W poniedziałek Jacek Kurski został przesłuchany w ramach śledztwa warszawskiej prokuratury dotyczącego okoliczności złożenia przez niego dokumentów w konkursie na prezesa Telewizji Polskiej. Według ustaleń „Rzeczpospolitej” do akceptacji dokumentów Kurskiego przyczynił się naczelnik wydziału podawczego Kancelarii Sejmu.
Prokuratura Okręgowa w Warszawie od marca br. ponownie prowadzi postępowanie dotyczące złożenia prze Jacka Kurskiego dokumentów w konkursie na prezesa Telewizji Polskiej. Śledczy dostali w tej sprawie kilka zawiadomień, a po analizie sprawy pod koniec ub.r. odmówiła wszczęcia dochodzenia lub śledztwa.
Jednak Sąd Rejonowy dla Warszawy-Śródmieścia uchylił to postanowienie i wskazał prokuraturze, jakie działania ma przeprowadzić.
O co dokładnie chodzi? W rozpisanym w sierpniu 2016 roku konkursie na prezesa Telewizji Polskiej zgłoszenia można było składać do 15 września do godz. 16. Według świadków, których relacje opisano w „Gazecie Wyborczej” i „Rzeczpospolitej” Jacek Kurski miał złożyć dokumenty konkursowe w wydziale podawczym Kancelarii Sejmu tuż po tym terminie. Kurski utrzymuje, że ma potwierdzenie przyjęcia jego zgłoszenia na cztery minuty przed 16.
Z akt postępowania – opartych na nagraniach z monitoringu w wydziale podawczym Kancelarii Sejmu (funkcjonuje tam biuro Rady Mediów Narodowych) – wynika, że Jacek Kurski z asystentem weszli do pomieszczenia o godz. 15:41, ale musieli jeszcze uporządkować swoje papiery i skserować niektóre, dlatego Kurski kopertę z kompletem dokumentów przekazał pracownicy biura o 16:05. Na kopercie z tymi dokumentami pracownica zapisała tylko datę jej przyjęcia, bez dokładnej godziny. Inaczej było w przypadku dokumentów pozostałych kandydatów – oznaczono je dokładną godziną złożenia.
Szef wydziału podawczego Kancelarii Sejmu pomagał Jackowi Kurskiemu
W środę „Rzeczpospolita” poinformowała, że według nagrania z monitoringu przy składaniu dokumentów przez Jacka Kurskiego brał udział naczelnik wydziału podawczego biura prawnego i spraw pracowniczych Kancelarii Sejmu. Pomagał prezesowi TVP kserować papiery, wychodził że z pomieszczenia (tak samo jak podlegająca mu pracownica biura), żeby zadzwonić.
Centrum Informacyjne Sejmu zapewnia, że naczelnik w ramach sprawowania bieżącego nadzoru nad pracą wydziału i jego pracowników może przebywać w różnych miejscach biura.
W poniedziałek Jacek Kurski złożył w tej sprawie zeznania w stołecznej prokuraturze. Według „Rzeczpospolitej” termin jego przesłuchania wyznaczono w ostatniej chwili.
Kurski i TVP: przegrani w konkursie nie mogą tego zaakceptować
Do konkursu na prezesa Telewizji Polskiej zgłosiło się 18 kandydatów. Po analizie dokumentów pod względem formalnym i merytorycznym Rada Mediów Narodowych zakwalifikowała do finałowego etapu Jacka Kurskiego, Agnieszkę Romaszewską-Guzy, Krzysztofa Skowrońskiego i Bogdana Czajkowskiego. Przeprowadzono z nimi rozmowy i RMN zdecydowała się wybrać Kurskiego na czteroletnią kadencję (członkiem zarządu TVP nadal jest Maciej Stanecki).
Komentując w marcu br. wznowienie postępowania prokuratorskiego dotyczącego złożenia dokumentów przez Jacka Kurskiego, Telewizja Polska i jej prezes zapewnili w oświadczeniu, że „wszelkie wymagane konkursowe procedury zostały zachowane, co potwierdziła Kancelaria Sejmu, a także Rada Mediów Narodowych”.
– Obecna sytuacja jest wynikiem braku akceptacji dla wyboru dokonanego przez RMN ze strony jednego z przegranych kandydatów w konkursie, który nie godząc się z porażką wykorzystuje wszelkie formalne możliwości nie zważając na brak ich podstaw faktycznych – stwierdzili.
Dodali, że ani Telewizja Polska, ani Kurski nie są stronami w postępowaniu prowadzonym przez prokuraturę i sąd, ponadto sprawa dotyczy „procedur wewnątrz kancelarii Sejmu i Rady Mediów Narodowych, niezależnych od TVP”.