Jacek Czarnecki z Radia Zet poinformował, że został pilnie wezwany przez podkomisję smoleńską na przesłuchanie. Jak przyznał w „Loży prasowej” w TVN 24, dopiero po jego zakończeniu dowiedział się, że rozmowa ma być uznana za niejawną. Kiedy zaprotestował, przesłuchujący go Antoni Macierewicz zaproponował skasowanie nagrania i uznanie rozmowy za niebyłą.
Czarnecki napisał na Twitterze, że nie wyraził na to zgody. Dziennikarz nie zdradza, czego konkretnie dotyczyło piątkowe przesłuchanie. W wezwaniu napisano, że ma się stawić „w celu udzielenia informacji koniecznych do wyjaśnienia zdarzenia lotniczego z dnia 10 kwietnia 2010 r.”.
– Niczego istotnego nie powiedziałem. Najistotniejsze z mojego punktu widzenia było, że szef komisji zaproponował, iż wykasuje nagranie. Osoba urzędowa, rozmowa nagrywana i raptem mówi: „Jak pan chce wszystko ujawniać, to możemy wszystko wykasować i uznajemy rozmowę za niebyłą”. Tak się nie robi – stwierdza Czarnecki. Jak dodaje, nie było go w Smoleńsku tuż po katastrofie.