Durczok: Panie Gorzelik! Ino bez ciulania – pójdziecie z PiS czy nie?

Kamil Durczok

Etyczny dziennikarz nie wykorzystuje informacji uzyskanych prywatnie. Zwłaszcza możliwych do zdobycia przy kuflu tyskiego. Ale pytanie mnie męczy, więc muszę je zadać dziś. Teraz.

Wczoraj spotkałem Jerzego Gorzelika. Nie jest to może porywająca wiadomość, którą katowałbym was od rana, ale jednak to spotkanie mnie męczy. Gorzelik bowiem Jerzy, jak wielu porządnych ślunzoków, lubi piwo, i nad kuflem tegoż, spotkałem Go na zapleczu  kolejnej debaty kandydatów na prezydenta Katowic.

Po co o tym piszę? Ano po to, żeby się podzielić bólem niewiedzy. Bo czegoś ważnego nie wiem. I wczoraj też, z przyczyn oczywistych, nie mogłem się tego dowiedzieć. Porządny dziennikarz nie zadaje bowiem służbowych pytań politykom, kiedy spotyka się z nimi w prywatnych okolicznościach. Zwłaszcza przy piwie, jak wczoraj. Choć Jorg na nietrzeźwego absolutnie nie wyglądał, żeby było jasne. Ale etyczny dziennikarz nie wykorzystuje informacji uzyskanych prywatnie. Zwłaszcza przy Tyskim.

No więc cierpię. A dlaczego? A dlatego, że ja mam otóż do Gorzelika pytanie zasadnicze. 

Panie Jerzy. Drogi Jorgu. Czy Pan tak „dla jaj” bajdurzy o tym, że nie wyklucza koalicji z PiS-em? 

Czy faktycznie instynkt i rozum Pana opuściły i dla kilku stołków podpisze Pan pakt z diabłem. I to takim, co mu samorządność cierniem jest w …. głowie.

Jeśli Pan uważa, że Ślązak, przywiązany do przedwojennej autonomii, którą tak czule wspominacie, kupi wasze konszachty z władzą, której jedynym marzeniem jest wsadzić Pana i Pańskich kolegów do pierdla, jako zakamuflowaną opcję niemiecką, osobistych szpiegów Merkelowej albo bóg wie jeszcze wie pod jakim pretekstem, to znaczy jedno – to znaczy, że odlecieliście w kosmos. To znaczy, że jesteście naiwni jak dzieciary w Smyku, którym się wydaje, że plastikowa różdżka Harrego Pottera richtig może ich przenieść do Hogwartu. 

Podpowiem Panu, jak może wyglądać wasza koalicja z PiS. Tak, tym samym PiS-em, który widział was wśród 10 najpoważniejszych zagrożeń dla Polski. Otóż scenariusz jest prosty, trzeba tylko siegnąć do historii. Nieodległej. Biorą was do władzy, do tego wyśmiewanego przez was koryta, jak Leppera z Giertychem w maju 2006. Potem wam podsuwają trzy śmierdzące jaja, robią prowokację CBA, a na koniec mówią, żeście te jaja sami zatruli i to za łapówkę. I że musicie za to ponieść karę. Ziobro wciągnie was nosem w trzy miesiące. Ani się obejrzycie, a część z was będzie miała stalowe kraty w oknie. I nie będzie to ochrona przed włamywaczami.

Ja tak sobie myślę, że tak do końca rozum to Pana nie opuścił. Że te wszystkie wymigiwania się i uniki, brak jasnej odpowiedzi, to przedwyborcza licytacja.  Kto w sejmiku da więcej, czy wyrwiecie Platformie i Nowoczesnej jeszcze jakiś stołek.

Tylko, żebyście nie przeholowali. Bo jak ludzie zobaczą, że wam idzie o stołki, tak samo jak wszystkim warszawskim cwaniaczkom, to mocie jak w banku, że wos karom na hasiok powiozą, na kupie gnoju, przez cało wieś. Po prawdzie, to nigdy nie wątpiłem, że kochacie Śląsk jak mało kto.  Że jesteście bardziej pragmatyczni niż Pan, z całą swoją przekorną naturą prowokatora, próbuje pokazać. Że wiecie dobrze, iż żadna centralna władza – a PiS kocha centralizm jak Gomułka z Gierkiem  razem wzięci – nigdy nie zaakceptuje takiej samodzielności Śląska, jakiej chcecie. Dlatego ludzie na was głosują. Dlatego widzą przestrzeń dla polskiej CSU. Układ z Kaczyńskim zmiecie RAŚ ze sceny. A na żale będzie za późno.

Układanie się z PiS to wejście do klatki lwa. Jest kwestią czasu, kiedy skonsumuje was Kaczyński, a resztki rzuci Ziobrze. Więc jeśli serio myślicie o koalicji z PiS – powiedzcie to teraz. Prosto, uczciwie, bez ciulania – tak jak to się robi na Śląsku.

Jeśli partia Prezesa was nie interesuje – też to powiedzcie.

Jerzy Gorzeliku – to jest czas na Twoją jasną, a nie pokrętną, jak dotąd, odpowiedź. Proszę jasno i (nie jest to moje ulubione słowo) wprost. Jak Was PiS zaprosi do współpracy to przyjmiecie ofertę czy nie?

Bo ludzie mają prawo to wiedzieć, zanim zagłosują. Bo mają recht – trza wiedzieć z kim się godo.