Proces dotyczy artykułów Pudelka komentujących niektóre wpisy twitterowe Rafała Ziemkiewicza. W lutym 2016 roku publicysta stwierdził: „Macie rację, samotnym te 500 zł należy się jeszcze bardziej. Kłusownictwo seksualne pochłania kasę strasznie”, komentując przygotowania do startu programu 500+.
– Dziennikarz, który rok temu stwierdził, że mężczyzna z trudem oprze się pijanej kobiecie, znowu błysnął klasą. Napisał, że samotne matki powinny radzić sobie same, bo znalazły się w takiej sytuacji z powodu swojej seksualnej rozwiązłości – skomentowano to na Pudelko. Nawiązano do tweeta Ziemkiewicza z jesieni 2014 roku. Publicysta „Do Rzeczy” komentując informację, że dominikanin z gdańskiego klasztoru został wyrzucony z zakonu za łamanie ślubów posłuszeństwa i ubóstwa oraz seks z kobietą, napisał: „No cóż, kto nigdy nie wykorzystał nietrzeźwej niech rzuci pierwszy kamień… Ale jak zakonnik to kara konieczna”.
– Znany prawicowy publicysta i pisarz, Rafał Ziemkiewicz, postanowił stanąć w obronie gwałciciela. Dokładniej zakonnika, który zgwałcił pijaną i nieprzytomną dziewczynę. Uznał, że fala krytyki i oburzenia jest… nieadekwatna do popełnionego czynu. Wpis wywołał falę krytycznych komentarzy. Czy należy traktować go jak przyznanie się do gwałtu? – stwierdzono w opisującym tę sprawę tekście na Pudelku.
W pierwszej instancji wyrok korzystny dla Ziemkiewicza, w drugiej – dla Pudelka
W pozwie Rafał Ziemkiewicz domagał się od wydawcy Pudelka (do lipca br. była to spółka http, potem wchłonięta przez jej właściciela Wirtualną Polskę) przeprosin na stronie głównej serwisu oraz 20 tys. zł zadośćuczynienia. – Wystarczy wrzucić moje nazwisko w wyszukiwarkę na Pudelku, żeby zobaczyć, jak oni bardzo konsekwentnie starali się budować mój obraz jako potwora, który gwałci pijane kobiety i z jakichś powodów w ogóle nienawidzi kobiet. Przypisali mi brednie, których nigdy nie napisałem – uzasadniał publicysta w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Pod koniec maja ub.r. Sąd Okręgowy w Warszawie w przychylił się do powództwa Ziemkiewicza, nakazując wydawcy Pudelka przeprosiny i zapłatę zadośćuczynienia (jego wysokość obniżono do 10 tys. zł).
Wirtualna Polska odwołała się od tego wyroku. W środę Rafał Ziemkiewicz poinformował, że Sąd Apelacyjny w Warszawie zmienił orzeczenie pierwszej instancji, w całości oddalając powództwo. Dodatkowo nakazał dziennikarzowi pokryć koszty procesowe.
– Sąd Apelacyjny w sprawie przeciwko Pudelkowi diametralnie odwrócił wyrok I instancji: tak, przypisano mi zdania, których nie wygłosiłem, ale ochrona dóbr osobistych mi wg sądu nie przysługuje. Trudno mi to kuriozum rozumieć inaczej, niż jako zemstę „kasty”. Czekam na uzasadnienie – opisał Ziemkiewicz na Twitterze. – Z tego co mówił mi mecenas, uzasadnienie jest dość kuriozalne: właściwie w orzeczeniu pierwszej instancji wszystko jest prawdą, ale z jakiegoś powodu – nie. Sami jesteśmy w kropce, bo adwokat stwierdził, że przez tyle lat pracy w zawodzie nie zetknął się z wyrokiem, żeby sąd apelacyjny nie kwestionował ustaleń pierwszej instancji, a wydawał orzeczenie zupełnie odwrotne – dodał w rozmowie z Wirtualnemedia.pl.
Sąd Apelacyjny w sprawie przeciwko Pudelkowi diametralnie odwrócił wyrok I instancji: tak, przypisano mi zdania, których nie wygłosiłem, ale ochrona dóbr osobistych mi wg sądu nie przysługuje. Trudno mi to kuriozum rozumieć inaczej, niż jako zemstę „kasty”. Czekam na uzasadnienie
— Rafał A. Ziemkiewicz (@R_A_Ziemkiewicz) 26 września 2018
Publicysta w tym orzeczeniu widzi podtekst polityczny. – Wpisuje się to w wyroki typu: jak konstytucja jest łamana, to można łamać przepisy za złość PiS-owcom. Inaczej nie jestem tego w stanie wyjaśnić. Merytorycznie, prawniczo takiej wolty nie da się uzasadnić. Gdyby sąd stwierdził, że nie Pudelek nie naruszył moich dóbr osobistych, i znalazł jakieś okoliczności łagodzące, byłaby inna sytuacja. Ale sąd na podstawie tych samych ustaleń co w pierwszej instancji wydał całkowicie odmienny wyrok – argumentuje Ziemkiewicz. – Takich orzeczeń, które wyglądają na załatwianie porachunków z tzw. prawicowymi dziennikarzami, już się trochę zabrało. Wydaje mi się, że moja sprawa wpisuje się w ten ciąg – dodaje.
– Będę dążył do kasacji tego wyroku, bo uważam go za kuriozalny. Skarga kasacyjna jest wielce prawdopodobna – zapowiada dziennikarz. – Oczywiście czekamy na pisemne uzasadnienie wyroku, bo bez niego trudno coś zrobić – zaznacza.
Pudelek niedawno przepraszał, WP z rezerwą na przegrane procesy
Pudelek.pl od wielu lat jest w ścisłej czołówce najpopularniejszych serwisów plotkarskich. Według badania Gemius/PBI w lutym br. serwis odwiedziło 5,04 mln internautów, którzy wykonali w nim 150,4 mln odsłon, a każdy spędził średnio godzinę, 23 minuty i 41 sekund.
Na początku września br. Sąd Apelacyjny w Warszawie orzekł, że wydawca Pudelka ma publikować przez 7 dni przeprosiny dla Janiny Drzewieckiej i zapłacić jej 150 tys. zł zadośćuczynienia. Wiosną br. serwis wykonał analogiczny wyrok w procesie wytoczonym przez Monikę Janowską (wcześniej Głodek). Obie kobiety w serii tekstów zostały wskazane jako winne kradzieży sklepowej w USA, podczas gdy sąd po kilku miesiącach procesu je uniewinnił.
Janowska i Drzewiecka za podobne publikacje pozwały też wydawców „Faktu” i „Super Expressu”. Najdotkliwszy wyrok zapadł w procesie z drugim tabloidem: w czerwcu br. Sąd Apelacyjny w Warszawie podtrzymał nakazujący wydawcy „SE” publikować przez 30 dni na pierwszej stronie przeprosiny skierowane do Moniki Janowskiej i zapłacić jej 150 tys. zł. zysku netto.