Polska reporterka ucierpiała w rosyjskim ataku w Ukrainie

Ranni są też dziennikarze Reutera

W rosyjskim ataku na hotel w Kramatorsku ucierpiała polska dziennikarka i wolontariuszka Monika Andruszewska

W Kramatorsku na wschodzie Ukrainy rosyjska armia dopuściła się ataku na hotel – doszło do niego w nocy z soboty na niedzielę, a wśród rannych znalazła się polska dziennikarka i wolontariuszka Monika Andruszewska. Ucierpiało także trzech dziennikarzy agencji Reutera.

O ataku Rosjan poinformował szef władz obwodu donieckiego Wadym Fiłaszkin. „W nocy Rosjanie uderzyli w Kramatorsk. Kolejnym celem w mieście stał się hotel – na razie wiadomo o dwóch rannych, a jedna osoba znajduje się pod gruzami” – napisał. Agencja Reutera przekazała, że cała poszkodowana trójka to jej pracownicy.

Monika Andruszewska: „Dalej będę pomagać ZSU”

W rosyjskim ataku na hotel w Kramatorsku ucierpiała również polska dziennikarka i wolontariusza Monika Andruszewska, która jechała w pobliżu samochodem. Andruszewska zrelacjonowała całą sytuację w mediach społecznościowych.

„Moja pierwsza osobista krew przelana za Ukrainę – akurat w Dzień Niepodległości. Po 10 latach wojny. Iskander tuż obok. Trochę pocięło mi tatuaż na prawej ręce, gdzie mam namalowane chabry przeplatane z kłosem zboża, nieprzypadkowo w kolorach ukraińskiej flagi” – napisała w poście na Facebooku. „Po prostu jedziesz po mieście. Po prostu żyjesz. Po prostu oddychasz. Rosjanom to wystarczy, by próbować cię zabić i walnąć Iskanderem tuż obok drogi, którą akurat jedziesz autem, zresztą po obiekcie cywilnym znajdującym się ze 20 metrów dalej”.

„Skaleczenia opatrzę, to drobnostki. Tatuaż poprawię. Wyciągnę szkło z włosów i ręki. Auto trudno, wstawi się nowe szyby, w końcu nie pierwszy raz. I dalej będę pomagać ZSU” – kwituje Andruszewska, zachęcając jednocześnie do wpłaty na zbiórkę na rzecz ukraińskiego wojska. Do swojego posta zamieściła też zdjęcia siebie z zakrwawioną ręką oraz zniszczonego auta.

Monika Andruszewska pisała między innymi dla „Tygodnika Powszechnego”, a wojnę w Ukrainie relacjonuje od 2014 roku. Jak podaje „Gazeta Wyborcza”, po rozpoczęciu pełnoskalowej inwazji przez Rosjan w 2022 roku relacje Andruszewskiej można przeczytać obecnie wyłącznie na Facebooku. „W marcu 2022 roku uratowała 30 uciekinierów z Irpienia, którzy znaleźli się pod ostrzałem. Pracuje w Centrum Dokumentowania Zbrodni Rosyjskich w Ukrainie im. Rafała Lemkina przy Instytucie Pileckiego” – napisała „GW”.

W ataku oprócz hotelu uszkodzony został również pobliski wieżowiec.