Ponad 20 stron liczy uzupełnienie do wniosku w sprawie postawienia przewodniczącego Krajowej Rady Radiofonii i Telewizji Macieja Świrskiego przed Trybunałem Stanu. Niebawem zajmą się nim posłowie. Piotr Adamowicz, szef sejmowej komisji kultury i środków masowego przekazu informuje Wirtualnemedia.pl, że na razie koalicja nie będzie zajmować się postawieniem innych członków KRRiT przed TS.
Wniosek odnośnie Świrskiego wymagał uzupełnień. – Marszałek Sejmu Szymon Hołownia otrzymał dwa tygodnie temu uzupełnienie wniosku o postawienie Macieja Świrskiego przed Trybunałem Stanu. W tej chwili jest w gestii Pana Marszałka, kiedy skieruje odpowiednie pismo do Komisji Odpowiedzialności Konstytucyjnej. Z mojej rozmowy z przewodniczącym Zdzisławem Gawlikiem wynika, że jeżeli pismo od Pana Marszałka trafi niebawem, to wtedy Komisja Odpowiedzialności Konstytucyjnej rozpatrzy ten wniosek na najbliższym posiedzeniu, które jest przewidziane na posiedzenie 25-27 września – mówi Adamowicz, inicjator wniosku w sprawie szefa KRRiT. Jako pierwszy o etapie prac nad wnioskiem napisał Press.
„Jeżeli pojawią się nowe okoliczności, będą kolejne wnioski”
Uzupełnienie wniosku liczy dwadzieścia kilka stron. – Tam nie ma nic, co dotyczyłoby meritum sprawy. Te wszystkie zarzuty, które zostały postawione wcześniej, są jak najbardziej aktualne. Chodziło o doprecyzowanie prawne pewnych kwestii. Jedną z nich było rozważenie czy wniosek może i powinien dotyczyć wyłącznie przewodniczącego KRRiT Macieja Świrskiego czy także pozostałych członków KRRiT poza profesorem Tadeuszem Kowalskim. To było jedno z pytań, które postawił Pan Marszałek do rozważenia. Nasi prawnicy po analizach stwierdzili, że wniosek powinien dotyczyć pana Świrskiego, który jest umocowany prawnie jako przewodniczący i wydaje decyzje jednoosobowo jako przewodniczący. Jeżeli pojawią się nowe okoliczności, to będą kolejne wnioski dotyczące także innych członków KRRiT. Mówimy też o ekonomice procesowej. Jeśli wniosek dotyczy jednej osoby, to procedowanie jest sprawniejsze. Jeżeli dotyczy kilku osób, to siłą rzeczy to się przedłuża – tłumaczy poseł Koalicji Obywatelskiej.
Poza powołanym przez Sejm poprzedniej kadencji przewodniczącym KRRiT, w Radzie zasiadają dr Agnieszka Glapiak (powołana także przez Sejm), dr hab., prof. AKSiM Hanna Karp (powołana przez prezydenta), Marzena Paczuska (powołana przez prezydenta) i dr. hab. prof. UW Tadeusz Kowalski (powołany przez Senat poprzedniej kadencji). Ten ostatni wielokrotnie sprzeciwiał się decyzjom pozostałych członków KRRiT.
Koalicja rządząca zarzuca szefowi KRRiT m.in. blokowanie pieniędzy z abonamentu RTV (blisko 300 mln zł), nieuzasadnionego przewlekania postępowań koncesyjnych stacji TVN czy Agory, nakładania nieuzasadnionych kar i nierealizowania obowiązków badań statystycznych odnośnie oglądalności kanałów telewizyjnych. Wniosek liczy 285 stron. Przewodniczący KRRiT twierdzi, że to zemsta polityczna i postępuje zgodnie z prawem przekazując środki abonamentowe do depozytów sądowych. Za zamieszanie z ich wypłatą obwinia rząd, w tym byłego ministra kultury Bartłomieja Sienkiewicza.
Szef komisji kultury spokojny o wynik głosowania
Czy na sali plenarnej wystarczająca liczba posłów poprze wniosek? – Wniosek znajdzie większość. Można liczyć na głosy ugrupowań, które tworzą rządową koalicję. Nie ma co liczyć na głosy PiS-u, ponieważ pan Świrski był kandydatem PiS-u, jest de facto człowiekiem Prawa i Sprawiedliwości. Nie ma co liczyć na głosy 3-osobowego koła poselskiego pana Kukiza. Z pewnością też będzie przeciw. Koalicja ma wystarczającą większość, aby postawić pana Świrskiego przed Trybunałem Stanu – zapewnia Adamowicz.
Pod wnioskiem o postawienie Świrskiego podpisało się 185 posłów (minimalna wymagana liczba to 115). Aby szef KRRiT trafił przed TS, potrzebna jest bezwzględna większość głosów w obecności co najmniej połowy posłów. Liczba głosujących za musi być większa niż suma głosów przeciw i wstrzymujących się. W teorii głosy Koalicji Obywatelskiej, Polski 2050, PSL i Lewicy powinny wystarczyć (246).
W praktyce w 2015 roku koalicji PO-PSL nie udało się postawić Zbigniewa Ziobro przed Trybunałem Stanu. „Za” zagłosowało 271 posłów, a potrzebnych było 276 głosów. Kilkunastu posłów obozu rządzącego było nieobecnych. Teraz nie będzie podobnie? – Tych osób już nie ma w Sejmie w większości. Mam nadzieję, że dla innych to będzie dobry przykład, jak się nie powinno postępować. Trzeba brać odpowiedzialność za podejmowanie decyzji – odpowiada Adamowicz.