Dziennikarz „Gazety Wyborczej” Wojciech Maziarski skrytykował Jarosława Olechowskiego, szefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej w liście otwartym, obwiniając go za upublicznienie wizerunków protestujących pod siedzibą Telewizji Polskiej. – Pański tekst jest po prostu próbą zohydzenia i zaszczucia człowieka, którego uważa Pan za swojego przeciwnika – odpowiedział Olechowski.
Wojciech Maziarski na łamach portalu Wyborcza.pl opublikował 5 lutego br. list otwarty do Jarosława Olechowskiego, szefa Telewizyjnej Agencji Informacyjnej. Odniósł się w nim do materiału „Wiadomości”, w którym upubliczniono wizerunek protestujących pod siedzibą TVP – w poniedziałkowych „Wiadomościach” podano nazwiska 10 osób regularnie uczestniczących w protestach przed siedzibą TVP Info. Niektórzy dziennikarze ocenili materiał jako nienawistny, zarzucali też redakcji niezgodną z prawem publikację nazwisk i zdjęć uczestników manifestacji.
– Osoby demonstrujące przed TVP same przedstawiają się i chwalą swoją działalnością. Wielokrotnie brały udział w antyrządowych protestach. Wielokrotnie były pokazywane i opisywane przez media – tłumaczył wtedy Jarosław Olechowski, szef TAI.
Na Twitterze do tego materiału odniósł się także Rzecznik Praw Obywatelskich Adam Bodnar: – Jeżeli nie może tego robić nawet policja (chyba, że są wydane listy gończe), to tym bardziej takich metod nie może stosować telewizja, zwłaszcza publiczna – odpowiedział Rzecznik na pytanie, czy telewizja publiczna może prezentować wizerunek osób protestujących. W tej sprawie wysłał także pismo do Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji.
Maziarski: Nie był pan orłem i nie zdradzał szczególnych talentów
W liście otwartym do Jarosława Olechowskiego Wojciech Maziarski stwierdził: – Niegdyś byliśmy na „ty”, ale po ostatnich wyczynach „Wiadomości” TVP i Telewizyjnej Agencji Informacyjnej pod pańskim kierownictwem wolę zachować większy dystans i oficjalną formę. Piszę do pana, by uświadomić panu konsekwencje tego, co pan robi. Bo być może zagalopował się pan, nie zdając sobie w pełni sprawy, co za to może panu grozić – ocenił.
Szefa TAI miał „poznać jako młodego ambitnego człowieka, który przyszedł się uczyć dziennikarskiego fachu w >>Newsweek Polska<<”.
– Nie był pan orłem i nie zdradzał szczególnych talentów, przygotowywane przez pana materiały były nieco toporne, ale wykazywał pan elementarną sprawność, która pozwala funkcjonować w mediach. Zapamiętałem pana jako pracownika, który stara się spełnić oczekiwania kierownictwa redakcji i powstrzymuje się od wyrażenia własnego zdania. Pewnie wydawało się panu, że w ten sposób można zaskarbić sobie przychylność zwierzchników – napisał Wojciech Maziarski w „Wyborczej”.
Podał także przykłady nagonki Telewizji Polskiej na wydawnictwo Ringier Axel Springer Polska – wydawcę „Newsweeka” – tak było m.in. w przypadku listu szefa RASP Marka Dekana, który wysłał do pracowników koncernu, a który TVP zaprezentowała jako „instrukcję dla dziennikarzy”.
– Jednak dla własnego dobra powinien pan sobie uświadomić, że to, co zrobili ostatnio ludzie z pańskiej telewizji, ujawniając wizerunki, dane personalne, a w niektórych przypadkach także miejsca pracy demonstrantów, to znacznie cięższa kategoria wykroczeń. Za takie coś grozi nie tylko ostracyzm, sąd koleżeński czy komisja dyscyplinarna po zmianie władzy w Polsce (możliwe, że po najbliższych wyborach). To było przestępstwo, za które można pójść do więzienia. I myślę, że winni prędzej czy później staną przed taką perspektywą. Niech pan to sobie przemyśli, panie Jarosławie Olechowski. Radzę po dawnej znajomości – zakończył Wojciech Maziarski.
Olechowski: „Groźba wykluczenia z zawodu i więzienia”
Jarosław Olechowski postanowił odpowiedzieć na list otwarty, który go bezpośrednio dotyczył: – Pański tekst jest po prostu próbą zohydzenia i zaszczucia człowieka, którego uważa Pan za swojego przeciwnika. To działanie charakterystyczne dla środowiska polityczno-medialnego, w którym Pan funkcjonuje. Jednak jest coś co odróżnia ten atak od poprzednich – skala agresji. W swoim liście wprost grozi mi Pan. Nie tylko wykluczeniem z zawodu dziennikarza, ale nawet więzieniem. Stąd kilka zdań riposty. Poznaliśmy się w redakcji tygodnika „Newsweek Polska”, z którym podjąłem współpracę w 2003 roku. Warto przy tym zaznaczyć, że wówczas była to zupełnie inna gazeta niż ta obecna, kierowana przez Tomasza Lisa. Redakcja dowodzona przez Tomasza Wróblewskiego łączyła ludzi o różnych poglądach i zawodowych życiorysach – napisał Jarosław Olechowski.
