Świadek, z którym rozmawiali dziennikarze, to były funkcjonariusz SB i UOP. Mężczyzna przekonuje, że o śledzeniu przez niego Ziętary wiedzieli twórca i ścisłe kierownictwo Elektromisu. Świadek o tym, co wie w sprawie dziennikarza, miał zeznać śledczym w 2013 roku i wówczas miał obciążyć kierownictwo Elektromisu. Początkowo otrzymał status świadka incognito. Później zaczął jednak wycofywać się z zeznań i stracił ten status.
Po publikacji „Głosu Wielkopolskiego” twórca Elektromisu Mariusz Świtalski i Krystian Czarnota (zgodzili się na podanie nazwisk) w oświadczeniu stwierdzili, że padli ofiarami szantażysty godzącego w ich dobre imię. Poinformowali, że 22 października w prokuraturze zostało złożone zawiadomienie o szantażu popełnionym przez byłego pracownika SB i UOP Jerzego U.
Krzysztof Kaźmierczak z Komitetu Społecznego im. Jarosława Ziętary uważa, że ujawnienie informacji ze śledztwa w sprawie zabójstwa Ziętary i świadka, który widział porwanie dziennikarza, może mieć fatalne skutki dla przebiegu procesu oskarżonych o udział w zbrodni. – Nie widzę tu interesu społecznego, który pomógłby sprawie Jarosława Ziętary – mówi Kaźmierczak.
Jarosław Ziętara współpracował m.in. z „Gazetą Wyborczą”, „Wprost” i „Gazetą Poznańską”. 1 września 1992 roku wyszedł ze swego mieszkania do redakcji „Gazety Poznańskiej” i został uprowadzony.