Ministerstwo Cyfryzacji poinformowało, że rezygnuje z planów stworzenia centralnego rejestru serwisów internetowych dotyczących nielegalnej działalności. Resort tłumaczy, że podjął tę decyzję „po analizach, a także z uwagi na fakt, że propozycje ewentualnego blokowania niektórych stron nie zostały przyjęte”.
Plany Ministerstwa Cyfryzacji dotyczące przygotowania centralnego wykazu nielegalnych stron internetowych opisano w minionym tygodniu. Resort chciał, żeby w jednym rejestrze znajdowały się wszystkie domeny związane z nielegalną działalnością, m.in. w zakresie hazardu oraz handlu zakazanymi substancjami i towarami.
Od roku Ministerstwo Finansów prowadzi listę serwisów bukmacherskich i hazardowych, które nie uzyskały licencji na działalność w Polsce. Dostawcy internetowi są zobowiązani blokować wejścia na te strony. Podobne wykazy planują uruchomić Ministerstwo Infrastruktury i Ministerstwo Zdrowia.
– Ponieważ sprawa sprowadza się do obowiązku blokowania określonych zasobów przez przedsiębiorców telekomunikacyjnych (jak to się odbywa dzisiaj w oparciu o przepisy tzw. ustawy hazardowej), zaproponowaliśmy rozwiązanie przewidujące jeden centralny rejestr, tak aby zminimalizować i zoptymalizować koszty po stronie administracji publicznej i przedsiębiorców telekomunikacyjnych. Ministerstwo Cyfryzacji zaproponowało zatem wizję jednego rejestru i funkcjonowanie analogicznych przepisów w proponowanych ustawach, mając także na uwadze dbałość o jakość i spójność legislacji w omawianym zakresie – wyjaśniał resort w odpowiedzi na pytania Wirtualnemedia.pl.
Ministerstwo Cyfryzacji: nie zamierzamy ograniczać wolności internetu
We wtorek wieczorem Ministerstwo Cyfryzacji poinformowało, że centralny rejestr nie powstanie. – Ostatecznie po analizach, a także z uwagi na fakt, że propozycje ewentualnego blokowania niektórych stron nie zostały przyjęte, Ministerstwo Cyfryzacji odstępuje od propozycji tworzenia rejestru – przekazał resort
Zaznaczył, że taki rejestr miał być odpowiedzią na postulaty zgłaszane przez przedsiębiorców telekomunikacyjnych. – W związku z tym, iż pojawiły się propozycje, by prócz nielegalnych stron hazardowych blokować również strony handlujące środkami niedozwolonymi takimi jak np. dopalacze ministerstwo zaproponowało techniczne rozwiązanie na wypadek, gdyby propozycje te zostały przyjęte – uzasadnił.
– Rejestr miał działać na zasadzie podobnej jak już funkcjonujący rejestr prowadzony w oparciu o przepisy tzw. ustawy hazardowej. Miało to być techniczne rozwiązanie upraszczające proces weryfikacji, a jego celem miała być minimalizacja kosztów po stronie przedsiębiorców telekomunikacyjnych. Mogliby oni sprawdzać rejestr w jednym, a nie kilku miejscach. Ewentualne blokady miały następować dopiero na skutek decyzji uprawnionych do tego organów i tylko na podstawie przepisów ustawowych – opisano w komunikacie.
Ministerstwo Cyfryzacji zapewniło, że nie ma ani nie miało nigdy zamiary ograniczać wolności w internecie. – Do wszelkich tego typu pomysłów Ministerstwo Cyfryzacji zawsze podchodziło i podchodzi krytycznie. Wszelkie sugestie, że utworzenie rejestru miałoby służyć jakiejkolwiek formie cenzury internetu były więc daleko idącą nadinterpretacją i nadużyciem – zaznaczył resort.
Przypomnijmy, że rejestr nielegalnych stron hazardowych jest prowadzony przez Ministerstwo Finansów w ramach nowelizacji ustawy, która weszła w życie w lipcu ub.r. W efekcie mocno zmalał ruch w serwisach bukmacherskich (głównie zagranicznych), które nie uzyskały licencji w Polsce.
W czerwcu br. tylko dwie takie witryny, Bet365.com i Bet-at-home.com, zanotowały znaczącą odwiedzalność (odpowiednio 66,7 i 69,7 tys. realnych użytkowników), znacznie niższą niż legalnie działające polskie serwisy. Natomiast kilka lat temu podobne zestawienia były zdominowane przez globalne platformy, które miały miesięcznie nawet 4-5 mln użytkowników.