W piątek Sejm może odwołać Krzysztofa Czabańskiego z Rady Mediów Narodowych. Prawo i Sprawiedliwość straciłoby w tym gremium większość, co otworzyłoby koalicji drogę do wyboru nowych władz TVP i Polskiego Radia. Niezwiązani z PiS-em członkowie RMN w rozmowie z Wirtualnemedia.pl powściągliwie oceniają jednak taki scenariusza.
W skład Rady Mediów Narodowych wchodzą przedstawiciele Prawa i Sprawiedliwości: Krzysztof Czabański (przewodniczący), Joanna Lichocka i Piotr Babinetz. W gremium tym zasiadają też byli posłowie Lewicy Marek Rutka i Robert Kwiatkowski. Czabański zasiada w radzie fundacji Instytut im. Lecha Kaczyńskiego, która jest większościowym udziałowcem spółki Srebrna. Zdaniem koalicji, w ten sposób ma pośredni wpływ na działalność m.in. TV Republika. Miałby tym samym łamać zakaz obecności „w podmiocie będącym dostawcą usługi medialnej lub producentem radiowym i telewizyjnym”. W czwartek wniosek o odwołanie Czabańskiego z RMN rozpatrzy i zaopiniuje sejmowa komisja kultury i środków przekazu.
Onet.pl poinformował, że po zastąpieniu Czabańskiego innym członkiem, minister kultury i dziedzictwa narodowego może cofnąć likwidację Telewizji Polskiej, Polskiego Radia, Polskiej Agencji Prasowej i rozgłośni regionalnych. Członkowie RMN niezwiązani z PiS, mieliby bowiem większość. Ułatwiłoby to finansowanie mediów publicznych i umożliwiłoby powołanie zarówno nowych zarządów, jak i rad nadzorczych tych spółek. Obecne nie mogą co prawda odwołać likwidatorów, ale na przykład zamawiać ekspertyzy prawne, które obciążają budżety rozgłośni regionalnych już tak.
RMN wybierze tymczasowe władze mediów publicznych?
Zasiadający w RMN Robert Kwiatkowski uważa, że na razie możemy jedynie spekulować o scenariuszach na przyszłość, która zależy od decyzji obozu rządzącego. Tego samego, który krytykował zasadność funkcjonowania Rady Mediów Narodowych, a przez niemal rok ignorował jej istnienie.
– Najpierw musiałoby dojść do zmiany w składzie Rady Mediów Narodowych. Potem do zmiany procesu, który został wprowadzony decyzją właściciela. Rada Mediów Narodowych do funkcjonowania likwidatorów nic nie ma. Właściciel musiałby w drugim ruchu wycofać się z likwidacji. Dopiero w trzecim pojawia się pytanie, kto miałby decydować o nowym składzie władz. Przecież koalicja rządowa nie ukrywała krytycznego stosunku do Rady Mediów Narodowych, wskazując zgodnie z uchwałą Trybunału Konstytucyjnego, że te kompetencje powinny przypadać Krajowej Radzie Radiofonii i Telewizji. Mnie osobiście to wprawiało w zdumienie. Obecny skład KRRiT jest naprawdę wrogi obecnej koalicji rządowej. To byłyby czyste spekulacje. Rzecz jest wieloetapowa i wielopiętrowa – mówi Wirtualnemedia.pl Kwiatkowski.
Ponowny wpływ KRRiT na wybór władz mediów publicznych i likwidację RMN przewiduje też projekt ustawy medialnej. Nie wiadomo zatem czy ewentualny wybór nowych władz mediów publicznych przez uzupełnioną o jednego nowego członka Radę Mediów Narodowych, byłby tymczasowy.
– Projekt, który wypłynął z ministerstwa kultury jest dość rozczarowujący. Przedstawiono pomysł, który sprowadza się do tego, że jest w miarę stałe finansowanie na poziomie 0,09 proc. PKB i zwiększenie liczby członków KRRiT z 5 do 9. Czy po takim okresie zawirowań, dość burzliwym etapie w mediach publicznych wszystkie wnioski, na jakie nas stać to te dwa? To wszystko jest robione w cieniu nowej dyrektywy unijnej. Rząd uchyla się od przedstawienia swojej odpowiedzi na wydarzenia ostatnich lat – ocenia Kwiatkowski.
„To dopiero rozpoczyna proces uzyskiwania większości w RMN”
Powściągliwy jest także inny członek RMN. – Pierwszym krokiem jest stanowisko komisji kultury i środków przekazu i to w czwartek będzie głosowane. W piątek głosowanie na posiedzeniu plenarnym w sprawie odwołania przewodniczącego Czabańskiego. To dopiero rozpoczyna proces uzyskiwania większości w Radzie Mediów Narodowych. Następnym krokiem będzie powołanie nowego członka, a później trzeba zastanowić się co robić. Najpierw musi to wszystko nastąpić. Tak daleko w przyszłość nie wybiegałbym – mówi Wirtualnemedia.pl Marek Rutka.
Później możliwe jest cofnięcie stanu likwidacji przez rząd? – Za wcześnie na tego typu odpowiedzi, przynajmniej z mojej strony. Ja w tego typu dywagacje na razie nie wchodzę. Najpierw musi nastąpić odwołanie przewodniczącego i powołanie nowego członka. Wtedy będziemy wiedzieli na czym stoimy, czy będą decyzje też o charakterze politycznym – odpowiada były poseł Lewicy.
Rutka popiera postulat likwidacji RMN, który przewiduje projekt ustawy medialnej. Jego uchwalenie będzie możliwe, jeśli ktoś z obecnego obozu rządzącego wygra wybory prezydenckie. W przeciwnym wypadku Rada Mediów Narodowych złożona w większości z osób bliższych obecnej władzy, może stanowić „koło ratunkowe” dla koalicji. Bez zmiany ustawy mogłaby wówczas zachować wpływ na media publiczne, bez ich likwidacji.
– Ja jestem od samego początku obecności w Radzie Mediów Narodowych za likwidacją Rady Mediów Narodowych i to podtrzymuje. Mam nadzieję, że po wygranych wyborach prezydenckich, jak będzie nowa ustawa i nowy ład medialny, to RMN będzie zlikwidowana. Z obecnym prezydentem żadne ruchy porządkujące i przywracające media publiczne obywatelom, a zabierające media partiom politycznym, nie nastąpią. Takie mamy realia. Musimy operować w tym, co nam PiS zgotował – przekonuje Rutka.