Oczywiście, wszyscy znają jedynie refren: „Nie wierzę politykom!”, wykrzyczany przez Tomka Lipińskiego. A mało kto pamięta dalsze wersy tego hymnu, napisanego na początku lat 80.: „Ciągle jeszcze mamy parę metrów do dna. (…) I nie chcę was straszyć, zobaczycie sami, że najciekawsze dopiero przed nami.”
Lipiński miał przed oczami inną katastrofę, ale może to właśnie dziś, właśnie teraz – prawie 40 lat później, prawie 40 lat dalej w „sztuce” uprawiania polityki i mydlenia ludziom oczu – na to dno znów z hukiem opadliśmy? Wszyscy chcieliby, aby symbolem tego wyrżnięcia o podłogę była powszechnie wyśmiana niedawna wypowiedź premiera Morawieckiego, że to on negocjował przystąpienie Polski do UE. Ale nie – akurat tu Morawiecki nie kłamał. Bo rzeczywiście był, choć w w drugim szeregu, w zespole negocjującym akcesję w obszarze finansów.
A więc nie ostatnie wystąpienie premiera, nie ma jednego symbolu upadku – raczej dno osiągamy stopniowo, grzmotniemy głową, odbijemy się trochę, znów bęc, poturlamy w bok, a tam jeszcze trochę szlamu, znów nurkujemy i wreszcie do mułu. Aż utkniemy na dobre.
Kłamstwo w polityce jest stare jak świat i nawet Machiavelli nie był pierwszy, to jasne. Dziś jednak kłamstwu brak maestrii, logicznych sztuczek i czaru, żadna tam sofistyka i przewrotność. Dziś walenie cepem, cios między oczy, uwierzysz w te bzdury, to dobrze, nie uwierzysz – trudno, żadnego wstydu, tak mi się powiedziało, nie przesadzajcie.
Premiera Morawieckiego – jednego z mistrzów w tej dyscyplinie – rozlicza serwis OKO.press, który z należną dobremu dziennikarstwu dociekliwością, sprawdza dane pojawiające się w jego licznych wypowiedziach. „W Polsce mamy ponad 25 tysięcy uchodźców z Czeczenii” – mówił premier w połowie roku, gdy chciał wykazać Niemcom, jacy jesteśmy otwarci na uchodźców. Prawda: Czeczenów jest około 4 tysięcy. Luka VAT-owska według premiera: „Wpływy z tytułu naszego uszczelnienia wyniosły 40 mld zł” – mówił w czerwcu. Prawda: to kwota od 8 do 17 mld zł. Dalej premier o polskim cudzie gospodarczym, kilka wypowiedzi, ostatnia z lipca: „Dwie trzecie miejsc pracy, które powstały w europejskim przemyśle w 2017, powstało w Polsce”. Prawda: nie dwie trzecie, czyli 67 procent, ale jedna piąta, czyli 20 procent. I tak dalej, i tak dalej.
Mistrza politycy znad Wisły mają za Oceanem. 3251 fałszywych wypowiedzi do połowy 2018 roku ma na koncie Donald Trump (od początku kadencji średnio 6,5 nieprawdziwych wypowiedzi dziennie) – to statystyki dziennikarzy z projektu The Fact Checker, które zdumiały świat.
Kto w te kłamstwa wierzy? Może wszyscy, bo nikt nie sprawdza faktów? Rola dziennikarzy jest tu oczywista. The Fact Checker to inicjatywa „The Washington Post” z korzeniami jeszcze w roku 2007. Największa na świecie agencja prasowa Associated Press też metodycznie sprawdza dane (AP Fact Check). W Polsce jest OKO.press (Fundacja Ośrodek Kontroli Obywatelskiej), a będzie też nasz (Grupy Polska Press) serwis Fake News Debunker – „demaskator fałszywych newsów”.
To nie może podobać się politykom. Trump walczy z niepropagandowymi mediami codziennie. Ledwie kilka dni temu doczekał się akcji 350 amerykańskich tytułów po tym, jak szczuł na media, nazywając je „wrogami ludu” (wspólne oświadczenie i komentarze, często na pierwszych stronach). Odpowiedź dziennikarzy była rzeczowa, taka na przykład, jak we wstępniaku „New York Timesa”: „Reporterzy i redaktorzy są ludźmi i popełniają błędy (…) Ale twierdzenie, że wszystkie fakty, które ci nie pasują, są fake newsami, jest niebezpieczne dla demokracji. Podobnie niebezpieczne jest nazywanie dziennikarzy „wrogami ludu.” W Polsce do atakowania mediów wykorzystywany jest na razie drugi szereg polityków władzy, ale mechanizm jest podobny: że „obce” media, że ledwie „polskojęzyczne”, że nie rozumieją „interesu narodowego” i tak dalej.
Dla polityków to część gry wyborczej, wkrótce gry tej będzie więcej, kampania w toku. Ale przecież stawka jest tu znacznie wyższa niż ich małe interesiki, czyli stołki. Chodzi o prawdę. A mniej patetycznie – o to, byśmy wszyscy nie załgali się na amen i nie zginęli w morzu bzdur.