Ministerstwo Finansów pracuje nad projektem ustawy o podatku od niektórych usług cyfrowych. Punktem wyjścia jest projekt dyrektywy proponowany przez Komisję Europejską. – To jest ścieżka do opodatkowania gigantów cyfrowych, które nie płacą podatków w miejscu wykonywania działalności gospodarczej – mówi prezes Izby Wydawców Prasy Bogusław Chrabota.
KE w marcu 2018 roku zaproponowała krajom członkowskim ustanowienie wspólnego systemu podatkowego od usług cyfrowych (DST), stawka podatku miałaby wynosić 3 proc. System miałby objąć m.in. reklamy w sieci, udostępnianie w niej usług wyszukiwania innych użytkowników i wchodzenia z nimi w interakcje, przekazywanie danych o użytkownikach. Nowy podatek miałby obejmować firmy, których roczne przychody w skali światowej przekraczają 750 mln euro, a w skali UE – 50 mln euro. Komisji Europejskiej chodzi o jednolite opodatkowanie głównie amerykańskich koncernów świadczących usługi w internecie typu Facebook, Google, Amazon, Uber, Airbnb i Netflix.
Pomysł chwali Bogusław Chrabota, prezes Izby Wydawców Prasy. – To jest ścieżka do opodatkowania gigantów cyfrowych, które nie płacą podatków w miejscu wykonywania działalności gospodarczej. Żadna polska firma nie ma przychodów tej rangi z usług cyfrowych. Od dawna jako Izba domagamy się równego traktowania podmiotów. Dotąd jednak podmioty krajowe, które płacą VAT i CIT, miały gorszy status od gigantów cyfrowych, które w Polsce zarabiają, ale płacą podatki np. w Irlandii. To nie wyrówna szans, ale nałoży przynajmniej na wielkie firmy obowiązek podatkowy na rzecz państw, w których świadczą usługi – mówi Chrabota.
Nowy podatek miałby obowiązywać w Polsce od początku 2020 roku. W przyjętym w kwietniu wieloletnim planie finansowym państwa na lata 2019-2022 założono, że dochody z podatku od przedsiębiorstw cyfrowych wyniosą ok. 217,5 mln zł.