Roman Giertych zawiadamia prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa przez „Wprost” m.in. (PMPG Polskie Media), a w odpowiedzi tygodnik skarży go do rzecznika dyscyplinarnego Okręgowej Rady Adwokackiej, do Ministerstwa Sprawiedliwości i Komisji Etyki Adwokackiej przy Naczelnej Radzie Adwokackiej.
Sprawa dotyczy opublikowanych w 2014 roku przez „Wprost” taśm dotyczących kupna nie napisanej książki o Janie Kulczyku. Biegły Sądu Okręgowego w Warszawie orzekł, że zostały zmanipulowane. Wkrótce zaczyna się proces karny, jaki Giertych wytoczył m.in. Michałowi Lisieckiemu, prezesowi PMPG Polskie Media i dziennikarzowi Piotrowi Nisztorowi. Trwają już dwa inne procesy – tym razem cywilne. Ten, którym grozi obecnie Giertych tygodnikowi, będzie czwartym.
W lipcu 2014 roku „Wprost” opublikował nagrania z odbytego trzy lata wcześniej spotkania. Uczestniczyli w nim: Roman Giertych i dwaj dziennikarze: Piotr Nisztor oraz Jan Piński. W trakcie spotkania Giertych próbował ustalić, czy uda mu się kupić od Nisztora prawa do nienapisanej książki o Janie Kulczyku. Gdy w 2014 roku Roman Giertych reprezentując Radosława Sikorskiego procesował się z wydawcą „Wprost” w tzw. „aferze podsłuchowej”, tygodnik opublikował zapis nagranych przez Nisztora taśm.
Giertych: „Taśmy oddaję do prokuratury”
Roman Giertych w 2014 roku wytoczył w tej sprawie trzy procesy. Jeden – karny, w którym oskarża Sylwestra Latkowskiego (ówczesny redaktor naczelny „Wprost”), Michała Majewskiego i Piotra Nisztora (autorzy tekstu) oraz Michała Lisieckiego (wydawca tygodnika). Ten proces zaczyna się za dwa tygodnie. Dwa następne – cywilne, wytoczył przeciwko tygodnikowi „Wprost” i Sylwesterowi Latkowskiemu; one jeszcze trwają. I właśnie w toku jednego z nich wypowiedział się biegły, który zbadał taśmy z nagranej rozmowy.
Giertych mówi, że dysponuje tą opinią biegłego, stwierdzającą, że ingerowano w taśmy zanim trafiły do sądu jako dowód. – Nie ma tam fragmentu nie zmanipulowanego. Na nagraniu przyciszono głos Piotra Nisztora, w związku z czym zmienił się kontekst moich wypowiedzi. Z opinii biegłego wynika, że ktoś wyciął też z nagrania metadane, zawierające podstawowe informacje o nim. To, że tak spreparowane taśmy trafiły do akt sprawy uważam za skandal – mówi dla portalu Wirtualnemedia.pl Roman Giertych. Dodaje też, że mając już w ręku tak korzystną dla siebie opinię, wykorzysta ją w mającym się zacząć procesie karnym. – Ale poinformuję też prokuraturę o możliwości popełnienia przestępstwa w sprawie ingerowania w taśmy. To podpada pod artykuł 270 Kk – fałszowanie dokumentu. Będzie kolejny proces – kończy Giertych.
Majewski: „Taśmy przygotowało legalnie laboratorium”
Zdaniem Michała Majewskiego, jednego z oskarżonych w procesie karnym, adwokat sięga po nieproporcjonalne środki. – Znamy się od lat. Przykro mi, że posługuje się takimi metodami. Nic więcej nie chcę mówić – powiedział dla portalu Wirtualnemedia.pl.
Dziennikarz więcej napisał w liście otwartym do Giertycha, zamieszczonym na Twitterze. „Mam pana za człowieka bystrego, ale dziś mnie pan głęboko zawiódł. Twierdzi pan, że wziąłem udział w potężnej manipulacji (…). Twierdzi pan, że rozmowa była montowana pół roku przed naszą publikacją. Ba, podaje pan nawet dokładną datę montażu – 4 grudnia 2014 roku. (…) Tekst został opublikowany w numerze (…) 7 lipca 2014 roku, a całe nagranie zostało umieszczone na stronie „Wprost” 10 lipca 2014 roku. (…) 4 grudnia 2014 roku był po 7, a nawet 10 lipca 2014 roku. (…)”.
Skąd wzięły się ślady ingerencji w zapis na taśmie? Majewski wyjaśnia: jakość nagrania była zła, więc na potrzeby sądu pół pod koniec 2014 roku przygotowano transkrypcje rozmowy.
Przygotowało ją specjalistyczne laboratorium, używając oprogramowania Adobe Audition.
„Wprost”: „Adwokat czy PR-owiec? Niech zdecyduje rada adwokacka”
PMPG Polskie Media najwyraźniej ma dosyć procesów, które wytacza im znany adwokat. W rozmowie z portalem Wirtualnemedia.pl rzeczniczka prasowa spółki mówi, że Roman Giertych od lat nie może się zdecydować, czy jest adwokatem, PR-owcem czy politykiem. – Być może będziemy mu w stanie pomóc, kierując do Okręgowej Rady Adwokackiej i jej rzecznika dyscyplinarnego sprawę o naruszenie przez niego etyki zawodowej. Pan Giertych działa wbrew zasadom Kodeksu Etyki Adwokackiej, przynosząc wstyd swojej profesji i obrażając tych, którzy w należyty sposób wykonują zawód adwokata. O sprawie powiadomimy również Ministerstwo Sprawiedliwości i Komisję Etyki Adwokackiej przy Naczelnej Radzie Adwokackiej – mówi dla portalu Wirtualnemedia.pl Anna Pawłowska-Pojawa, rzecznik PMPG Polskie Media.
Jaki zarzut kierują prawnicy „Wprost” pod adresem Romana Giertycha? Powołują się na paragrafy z Kodeksu Etyki Adwokackiej, mówiące o tym, że obowiązkiem adwokata jest przestrzeganie norm etycznych oraz strzeżenie godności zawodu. Zaś naruszeniem godności zawodu adwokackiego jest „takie postępowanie adwokata, które mogłoby go poniżyć w opinii publicznej lub poderwać zaufanie do zawodu” – piszą prawnicy w liście, do którego dotarł portal Wirtualnemedia.pl. Anna Pawłowska-Pojawa dodaje, że składanie fałszywych oskarżeń oraz nieuprawnionych zawiadomień o popełnieniu przestępstwa również podlega karze. – Nie wykluczamy, że obecna aktywność pana Giertycha ma związek z tym, że od jakiegoś czasu wielokrotnie bezskutecznie szukał kontaktu z wydawcą „Wprost” przez kilku biznesmenów, m.in. z listy stu najbogatszych Polaków, w oparciu o podobny mechanizm, który ujawniła publikacja tygodnika „Wprost” z 7 lipca 2014 r.- stawia kropkę nad „i” rzeczniczka.
Z Piotrem Nisztorem nie udało nam się skontaktować.