Szef TAI stwierdził również, że „zdziwił go fragment listu, w którym z perwersyjną przyjemnością Maziarski opisuje jak łamał kręgosłup młodemu dziennikarzowi”.
– Jak sączył mu Pan instrukcje, a on posłusznie kiwał głową. Z całą pewnością to nie byłem ja. Nie pamiętam takiej rozmowy. Jednak pamiętam jak w lipcu 2009 roku – pełniąc obowiązki redaktora naczelnego tygodnika Newsweek Polska – zadzwonił Pan do mnie w środku tygodnia prosząc żebym napisał tekst na okładkę najbliższego wydania. Miał pan problem, bo artykuł wcześniej zaplanowany na otwarcie gazety był za słaby. Zgodziłem się. Choć miałem niewiele czasu, to tekst napisałem i został opublikowany. To chyba najlepsze podsumowanie naszej dyskusji o moich zawodowych kompetencjach – zaznaczył.
Swój list podsumował słowami: – Na zakończenie chcę Pana poinformować, że całkowicie odrzucam Pańskie groźby postawienia mnie przed sądem koleżeńskim, komisją dyscyplinarną i wpakowania do więzienia. Niestety nie są one niczym nowym. We wrześniu ubiegłego roku były prezydent Lech Wałęsa zdradził publicznie swoje marzenie. Wyjawił co po zmianie władzy w Polsce zrobi z ludźmi, których uważa za swoich przeciwników. „Chciałbym zostać profosem aresztu. Wsadziłbym tam pana X i pana Y za niszczenie państwa, i dawałbym im tylko śledzie. Bez picia. Mogliby jeść śledzie do woli. Dawałbym z samego dna beczki”- mówił laureat Pokojowej Nagrody Nobla. Z Pańskiego listu wnioskuję, że Pan również ma podobną sadystyczną fantazję. Głęboko wierzę w to, że nie zostanie ona nigdy urzeczywistniona. Szczególnie w Polsce, tak doświadczonej przez niemiecki i radziecki totalitaryzm – zakończył.
Nie dam się zastraszyć! Riposta na list Wojciecha Maziarskiego z @gazeta_wyborcza Proszę o podanie dalej pic.twitter.com/r2hNYqXlYj
— Jarek Olechowski (@OlechowskiJarek) 6 lutego 2019
Krytyka ataku na Magdalenę Ogórek pod siedzibą TVP
Magdalena Ogórek została zaatakowana przez grupę manifestujących, kiedy w sobotę późnym wieczorem chciała odjechać z okolic siedziby TVP Info przy placu Powstańców w centrum Warszawy. Dziennikarka co tydzień prowadzi w tej stacji, wspólnie z Jackiem Łęskim, „Studio Polska”.
Demonstranci skandowali obraźliwe hasła o Magdalenie Ogórek i TVP, starali się uniemożliwić jej wyjazd. Dziennikarce drogę musieli utorować policjanci. – Auto oplute, porysowane, obklejone całkowicie naklejkami, wyzwiska, rzucanie się pod koła. Szarpanina i przemoc. Tak wyglądał mój wyjazd z TVP – opisała to publicystka na Twitterze.
Zdecydowana większość dziennikarzy i polityków aktywnych na tym portalu potępiła incydent. Niektórzy zaznaczyli, że przeciw działaniom TVP można protestować, ale pokojowo.
Minister spraw wewnętrznych i administracji Joachim Brudziński poinformował, że poprosił kierownictwo stołecznej policji o raport na temat zachowania funkcjonariuszy w czasie tego zajścia. – Brak stanowczej reakcji policjantów wobec tej dziczy porażający. Tolerowanie takiego zachowania może doprowadzić do kolejnej tragedii – ocenił.
Atak na Magdalenę Ogórek komentowali również dziennikarze Telewizji Polskiej. – Kategorycznie potępiam powtarzające się, coraz bardziej agresywne ataki na dziennikarzy TVP. To co spotkało Magdalenę Ogórek to efekt kampanii nienawiści rozpętanej przeciwko mediom publicznym. Wolność słowa to fundament demokracji. Wzywam do opamiętania zanim dojdzie do tragedii – stwierdził Jarosław Olechowski, dyrektor Telewizyjnej Agencji Informacyjnej, która odpowiada w TVP za wszystkie treści informacyjne i publicystyczne.
Według danych Nielsen Audience Measurement w ub.r. główne wydanie „Wiadomości” oglądało przeciętnie 2,82 mln widzów, z czego 2,27 mln w TVP1, a 550,2 tys. w TVP Info.
Natomiast TVP Info miało w ub.r. 3,834 proc. udziału w rynku oglądalności.
Czytaj więcej na: https://www.wirtualnemedia.pl/artykul/jaroslaw-olechowski-odpowiada-na-list-otwarty-wojciecha-maziarskiego-proba-zohydzenia-i-zaszczucia-czlowieka