Agnieszka Wołk-Łaniewska została nową redaktor naczelną tygodnika „Nie” na początku sierpnia br. Zastąpiła na tym stanowisku Waldemara Kuchannego, który zmarł 1 lipca br.
Kuchanny został naczelnym wiosną ub.r., kilka miesięcy po śmierci Jerzego Urbana, założyciela i wieloletniego szefa redakcji pisma. Wcześniej przez dziesięć lat był w „Nie” wicenaczelnym.
Na pierwszej stronie bieżącego numeru „Nie” zamieszczono oświadczenie Wołk-Łaniewskiej, w którym jako adresatów wskazani są „Czytelnicy i Czytelniczki! Osoby Czytelnickie! Czytelniczątka!”. – Mamy za sobą 20 gównianych miesięcy. Najpierw zmarł Urban, rok po nim Gośka Daniszewska, dwa miesiące temu rak zeżarł nam Waldka Kuchannego – przypomniała nowa naczelna tygodnika. Małgorzata Daniszewska, żona Jerzego Urbana, zmarła w październiku ub.r., równo rok po jego śmierci.
– Dalsze wydawanie „NIE” można wytłumaczyć jedynie pijackim uporem – ale nigdy przecież nie mieliśmy trzeźwości w najwyższej estymie – Wołk-Łaniewska.
„Bez cenzury i autocenzury”
Nowa naczelna „Nie” przywołała stwierdzenia Jerzego Urbana z pierwszego numeru tygodnika wydanego w październiku 1990 roku: „Będziemy szydzić z rzeczy poważnych i weselić się ze smutnych. Świętości nieszargane umierają z nudów. Pospieszmy je ratować”.
– Od tego czasu wiele się zmieniło, a świętości, które Łysy obiecywał szargać, w znacznej mierze powymierały, choć niekoniecznie z nudów. Autorytet Kościoła kat. szlag trafił wraz z nietykalnością papieża Polaka, neoliberalne dogmaty piewców nowego ustroju trafiły na śmietnik nauk ekonomicznych, gdzie ich miejsce – wyliczyła.
Zaznaczyła, że „zawsze jednak znajdą się nowe świętości do szargania”. – Nie ustajemy w poszukiwaniach. Jesteśmy i będziemy na nie. Będziemy wisieć u gardła każdej władzy i czepiać się każdego skurwysyna, bez dzielenia na swoich i obcych. Bez cenzury i autocenzury. Nie jesteśmy od nikogo zależni, więc wszyscy mogą nam skoczyć. Z wyjątkiem Was – podkreśliła.
Wołk-Łaniewska przypomniała, że „Nie” od początku istnienia nie publikuje reklam. – Kupując „NIE”, kupujecie teksty naszych autorów i rysunki naszych grafików, a nie tonę makulatury z kolorowymi zdjęciami rzeczy, których nie potrzebujecie. Nie mamy – i nigdy nie mieliśmy – reklam ani ogłoszeń spółek skarbu państwa, których ceną jest pokora wobec władzy. Czytelnicy są jedynym naszym pracodawcą i tylko Wam jesteśmy winni swoją lojalność – stwierdziła.
W konsekwencji „Nie” jako jedyny tygodnik opinii utrzymuje się wyłącznie ze sprzedaży egzemplarzowej. – Żaden łaskawca ze sfer rządowych, samo rządowych czy biznesowych nie sypnie nam kasą, jeśli powinie nam się noga – podkreśliła.
Naczelna „Nie” do czytelników: „Pomożecie?”
Agnieszka Wołk-Łaniewska zwróciła się do czytelników kierowanego przez nią pisma. – Dlatego apelujemy: kupujcie, czytajcie, polecajcie. Szwagrowi zawińcie w „NIE” flaszkę na imieniny, żonie – kwiatek na 8 marca. Podrzucajcie „NIE” bigotom, żeby ich wkurwić, i komuchom, żeby ich podnieść na duchu. I piszcie do nas: co o nas myślicie, co Was drażni, czego Wam brakuje, a nawet, co Wam się podoba. Piszcie na Facebooku, na X, piszcie maile i listy – wyliczyła.
– Jesteśmy dla Was, a bez Was nas nie będzie. Pomożecie? – spytała.
Wołk-Łaniewska z „Nie” jest związana z przerwami od ponad dwóch dekad. Od marca 2024 roku pełniła funkcję redaktor prowadzącej. Była też naczelną dziennika „Trybuna” oraz pracowała w „Wiadomościach Kulturalnych” i „Przeglądzie Tygodniowym”.
Jak opisywaliśmy niedawno, wydająca „Nie” spółka Urma w 2023 roku zanotowała spadek przychodów o 11,3 proc. do 3,5 mln zł, a jej strata netto pogłębiła się do ponad 1,1 mln zł. Firma od lat notuje ujemną rentowność.