Hanna Natora-Macierewicz, żona polityka PiS Antoniego Macierewicza, skierowała pozew przeciw Wydawnictwu Znak dotyczący książki „Antoni Macierewicz. Biografia nieautoryzowana”. Domaga się przeprosin, zadośćuczynienia i usunięcia z książki jednego z rozdziałów. – Macierewiczom najwyraźniej chodzi jedynie o zdyskredytowanie książki, która z różnych względów jest niewygodna dla tego polityka – oceniają jej autorzy Anna Gielewska i Marcin Dzierżanowski.
„Antoni Macierewicz. Biografia nieautoryzowana” napisana przez dziennikarzy „Wprost” Annę Gielewską i Marcina Dzierżanowskiego ukazała się w czerwcu br. nakładem Wydawnictwa Znak. W książce przedstawili całe życia Macierewicza, przede wszystkim jego działalność polityczną w opozycji demokratycznej w okresie PRL-u oraz po 1989 roku. Autorzy rozmawiali z setkami osób znających Macierewicza, wykorzystali też materiały z IPN-u, nieznanych wcześniej archiwów i depesz amerykańskiej ambasady.
Zaraz po publikacji książki niektórzy publicyści skrytykowali zacytowanie w niej stenogramów z podsłuchów założonych przez SB. Przytoczone rozmowy dotyczyły prywatnych spraw Antoniego Macierewicza, w tym jego kłótni z żoną Hanną Natorą-Macierewicz.
Były minister obrony narodowej na antenie Polskiego Radia 24 zapowiedział, że pozwie za to autorów książki. – Ta sprawa moim zdaniem najgłębiej dotyka tego, co nazywamy etyką dziennikarską. Nigdy ci ludzie się do mojej żony nie zgłosili, nigdy o nic nie zapytali, opublikowali esbeckie podsłuchy dotyczące wyłącznie spraw prywatnych mojej żony – po to by w nią uderzyć. To jest podłość – stwierdził.
Marcin Dzierżanowski w rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl tłumaczył, że przytoczone w książce kilka zdań z podsłuchu w mieszkaniu Macierewiczów dotyczy reakcji żony na jego pierwsze dłuższe aresztowanie, które nastąpiło w czasie ich małżeństwa. – Cytat pokazuje, jaką cenę płaciły żony opozycjonistów za działalność mężów – stwierdził.
– Przytaczamy relacje współinternowanych z Gołdapi świadczące o wyjątkowej postawie żony Macierewicza. Co więcej, opisujemy skąd się wzięły plotki, które posłużyły do politycznych ataków na nią, na podstawie kwerendy w IPN, którą przeprowadziliśmy. Przytaczamy też dostępne publicznie relacje na ten temat – samego Macierewicza, jak i jego córki – opisała Anna Gielewska. – Nie przytaczamy za to tych fragmentów z materiałów IPN, które dotyczą spraw wyłącznie prywatnych czy intymnych, a jedynie takie, związane z działalnością polityczną Macierewicza – dodała.
Hanna Natora-Macierewicz chce wstrzymania sprzedaży książki
W nowym numerze „Wprost” Gielewska i Dzierżanowski podają, że Hanna Natora-Macierewicz skierowała do Sądu Okręgowego w Warszawie pozew przeciw Wydawnictwu znak dotyczący ich książki. Domaga się usunięcia z niej rozdziału dotyczącego rodziny Antoniego Macierewicza (to tam zacytowano fragmenty podsłuchanych rozmów), a także przeprosin i zapłaty zadośćuczynienia (nie podano, jak wysokiego).
W ramach zabezpieczenia roszczeń Natora-Macierewicz chce, żeby w ramach zabezpieczenia powództwa już na czas procesu książkę w obecnej formie wycofano ze sprzedaży. Sąd nie zdecydował jeszcze, czy uwzględni ten wniosek.
Gielewska i Dzierżanowski oceniają, że celem pozwu jest „aresztowanie” ich książki. Powtarzają, dlaczego zdecydowali się opublikować niektóre podsłuchane rozmowy, podkreślają też, że żona Antoniego Macierewicza jest tam przedstawiona w pozytywnym kontekście. Zwracają uwagi, że jej listy z okresu internowania za jej zgodą opublikowała kilka lat temu Telewizja Republika. –
Macierewiczowie doskonale znają zasoby IPN na swój temat, polityk wielokrotnie mówił publicznie, że je zbadał. Wiedzą więc, że w swojej książce nie ujawniliśmy bardzo wielu rzeczy dotyczących prywatności ich i ich bliskich – zaznaczają dziennikarze „Wprost”. – Macierewiczom najwyraźniej chodzi jedynie o zdyskredytowanie książki, która z różnych względów jest niewygodna dla tego polityka – oceniają.
Prokuratura nie zajęła się książką Tomasza Piątka o Antonim Macierewiczu
W połowie ub.r. ukazała się książka „Macierewicz i jego tajemnice” Tomasza Piątka. Autor opisał w niej rzekome powiązania Antoniego Macierewicza z rosyjską mafią i rosyjskimi służbami.
Krótko po premierze książki Antoni Macierewicz, wówczas minister obrony narodowej, złożył dotyczące niej zawiadomienie do departamentu wojskowego prokuratury o podejrzeniu popełnienia przestępstwa. Stwierdził, że poprzez publikację Tomasz Piątek mógł naruszyć przepisy mówiące o stosowaniu przemocy lub gróźb wobec funkcjonariusza publicznego w celu podjęcia lub zaniechania czynności służbowych oraz o publicznym znieważaniu i poniżaniu konstytucyjnego organu RP.
Skrytykował to Międzynarodowy Instytut Prasowy, argumentując, że prokuratura nie powinna podejmować śledztwa w tej sprawie, m.in. dlatego że szef MON ma wiele innych narzędzi, żeby zdementować informacje podane w książce. Natomiast 10 międzynarodowych organizacji skupiających dziennikarzy i zajmujących się wolnością mediów wspólnie zaapelowało do Antoniego Macierewicza, żeby wycofał się z działań prawnych wobec Piątka. Ponadto przeszło 11 tysięcy osób podpisało się pod listem Amnesty International w obronie autora.
W marcu br. Prokuratura Okręgowa w Warszawie zdecydowała się nie podejmować dochodzenia w tej sprawie, oceniając, że nie wyczerpano znamion czynów ściganych z oskarżenia publicznego.