Wyjaśnienia ws. swoich przelotów rządowymi samolotami, które w poniedziałek przedstawił na konferencji prasowej marszałek Sejmu Marek Kuchciński, negatywnie oceniła większość komentujących je dziennikarzy. Kolejny raz skrytykowali też dyrektora Centrum Informacyjnego Sejmu Andrzeja Grzegrzółkę, zarzucając mu, że podawał wcześniej nieprawdziwe informacje o tych lotach.
Temat lotów rządowymi samolotami, w których Markowi Kuchcińskiemu towarzyszyły osoby z najbliższej rodziny, pojawił się 25 lipca. Radio ZET ujawniło wtedy dokumenty potwierdzające, że odbyło się kilka takich lotów.
Centrum Informacyjne Sejmu początkowo bagatelizowało te informacje. – Kalendarz Marszałka Sejmu jest bardzo napięty – realizuje on średnio ok. 30 spotkań służbowych w miesiącu, nie licząc obowiązków podstawowych związanych z funkcjonowaniem Izby. Odnosząc się do dat wskazanych w dzisiejszych doniesieniach CIS podkreśla, że były to podróże realizowane zazwyczaj w bezpośredniej styczności kalendarzowej z posiedzeniami Sejmu, co nakładało na Kancelarię Sejmu dodatkowe zadania o charakterze logistycznym – stwierdziło w komunikacie wydanym 25 lipca.
– W nawiązaniu do pojawiających się w przestrzeni publicznej informacji, że Marszałkowi Sejmu w podróżach służbowych towarzyszą inne osoby, w tym członkowie rodziny, Centrum Informacyjne Sejmu wyjaśnia, że obecność dodatkowych osób na pokładzie nie wpływa w żadnej mierze na koszt przelotu – dodało.
Ustalono, że lotów Kuchcińskiego było dużo więcej
W poniedziałek w zeszłym tygodniu Andrzej Grzegrzółka, dyrektor Centrum Informacyjnego Sejmu, poinformował, że Kuchcińskiemu najbliżsi krewni towarzyszyli w 23 lotach o podwyższonym statusie HEAD. Instrukcja HEAD zakłada, że w pogotowiu jest zapasowy samolot z załogą, a lecącemu samolotowi oczyszczany jest korytarz powietrzny, żeby mógł jak najszybciej dotrzeć do celu.
Grzegrzółka podkreślił, że żadne przepisy nie zostały naruszone. Jednocześnie poinformował, że Marek Kuchciński w ramach rekompensaty przekazał 15 tys. zł na Caritas i fundację Akogo?
W nawiązaniu do licznych pytań i komentarzy w tej sprawie, informuję, że dziś Marszałek Sejmu wykonał przelew w wysokości 15 tys. zł na cele charytatywne. Odbiorcami środków są Caritas Polska oraz Klinika Budzik działająca przy warszawskim Centrum Zdrowia Dziecka. pic.twitter.com/hBqU4HyLuL
— Andrzej Grzegrzółka (@AndrGrzegrzolka) July 29, 2019
Sprawę nadal analizowali dziennikarze z innych redakcji i politycy opozycji. Zwrócili uwagę, że w dniach zaraz po niektórych lotach Marek Kuchciński chwalił się na Twitterze, że jeździł na nartach lub brał udział w wydarzeniach partyjnych PiS-u.
W zeszłą środę „Rzeczpospolita” podała, że w niektórych przypadkach rządowym samolotem mogły podróżować same osoby z rodziny Kuchcińskiego. Powołała się na informacje od osób obsługujących loty. Andrzej Grzegrzółka nazwał to fake newsem i zapowiedział działania prawne wobec dziennika.
W ostatnich dniach w efekcie kontroli poselskich w kilku instytucjach politycy PO-KO uzyskali szczegółowe informacje o ponad 100 lotach Marka Kuchcińskiego rządowymi maszynami. Natomiast według ustaleń TVN24.pl i Onetu takich lotów w ciągu 16 miesięcy zamówiono dla niego minimum 109.
Sam Marek Kuchciński konsekwentnie nie komentował tej sprawy.
Kuchciński tłumaczy loty dużą aktywnością
Marszałek Sejmu głos w tej sprawie zabrał w poniedziałek po południu na konferencji prasowej, na której towarzyszyli mu Andrzej Grzegrzółka i Radosław Fogiel, wcześniej asystent Jarosława Kaczyńskiego, a od dwóch miesięcy zastępca rzecznika prasowego PiS.
Marek Kuchciński odczytał oświadczenie, w którym tłumaczył, że częste loty samolotami rządowymi wzięły się z intensywności jego pracy. – Korzystanie z tych środków transportu wynikało z bardzo napiętego kalendarza spotkań i wydarzeń, w których uczestniczyłem, co spowodowało konieczność dynamicznego i sprawnego przemieszczania się pomiędzy odległymi punktami w kraju i zagranicą – stwierdził.
Przekonywał, że status HEAD – który jest nadawany nie przez szefa Kancelarii Sejmu, tylko komendanta Służby Ochrony Państwa – nie precyzuje, kto może znaleźć się na pokładzie. Powtórzył informacje dyrektora CIS, że w obecnej kadencji odbyły się 23 loty, w których brała też udział jego rodzina.
