– W rządowej telewizji TVP, jak i w instytucjach kultury polskiej za granicą, istnieje lista niepożądanych, niewystarczająco patriotycznych artystów, na której wraz z wieloma wybitnymi kolegami – figuruję – stwierdził reżyser filmowy Paweł Pawlikowski. Na to Telewizja Polska zwróciła uwagę, że jego filmy, m.in. „Ida”, były wielokrotnie emitowane w jej stacjach.
Paweł Pawlikowski promuje obecnie na festiwalu w Cannes swój nowy film „Zimna wojna”. W piątek francuska agencja AFP opublikowała tekst o reżyserze. Stwierdził on w artykule, że jego film „Ida” sprzed trzech lat jest na czarnej liście dzieł, których nie mogą wspierać instytucje państwowe.
– Mam zaszczyt być na tej liście – podkreślił Pawlikowski. – Wraz z objęciem władzy przez nowy rząd, który przejął totalną kontrolę nad telewizją publiczną, jest jak w czasach komunizmu. Propaganda w telewizji jest niesamowita – dodał.
Do tych słów w sobotę odniósł się na Twitterze minister kultury i dziedzictwa narodowego Piotr Gliński. – W związku z wywiadem P. Pawlikowskiego w Cannes, informuję, że w Polsce nie ma żadnej czarnej listy artystów, a minister kultury nigdy p. Pawlikowskiego o nic nie oskarżał. W Polsce jest pełna wolność twórcza. Życzę polskim artystom sukcesów w Cannes i nie tylko – stwierdził. Zwrócił też uwagę, że Polski Instytut Sztuki Filmowej w marcu br. przekazał dodatkowy milion zł na dokończenie produkcji „Zimnej wojny”.
Z kolei Ewa Puszczyńska, producentka tego filmu, zasugerowała w swoim oświadczeniu, że przytoczone przez AFP słowa Pawlikowskiego „czarnej liście” nie zostały wypowiedziane podczas tegorocznego festiwalu. – W mediach przytaczana jest wypowiedź reżysera Pawła Pawlikowskiego z wywiadu, który udzielił polskiej prasie 2 lata temu, w sposób sugerujący, że słowa te padły podczas festiwalu w Cannes – stwierdziła.
Zaznaczyła, że decyzję o dodatkowym wsparciu dla „Zimnej wojny” podjął nowy dyrektor PISF-u Radosław Śmigulski (pełni tę funkcję od grudnia ub.r.), http://www.wirtualnemedia.pl/artykul/radoslaw-smigulski-dyrektor-polskiego-instytutu-sztuki-filmowej a Instytut wspiera też kampanię promującą film na festiwalu w Cannes.
Pawlikowski: PISF wsparł mój nowy film, ale w TVP jestem na „czarnej liście”
W niedzielę Paweł Pawlikowski wydał oświadczenie, w którym podziękował PISF-owi za wsparcie, a Piotrowi Glińskiemu – za życzenia sukcesów. Podtrzymał przy tym swoje wypowiedzi „czarnej liście”.
– Nie zmienia to faktu, że w rządowej telewizji TVP, jak i w instytucjach kultury polskiej za granicą, istnieje lista niepożądanych, niewystarczająco patriotycznych artystów, na której wraz z wieloma wybitnymi kolegami – figuruję – stwierdził reżyser. – O istnieniu takiej listy wiemy od zniesmaczonych i oburzonych pracowników obu tych instytucji, jak i z praktycznych działań państwowych mediów i instytutów kultury polskiej za granicą – dodał.
Pawlikowski przypomniał też sytuację z końca lutego 2016 roku, kiedy „Ida” została pokazana w TVP2 z wstępem w formie dyskusji Krzysztofa Kłopotowskiego z TVP Kultura, dyrektora TVP Historia Piotra Gursztyna i Macieja Świrskiego z Reduty Dobrego Imienia – Polskiej Ligi Przeciw Zniesławieniom. Uczestnicy rozmowy krytycznie ocenili to, jak akcja filmu ma się do prawdy historycznej o II wojnie światowej. Przed samą emisją „Idy” pokazano napisy, stylizowane na estetykę filmu, wyjaśniające kontekst historyczny represji wobec Polaków i Żydów w latach 1939-1945.
Przeciw takiej formie emisji filmu zaprotestowali członkowie Gildii Reżyserów Polskich w liście otwartym skierowanym do prezesa TVP Jacka Kurskiego i ówczesnego dyrektora TVP2 Macieja Chmiela. Podpisali się pod nim m.in. Filip Bajon, Robert Gliński, Agnieszka Holland, Joanna Kos-Krauze, Borys Lankosz, Andrzej Saramonowicz, Wojciech Smarzowski, Małgorzata Szumowska, Andrzej Wajda i Xawery Żuławski.
W odpowiedzi Kurski zapewnił organizację, że TVP pod jego kierownictwem ceni sobie pluralizm poglądów. – Telewizja Polska w żadnym stopniu nie ingeruje w treść, ani w integralność dzieła, natomiast może je opatrzyć komentarzem pozwalającym zniuansować perspektywę, w jakiej widz postrzega film – zaznaczył.
– Kiedy pokazano mój film w programie TVP „Kocham kino” obudowano go ideologiczną pseudo-dyskusją dwóch skrajnie nacjonalistycznych (i z punktu widzenia kina skrajnie niekompetentnych) krytyków filmowych, co skłoniło do odejścia z TVP Grażynę Torbicką – skomentował to Pawlikowski w oświadczeniu.
– Zabieranie państwowego dofinansowania, ważnym, lecz politycznie niewygodnym festiwalom, teatrom lub czasopismom, również nas – twórców kultury – napawa niepokojem i jest formą cenzury ekonomicznej – ocenił reżyser. – Mam nadzieję, że władza w końcu zrozumie, że sukcesy polskich twórców kina, teatru, literatury, malarstwa za granicą, są cenne dla wizerunku naszego kraju i wszelkie próby inżynierii dusz i rządowego sterowania kulturą prowadzą Polskę w ślepy zaułek konformizmu, miernoty, i skutkują osłabieniem żywych kontaktów polskiego doświadczenia ze światem – dodał.
TVP: pokazaliśmy wiele razy „Idę”, nie ma „czarnej listy”
W niedzielę wieczorem do tych stwierdzeń reżysera „Idy” odniosła się Telewizja Polska. Podkreśliła, że „że nie są prawdą słowa reżysera Pawła Pawlikowskiego o funkcjonującej rzekomo w telewizji publicznej liście niepożądanych artystów, na której znajdować się ma pan Pawlikowski ‘wraz z wieloma wybitnymi kolegami’”.
Publiczny nadawca przypomniał, że „Ida” w TVP Kultura była pokazywana cztery raz (a na czerwiec zaplanowano kolejną emisję), poza tym film dwa razy nadano w TVP2.
– Ponadto w Telewizji Polskiej w ostatnich miesiącach wyemitowano filmy „Korespondent”, „Z Moskwy do Pietuszek z Wieniediktem Jerofiejewem” czy „Serbski epos” – stwierdziła TVP (wszystkie te filmy przygotował Paweł Pawlikowski). – Powyższe przykłady jednoznacznie dowodzą braku jakiejkolwiek „czarnej listy”, na której miałby znajdować się pan Paweł Pawlikowski – podsumował publiczny nadawca.