„Nienawiść zaślepia” – napisała na Facebooku Arleta Bojke, była wieloletnia dziennikarka TVP. „Dlatego wino ze zdjęcia ma dla mnie słodko-gorzki smak. Chciałabym mieć lepsze zdanie o środowisku dziennikarskim” – i dodała hashtagi #stonoga #lamborghini #stanowski. Na pierwszym zdjęciu z 6 sierpnia widać, że 18 młodych osób stoi za niebieskim lamborghini z kieliszkami w ręku, a przy lusterku od strony kierowcy kuca Krzysztof Stanowski. Na drugim Arleta Bojke zamyka drzwi sportowego wozu.
Dziennikarka od kwietnia pracuje u Krzysztofa Stanowskiego, który żeby wygrać miesięczne wypożyczenie sportowego wozu, a przy okazji ośmieszyć nielubiących go dziennikarzy, postanowił nakręcić fałszywy film z redakcyjnego kolegium Kanału Zero.
Bojke, doświadczona korespondentka telewizyjna z Moskwy, nie wierzyła, że prowokacja Stanowskiego się powiedzie. „Jestem naiwna. Niestety. Przyznaję – nie wierzyłam w pomysł @krzysztof.stanowski i bardzo chciałam w niego nie wierzyć. O ile potrafiłam sobie wyobrazić, że Zbigniew Stonoga opublikuje nagranie, o tyle już trudno było mi sobie wyobrazić, że tylu uznanych dziennikarzy i polityków bezrefleksyjnie poda to dalej”.
„KANAŁ ZIOBRO”
A jednak podali. W swoich mediach społecznościowych znani dziennikarze pisali: „Teraz przynajmniej wiadomo, skąd w nazwie kanału wzięło się zero” (Radomir Wit, TVN 24), „Kanał Ziobro” (Maciej Bąk, Radio Zet), „»Bawimy się w fajne dziennikarstwo, ale pewnych tematów nie ruszamy«. Dokładniej swoich nie ruszamy. I wszystko jasne” (Tomasz Lis), „Szokujące. W życiu nie słyszałem takiego łamania kręgosłupów. Czy Ziobro rządzi Stanowskim? Warto posłuchać” (Bertold Kittel, TVN), „Zero zdziwienia” (Artur Molęda, TVN 24), „Jak to tam było? Krzyś Stanowski nową jakością dziennikarstwa” (Marcin Łuniewski, TVN 24 i „Rzeczpospolita”). Niektóre z tych wpisów później zniknęły.
Tak komentowali film, który w poniedziałek wieczorem 5 sierpnia Zbigniew Stonoga, oskarżany i skazywany m.in. za oszustwa, zamieścił w mediach społecznościowych. Było to wideo nagrane w redakcji Kanału Zero podczas kolegium, na którym współpracownicy Krzysztofa Stanowskiego zgłaszają propozycje tematów i chcą zająć się nieprawidłowościami w Funduszu Sprawiedliwości, gdy szefem zarządzającego nim resortu sprawiedliwości był Zbigniew Ziobro.
„No dajcie spokój, Jezu” – odpowiada na nagraniu Stanowski. „Nie będziemy grać w jednej drużynie z Giertychem”. I instruuje swoich współpracowników: „Wiedzieliście od początku, jakie są zasady gry. Wiedzieliście, że bawimy się w fajne dziennikarstwo, ale są tematy, których nie poruszamy. I nie wkur… mnie teraz, że nagle was ugryzło sumienie czy coś. Róbmy dobre rzeczy, ale po tym musimy się tylko prześlizgnąć. Nie ma ch…”. Stanowski zaznacza też: „Jest kilka osób, których nie ruszamy, Ziobry nie ruszamy”. Materiał nie wygląda na zmontowany jako deep fake, więc w sieci zawrzało.
We wtorek rano Krzysztof Stanowski publikuje najpierw krótszy materiał, w którym tłumaczy, że wideo z rzekomego kolegium było inscenizacją, bo Zbigniew Stonoga obiecywał udostępnienie na miesiąc drogiego samochodu temu, kto dostarczy mu materiały kompromitujące założyciela Kanału Zero.
Stanowski oświadczył, że sam wysłał Stonodze nagranie. W dłuższym filmie pokazał, jak jego redakcja przygotowała nagranie z fikcyjnego kolegium i jak umawiano się na pokazanie fikcji.
REAKCJE
„Czuchnowski, Schwertner, Zieliński, Kittel i wielu innych. Dobrze, że Jadczak w szpitalu, bo wszyscy byście się skompromitowali” – wyliczał na X Marcin Dobski z TV Republika. Były naczelny „Dziennika Polskiego” Wojciech Mucha ironizował: „Ten moment, kiedy siedzisz sobie na afterku po weekendzie i dzwoni twój szef, którym jest Janusz Schwertner i każe ci natychmiast jechać do studia, bo będziecie robić Wydanie Specjalne o taśmach Stanowskiego. Nie ma gorzej”.
„Zauważyliście jedną regułę? Fejk o Stanowskim łyknęły te same media i ci sami funkcjonariusze medialni, co fejki Putina na temat granicy” – zachwycał się na X prawicowy dziennikarz Dawid Wildstein. Odpisał mu jeden z internautów: „To jest upadek, komplety upadek dziennikarstwa”.
Takich opinii na X było więcej: „Stanowski pokazał, jak bardzo przesiąknięte polaryzacją są media w Polsce. Przerażające jest to, że czołowi dziennikarze w Polsce rzucili się do podawania Stonogi”, „Wpis tego gościa łyknął chwast polskiego dziennikarstwa niczym kormoran rybkę. Gratulacje”, „Trzeba przyznać, że @K_Stanowski wyprawił piękny pogrzeb polskiego dziennikarstwa”.
WIĘKSZA CZUJNOŚĆ
Jak się tłumaczyli dziennikarze? „Dałem się wkręcić jak wielu innych. Tyle tylko, że to, co zrobił Stanowski, to nie jest ani prank, ani prowokacja dziennikarska” – tłumaczył dziennikarz „GW” Wojciech Czuchnowski w mediach społecznościowych. I analizował: „Słowa Stanowskiego brzmią bardzo prawdopodobnie, nie tylko dlatego, że sam je naprawdę mówi. Kanał Zero faktycznie unika tematu rozliczeń z PiS, pisowskiej grabieży państwa i 8 lat niszczenia demokracji. Na dodatek sam Stanowski umoczony jest w branie kasy z FS. Słowem, cała ta »wkrętka« polega na tym, że prawdziwy Stanowski w swojej prawdziwej redakcji mówi swoim dziennikarzom, jaka jest »linia redakcyjna«. Problem w tym, że ona naprawdę taka jest”.
***
To tylko fragment tekstu Macieja Kozielskiego. Pochodzi on z najnowszego numeru „Press”.