– Być może nauczyciele wywalczą podwyżki, ale wątpię, by przeniosło się to na jakość edukacji – mówi w rozmowie z Onetem Tomasz Rożek, dziennikarz, fizyk i popularyzator nauki, a jednocześnie tata dwójki dzieci. W postulatach związkowców brakuje – w jego opinii – jakiegokolwiek odniesienia do poprawy systemu. A ten – jak twierdzi – nie działa.
- Tomasz Rożek uważa, że strajkujący nauczyciele powinni oczekiwać zmian w systemie, a nie tylko podwyżek pensji
- – Potrzeba odwagi, by – w pierwszej kolejności – zlikwidować Kartę nauczyciela. Daje ona parasol miernym pedagogom i wiąże ręce wybitnym – twierdzi dziennikarz
- W dalszej perspektywie należy stworzyć wizję szkoły w perspektywie kilkunastu lat. Trzeba odpowiedzieć na pytanie – czego oczekujemy od ucznia, który kończy edukację?
- Fizyk zaznacza, że pedagodzy radzą sobie nie dzięki systemowi, ale pomimo systemu i w większości zasługują na wyższe pensje
Twierdzi jednocześnie, że większość nauczycieli na podwyżki w pełni zasługuje. Ale większe pieniądze powinny być związane z jakością szkolnictwa. – Rodzice chcą zapewnić lepszą edukację swoim dzieciom. Nikt nam – rodzicom, podatnikom – nie powiedział, jaki mechanizm zadziała, w jaki sposób wyższy zarobek wszystkich spowoduje wyższą jakość edukacji na każdym poziomie? – tłumaczy Tomasz Rożek.
W jego opinii, wyższa pensja nie będzie motywacją do lepszej pracy czy do dodatkowego kształcenia się dla tych, którzy dzisiaj zawód nauczyciela wypełniają nierzetelnie czy traktują jak przechowalnię. – Ci, którzy byli wybitni, dalej będą wybitni. Będą tylko godziwiej wynagradzani. Ci, którzy udają, że są nauczycielami, wciąż będą działać na pół gwizdka – stwierdza.
– Nie łudźmy się jednak, że wyższe zarobki spowodują, że nauczyciele, którzy dzisiaj nie przykładają się do pracy, nie będą łączyć kilku etatów i uczciwiej wykonają podstawowe zajęcia. Mam mieszane uczucia, bo dokładnie takie same dyskusje toczyliśmy w przypadku podwyżek dla lekarzy – przypomina.
“Karta nauczyciela do kosza”
Tomasz Rożek twierdzi, że w pierwszej kolejności trzeba zlikwidować Kartę nauczyciela. – To stare, komunistyczne prawo, wprowadzone tylko po to, by władze ustroju słusznie minionego, mogły pokazać, że dbają o nauczycieli – twierdzi Rożek. – Karta nauczyciela od wielu lat powoduje kompletny paraliż edukacji, ponieważ nie pozwala zwolnić kiepskiego nauczyciela. Dyrektor nie ma możliwości pozbycia się takiej osoby – dodaje fizyk, tłumacząc, że działa w tym przypadku kompletnie fałszywie rozumiana solidarność zawodowa.
Karta nauczyciela blokuje też – w jego opinii – wewnętrzne mechanizmy sprawdzenia jakości nauczania. – W każdym zawodzie działa taki system, bywa podkręcony do granic możliwości. W szkole nie działa w ogóle, można pracować byle jak i czuć się bezpiecznie, mając w kieszeni Kartę nauczyciela – kwituje.
– W jednym rzędzie wybitni nauczyciele stają z ludźmi, którzy nigdy nie powinni przed klasą wystąpić. Znaleźli się tam być może dlatego, że nie mieli pomysłu na życie, może po długie wakacje, po pewną pensję i kompletne bezpieczeństwo. W tym kontekście wybitni tracą – zauważa Rożek.
Kto miałby wyjść z propozycją likwidacji karty? – Kompletnie mnie to nie obchodzi. To dyskusja jak w piaskownicy. Mają się dogadać i kropka – mówi stanowczo fizyk. Przypomina, że prób wprowadzenia zmian w karcie, tak by przystawała do dzisiejszych warunków rynkowych, było dużo. – Niewiele osób wie o tym, że prace nad nową Kartą nauczyciela już się zakończyły. Brakuje jednak odważnych, którzy siądą do rozmów i wprowadzą ją w życie – mówi.
Gdzie jest wizja?
Dziennikarz w rozmowie z Onetem zaznacza, że nikt od lat nie zadał najważniejszego pytania: Jakie oczekiwania – wiedzy i umiejętności – mamy od dziecka, które skończy szkołę za 10 albo 12 lat? – To odpowiedź na to pytanie powinna być fundamentem do zaprojektowania nowej szkoły. Świat się zmienia, a my wciąż uczymy tego samego i tak samo. Te małe zmiany, które następują, są daleko niewystarczające – tłumaczy Rożek. Na takie pytanie powinni – jego zdaniem – odpowiedzieć rządzący, którzy do stołu zasiedliby ze specjalistami.
W rozmowie z Onetem powołuje się na badania, według których polska szkoła zabija w dzieciach kreatywność. – 50 lat temu to nie było istotne, ale za lat 20 może się okazać, że system zredukuje nas jedynie do wykonawców albo producentów wysoko jakościowych dóbr dla innych. Bo zabraknie ludzi kreatywnych, którzy zapewniają rozwój kraju – tłumaczy.
– Kilka dni temu w sieci pojawił się film z 2009 r., na którym pani Anna Zalewska – wówczas posłanka opozycji – opowiada, jak powinna wyglądać reforma edukacji, Mówi, że dyskusja powinna trwać kilka lat, o minimach programowych, zabezpieczeniach finansowych. Niestety, zrobiła wszystko dokładnie na odwrót – ocenia Rożek.
Tomasz Rożek – doktor fizyki, dziennikarz naukowy, autor popularnonaukowych książek. Na platformie YouTube, na kanale Nauka To Lubie popularyzuje naukę i zajmuje się problemami edukacji.