Marek Kuchciński mówi „Przepraszam”. Tylko tyle i aż tyle. Zaczęło się 25 lipca od @RadioZET_NEWS , późniejsza praca wielu redakcji odsłoniła skalę problemu. Walka o prawdę ma sens! @rzeczpospolita @OnetWiadomosci @tvn24 https://t.co/aLfz5v95Tw
— Mariusz Gierszewski (@MariuszGierszew) August 5, 2019
Jednocześnie Kuchciński ujawnił, że w jednym przypadku tylko jego żona wracała rządową maszyną z Rzeszowa do Warszawy. Zaznaczył, że nastąpiło to po tym jak sam wysiadł w Rzeszowie, a samolot i tak musiał wrócić do stolicy. Na przelot żony marszałka zgodzili się dowódca załogi i jego przełożony. Dlaczego poinformowano o tym dopiero teraz? Marszałek Sejmu stwierdził, że okazało się to „po dokładnej analizie wykonywanych lotów”.
– Chcąc jednak rozwiać jakiekolwiek wątpliwości z tym związane, postanowiłem wpłacić kwotę pokrywającą pełen koszt lotu, a wyliczoną przez Ministerstwo Obrony Narodowej, to jest 28 tysięcy złotych, na fundusz modernizacji sił zbrojnych – poinformował. Kuchciński.
Zaznaczył, że ma świadomość negatywnej oceny tych lotów przez opinię publiczną. – Dlatego pragnę wszystkich, którzy poczuli się urażeni, przeprosić. Jednocześnie chciałbym zdecydowanie stwierdzić, że działałem zgodnie z prawem – stwierdził. – Towarzyszenie mi przez członków rodziny nie podwyższało w żadnym przypadku kosztów lotów. Poza jedną opisaną sytuacją nie było nigdy przypadku lotu mojej rodziny samolotem wojskowym bez mojej obecności – zaznaczył.
Kuchciński o sprawie mówił też w programie „O co chodzi” w TVP Info w rozmowie z Tadeuszem Płużańskim. Stwierdził, że nie widzi podstaw do swojej dymisji ani rezygnacji ze startu w najbliższych wyborach parlamentarnych.
Marszałek Sejmu @MarekKuchcinski w #OCoChodzi o swojej ewentualnej dymisji: Nie widzę podstaw w tej chwili, żebym taką decyzję podejmował #wieszwięcej pic.twitter.com/2eMVFfv0aO
— portal tvp.info 🇵🇱 (@tvp_info) August 5, 2019
Szef CIS: wiosną nie mieliśmy informacji o lotach
Przed marszałkiem Sejmu głos zabrał Andrzej Grzegrzółka. Odniósł się to sprawy, za którą był krytykowany w ostatnich tygodniach: w kwietniu br. „Gazeta Wyborcza” przesłała do Centrum Informacyjnego Sejmu pytania dotyczące lotów rządowymi maszynami, w których z Markiem Kuchcińskim podróżowała rodzina, a CIS odpowiedziało, że nie było takich przypadków. – Dziś nie wierzę w ani jedno słowo Kancelarii Sejmu. Ujawnijcie wszystkie dokumenty! – skomentowała parę dni temu na Twitterze publicystka „GW” Dominika Wielowieyska.
– Chciałbym podkreślić i przypomnieć, że rzeczywiście, wówczas takich informacji nie posiadaliśmy. To znaczy, że przekazaliśmy informację taką, jaką mieliśmy wówczas dostępną – tłumaczył w poniedziałek Grzegrzółka.
Podkreślił też, że podana w poniedziałkowej „Rzeczpospolitej” sugestia, że dokumenty dotyczące lotów Kuchcińskiego w latach 2016-2017 mogły zostać zniszczone, jest nieprawdziwa. – Pragnę zapewnić, że komplet dokumentów w tej sprawie za bieżącą kadencję jest dostępny w Kancelarii Sejmu – stwierdził.
Natomiast na koniec konferencji Radosław Fogiel przypomniał, że rządowymi samolotami razem z rodziną latał także Donald Tusk, gdy był premierem. Zaapelował do mediów, żeby tak samo traktowali w tym kontekście obecnie rządzących polityków.
Dziennikarze: dyrektor CIS niewiarygodny
Komentujący tę konferencje na Twitterze dziennikarze wytykali niekonsekwencje Andrzejowi Grzegrzółce. – Rzecznik Sejmu stwierdził, że w kwietniu przekazał info że rodzina nie latała z Marszałkiem bo nie miał takiej wiedzy. Równocześnie powiedział że komplet dokumentów ws. lotów tej kadencji jest w… Sejmie. Albo sobie przeczy, albo dowodzi braku kompetencji – napisał Michał Szułdrzyński z „Rzeczpospolitej”.
Kilka innych osób przypomniało, że jeszcze w minioną środę CIS zapewniało, że nie zdarzyło się, żeby krewni Marka Kuchcińskiego sami podróżowali rządowym samolotem, a dzisiaj jeden taki przypadek potwierdził sam marszałek Sejmu. Zauważono, że poprzedni komunikat zniknął z serwisu CIS i profilu twitterowego Grzegrzółki.
