PiS atakuje dziennikarzy Onetu za ujawnianie rozmów Mateusza Morawieckiego

Mateusz Morawiecki

Portal Onet.pl dotarł do akt ze śledztwa dotyczącego afery podsłuchowej. Politycy PiS, którzy wcześniej podkreślali wagę publikowania podsłuchanych rozmów przeciwników politycznych, teraz atakują za to dziennikarzy Onetu.

1 października Onet opublikował artykuł „Afera taśmowa. Kelnerzy obciążają Morawieckiego” autorstwa Andrzeja Gajcego, Andrzeja Stankiewicza, Mateusza Baczyńskiego i Janusza Schwertnera. Był to pierwszy z zapowiadanej serii tekstów, które mają powstać na podstawie analizy ponad 40 tomów jawnych akt, do których dotarli dziennikarze portalu.

Dziennikarze Onetu analizowali akta sprawy w dniach 25 września – 1 października 2018 roku. – Złożyliśmy wniosek do Sądu Najwyższego o wgląd do akt. Następnie poszliśmy do czytelni i po każdym przeanalizowanym tomie składaliśmy wniosek o kopie na konkretne strony, w tym na kopię opublikowanego przez nas nagrania z udziałem Mateusza Morawieckiego. Wszystko robiliśmy legalnie – tak Andrzej Stankiewicz wyjaśnia, jak dziennikarze dotarli do materiałów. Zaznacza, że w tym samym czasie akta przeglądał również dziennikarz tygodnika „Polityka”.

W poniedziałek Onet opublikował artykuł, w którym zacytowano zeznania kelnerów nagrywających polityków wiosną 2013 roku w restauracji Sowa i Przyjaciele. Wynika z nich, że Mateusz Morawiecki, ówczesny prezes Banku Zachodniego WBK, a obecnie premier rozmawiał z „jakimś mężczyzną”, że będą kupować nieruchomości na podstawione osoby, czyli tzw. słupy. Nagranie z tej rozmowy miało trafić do przedsiębiorcy Marka Falenty, skazanego na dwa i pół roku więzienia za udział w tzw. aferze podsłuchowej. – Jeżeli jest podejrzenie, że istnieje tajne, kompromitujące premiera Morawieckiego nagranie, to moim obowiązkiem jest o tym poinformować – mówi Andrzej Stankiewicz. Dziennikarz podkreśla, że analizując akta sprawy, nie szukali niczego konkretnego, lecz natrafili na ten wątek. – Nie mam powodów, aby twierdzić, że zeznania kelnerów są niewiarygodne. Jak dotąd ich zeznania były zbieżne z tym, co już usłyszeliśmy na publikowanych wcześniej taśmach, a przecież zeznawali, zanim zostały one ujawnione – mówi Stankiewicz.

Dzień później, 2 października, Onet opublikował rozmowę Morawieckiego z ówczesnym prezesem banku PKO BP Zbigniewem Jagiełłą, prezesem PGE Krzysztofem Kilianem i jego zastępczynią Bogusławą Matuszewską. Zaznaczono, że to „jedyna zarejestrowana rozmowa Mateusza Morawieckiego, która znajduje się w aktach śledztwa w sprawie afery taśmowej”. W tej rozmowie nie pojawia się jednak wątek kupowania nieruchomości. Poruszono w niej natomiast sprawę SKOK-ów i ich powiązań z finansowaniem serwisu wPolityce.pl i Telewizji Republika.

Fragmenty stenogramu z tej rozmowy zostały już ujawnione dwa lata temu przez Radio Zet i tygodnik „Newsweek Polska”. „My jednak mamy nie tylko pełny stenogram z tego spotkania, ale dysponujemy także nagraniem audio” – tak dziennikarze Onetu tłumaczą w tekście przy opublikowanym nagraniu, dlaczego zajęli się ponowne tą sprawą.

W poniedziałek wieczorem rzeczniczka PiS Beata Mazurek napisała na Twitterze: „Niemiecki Onet kolejny raz insynuuje. Atak na Polski Rząd taśmami i zeznaniami, które są dostępne od 4 lat. Wszystkie taśmy od razu ujawnić, panie Węglarczyk (dyrektor programowy Onetu – przyp. red.). Mafie VAT, mafie paliwowe, mafie tytoniowe, mafie alkoholowe pozbawione miliardów dochodów szukają sojuszników”.

Andrzej Stankiewicz zwraca uwagę, że jak dotąd politycy PiS nie odnieśli się merytorycznie do tekstów Onetu, a tylko atakują portal twierdzeniami, że jego dziennikarze zabrali się za temat sprzed czterech lat.

W poprzednich latach, gdy tygodnik „Wprost” i inne media, w tym „Tygodnik do Rzeczy”, publikowały podsłuchane rozmowy polityków PO, niektórzy dziennikarze stawiali zarzut, że nie powinno się tego robić, bo może to być pomaganie tym, którzy chcą zaszkodzić Polsce. – Zawsze uważałem, że taśmy powinno się ujawniać – mówi Andrzej Stankiewicz. – Tajnych akt nie znamy, ale z analizy akt jawnych wiemy o kolejnych nagraniach i kto może na nich być – i o tym napiszemy w najbliższym czasie – zapowiada.