Roman Chłodziński, patron ulicy w Fordonie, był dziennikarzem radiowym jeszcze przed II wojną światową. Po niej nadal pracował w radiu. Został także członkiem wojewódzkich władz PZPR i liderem lokalnego ZBOWiD-u. Politycy wszystkich partii zgodnie uznają, że niesłusznie znalazł się na wstępnej liście patronów ulic, którzy powinni być zdekomunizowani i wymienieni. IPN, do którego będzie należał kluczowy głos, na razie wstrzymuje się z komentarzem.
W 2009 roku historycy pisali do bydgoskiej rady miasta, że patroni tacy, jak m.in. Chłodziński, powinni zniknąć z przestrzeni publicznej.
– Utrzymywanie tego rodzaju nazw jest nie do pogodzenia z szacunkiem dla dorobku Polaków o wolność obywatela i niezawisłość państwa oraz z pamięcią ofiar komunizmu w XX wieku – twierdził ówczesny prezes IPN Janusz Kurtyka.
Teraz, po wprowadzeniu ustawy dekomunizacyjnej, obowiązek zmiany nazwy spoczywa na samorządach. Zgodnie z przepisami chodzi o nazwy „odwołujące się do osób, organizacji, wydarzeń lub dat symbolizujących represyjny, autorytarny i niesuwerenny system władzy w Polsce w latach 1944-1989″. – Jeżeli rada miasta nie zmieni nazw, wojewoda zgodnie z ustawą może wydać rozstrzygnięcie zastępcze posiłkując się zestawieniem IPN-u – mówi Janusz Czwojda, radny PO i szef zespołu ds. nazewnictwa miejskiego.
– Środowisko dziennikarskie jednoznacznie mówi, że to człowiek zasłużony. Patrząc na to, kogo PiS ma w swoich szeregach, sam powinien uderzyć się w piersi – mówi Nitkiewicz. Chłodzińskiego osobiście znał radny Stefan Pastuszewski (PiS). – Mam o nim dobrą opinię. To nie był eksponowany działacz partyjny. Zasłynął z radiowej działalności. Moim zdaniem to w zasadzie nie podlega dyskusji i dekomunizacja nie powinna go objąć – tłumaczy. Dlaczego więc znalazł się na liście IPN? – Widocznie nie oceniano człowieka, ale jego funkcje – mówi Pastuszewski. – Dla mnie od początku było jasne, że ulica Romana Chłodzińskiego powinna zostać, bo to nie jest żaden symbol komunizmu – przekonuje Czwojda. – Nie został szefem radia, bo był z partii, ale raczej odwrotnie. Dokooptowano go do tego szerszego zarządu, bo pełnił ważną funkcję w rozgłośni – mówi Czwojda.
Kluczowa będzie decyzja IPN-u. – Fakt, że ktoś był przed wojną dziennikarzem, a potem więźniem obozów, nie ma nic wspólnego z ustawą dekomunizacyjną i nie będzie miał wpływu na naszą opinię – wyjaśnia Marek Szymaniak z Instytutu Pamięci Narodowej. – Moim zdaniem najważniejszy jest wątek działania może nie w egzekutywie KW PZPR, ale w ZBOWiD-zie. Ta organizacja nagradzała za zwalczanie tzw. reakcyjnego podziemia. Gdyby Chłodziński był zaangażowany w taką działalność, poważnie należałoby się zastanowić, czy powinien patronować ulicy – dodaje. Na razie wstrzymuje się od kategorycznych sądów. – Chcę poczekać na uzasadnienie uchwały ws. nadania nazwy ulicy. Jeśli tam będzie gloryfikacja ustroju komunistycznego i podkreślania zasług patrona dla ZBOWiD-u, sprawa będzie poważna – tłumaczy.
Głosu nie chce na razie zabierać wojewoda. – Zgodnie z ustawą wojewoda angażuje się dopiero w momencie niewykonania obowiązku zmiany nazwy w terminie. Na obecnym etapie wypowiedź wojewody mogłaby być potraktowana jako ingerencja w kompetencje samorządowe – mówi rzecznik wojewody Adrian Mól.
Bydgoski samorząd ma do września czas, by zapytać IPN o opinię ws. patronów, którzy mogą zostać zdekomunizowani.
Rada Osiedla Nowy Fordon prowadzi internetowe głosowanie, kto mógłby zastąpić Chłodzińskiego. Mieszkańcy zaproponowali, by ulica uzyskała nazwę Kazimierza Deyny, Louisa Armstronga, Kazimierza Kujawskiego, Kamili Skolimowskiej, Antoniego Świadka, Tadeusza Nalepy, Ku Słońcu, Mediolańskiej lub ul. Zbocze.