Panie Dyrektorze @AndrGrzegrzolka. Ja naprawdę z dobrego serca radziłem w sprawie tych samodzielnych lotów rodziny szefa. 😉 pic.twitter.com/xJeSJDvjKN
— Krzysztof Berenda (@k_berenda) August 5, 2019
– Czyli znów kłamali. Dziś przyznali – ocenił Patryk Słowik z „Dziennika Gazety Prawnej”. – Ciekawe czy zmuszanymi do kolejnych kłamstw Grzegrzółce jest chociaż głupio przed byłymi kolegami po fachu. I czy naprawdę uważa, że w takiej sprawie, dla takiego kogoś, warto tracić twarz i nazwisko – zastanawiała się Kataryna, felietonistka „Do Rzeczy” i WP Opinie.
– Skąd mamy mieć pewność, że teraz Marszałek i jego współpracownicy mówią prawdę, skoro nie raz w tej sprawie kłamali. Skąd mamy mieć pewność, że Kancelaria Sejmu pokaże wszystkie dokumenty a nie tylko wybrane? – spytała Agnieszka Burzyńska z „Faktu”. – A rzecznik Sejmu poda się do dymisji lub przeprosi „Rzeczpospolitą” i opinię publiczną za oszczędne gospodarowanie prawdą, bo wpis podobno już skasował? – zapytał Jacek Nizinkiewicz, publicysta tego dziennika.
Wiarygodność w polityce i w życiu jest cholernie ważna. Kłamstwo na temat braku lotów z rodziną zdecydowanie nie pomaga. https://t.co/6F0lwzmHlF
— Burzynska Agnieszka (@BurzynskaAga) July 31, 2019
Konferencja nie pomogła Kuchcińskiemu
Równie krytycznie dziennikarze ocenili wyjaśnienia przedstawione przez marszałka Sejmu. – Marek Kuchciński wpłaca 28 tys. zł za jeden lot żony. I „przeprasza”. I to by było na tyle – napisał Jacek Gądek z Gazeta.pl. – Latałem, bo musiałem. Proszę się rozejść – skomentował Grzegorz Łaguna z Superstacji.
– Kto w PiSie wymyślił te konfe? – spytał Mateusz Maranowski, dziennikarz Polskiego Radia 24 i Telewizji wPolsce.pl.
– To nie było dobre wytłumaczenie, sprawy nie zamknie – ocenił Marcin Makowski z „Do Rzeczy” i Wirtualnej Polski.
– Pijarowo fatalnie to zostało rozegrane. Nie zamknie sprawy, a tylko ją podgrzeje, a do piątku jeszcze mnóstwo czasu. Jestem mocno zdziwiony – stwierdził Jan Kunert z TVN24.pl.
To nie było dobre wytłumaczenie, sprawy nie zamknie.
— Marcin Makowski (@makowski_m) August 5, 2019
Wielu dziennikarzy było zawiedzionych, że na spotkaniu z mediami zapowiedzianym przez Andrzeja Grzegrzółkę jako konferencja prasowa nie można było zadawać pytań, oraz zdziwionych, że uczestniczył w nim zastępca rzecznika prasowego PiS. – I jeszcze ten brak zgody na zadawanie pytań. Czemu te partie, które mają tak wysokie poparcie, tak bardzo się potem starają, by wkrótce je stracić? I to zawsze przez arogancję. Dość pasjonujące – skomentował Janusz Schwertner z Onetu.
– Radosław Fogiel, rzecznik PiS i były asystent prezesa Kaczyńskiego, uczestniczący w wystąpieniu marszałka Kuchcińskiego, zapytany dlaczego mówił o lotach premiera Tuska, ale pominął już loty CASĄ premier Szydło odpowiedział, że tak mu w Google wyskoczyło. Ciąg dalszy buty władzy – skrytykował Jacek Nizinkiewicz. – Panie redaktorze, oczywiście można wymienić wszystkich dotychczasowych prezydentów, marszałków Sejmu i Senatu, premierów, ale nie w tym rzecz. Przecież uprawnienia nie zależą chyba od nazwiska, a od pełnionej funkcji? Nie ma to z butą nic wspólnego – odpowiedział mu Fogiel.
Bo wszystko powinno być przeanalizowane. A ustawy konsultuje się w Rzeszowie. W rubryce „proces legislacyjny” będzie dodatkowy wymóg: czy skonsultowane w Rzeszowie (tak/nie). I nieśmiertelne „przepraszam tych, którzy czują się urażeni” – czyli że ja uważam, że wszystko jest OK https://t.co/X8mYIdffsT
— Wojciech Tumidalski 🇵🇱💯 (@TumidalWoj) August 5, 2019
– Próżność, buta i polityczna arogancja na jednym obrazu. O złamaniu prawa powinien decydować wymiar sprawiedliwości, nie rzecznik PiS – ocenił Nizinkiewicz. – Pan Marszałek właśnie pogrąża siebie i partię – skomentowała Agnieszka Burzyńska.