pt. „Książka Ogórek z dotacją od ministra Glińskiego. Dostała maksymalną kwotę”. Dziennikarz pisze w nim o dotacjach ministerialnych na 2017 rok w zakresie literatury i promocji czytelnictwa.
– Magdalena Ogórek, była kandydatka SLD na prezydenta, dziś wychwalająca prawicę i Jarosława Kaczyńskiego, z hojną pomocą Ministerstwa Kultury wyda nową książkę” – brzmi lead materiału. Podpisujący się pseudonimem „japan” autor przekonuje, że wśród kilkuset pozycji tylko część zyskała uznanie komisji ministerialnej i dotacje. – Kwoty rządowego wsparcia oscylują między kilkoma a 40 tysiącami złotych. I taką właśnie maksymalną kwotę przyznano na książkę dr Ogórek – pointuje.
Materiał ukazał się w środę po 10 rano na portalu Gazeta.pl, godzinę później – na Wyborcza.pl. Jednak Magdalena Ogórek wystosowała pismo do redaktora naczelnego papierowej „Gazety Wyborczej” – dowiedział się portal Wirtualnemedia.pl. Zażądała w nim sprostowania informacji zamieszczonej na portalu.
Jak nam mówi – pismo wysłała do Adama Michnika, gdyż z pewnością ten sam materiał ukaże się wkrótce w „Gazecie Wyborczej”. – Zostałam zniesławiona, posłużono się kłamstwem oraz manipulacją i to jest clou całej sprawy. Przecież ja z całej tej kwoty dotacji nie dostaję jako autor ani złotówki. Cała kwota jest wysyłana do wydawcy. Mimo, że w tekście jest to zaznaczone, tytuł i lead mocno podkreśla, że to pieniądze dla mnie. Poprosiłam więc o sprostowanie tej informacji i rozważam podjęcie kroków prawnych – komentuje dla portalu Wirtualnemedia.pl Magdalena Ogórek.
Na Twitterze sprawę stawia jeszcze ostrzej. „Tak gra GW, z którą spotkam się w sądzie jak z każdym za szerzenie tego kłamstwa” – pisze. Druga część zdania odnosi się m.in. do Przemysława Szubartowicza, który ostro skomentował tę informację na swoim koncie twitterowym. Screen tego wpisu Ogórek także podpina pod informacje o procesie dla „GW”.
Przemysław Szubartowicz napisał: „Wicepremier Gliński przeznaczył maksymalną kwotę ministerialnej dotacji – 40 tys. – na nową książkę pani dr Ogórek. Warto było zdradzić SLD.”
Agora nie chce odnosić się do groźby pozwu. Nina Graboś, dyrektor ds. komunikacji korporacyjnej w spółce, nie wypowiada się także na temat żądania sprostowania.
Nieoficjalnie dowiedzieliśmy się, że pismo od Magdaleny Ogórek z żądaniem zdementowania informacji zamieszczonej na portalu wpłynęło w środę wieczorem do sekretariatu „GW”. Adresowane było do Adama Michnika. Jednak, ponieważ nie jest on osobą odpowiedzialną za Gazeta.pl, sprawa ma dopiero w czwartek trafić do właściwych osób.
W lutym Ogórek interweniowała u właścicieli „Newsweeka” w sprawie twitterowych komentarzy na jej temat, autorstwa Tomasza Lisa. – Zaczęło się od jednego tweeta, potem była seria kolejnych wpisów innych użytkowników, które miały już charakter pornograficzny. Tomasz Lis późną godziną wieczorną polubił te tweety. Screeny polubień zaczęły krążyć wśród internautów, były podawane dalej i dotarły do mnie. Zareagowałam, gdy podobne zachowania zaczęły się powtarzać tłumaczyła dla portalu Wirtualnemedia.pl. Wydawca obiecał przyjrzeć się sprawie.
Magdalena Ogórek w listopadzie ub.r. dołączyła do grupy prowadzących „W tyle wizji” i „W tyle wizji extra” w TVP Info a od lutego prowadzi program „Studio Polska”. Od drugiej połowy stycznia br. przygotowuje i prowadzi w Polskim Radiu 24 audycje „Utracone Odzyskane”.