Wiceprezydentka USA działa według strategii dobrze znanej reporterom od początku rządów jej szefa, Joe Bidena. Polityczka, mająca już w kieszeni nominację partyjną w wyścigu prezydenckim, nie organizuje konferencji prasowych, występuje publicznie według ściśle przygotowanego scenariusza oraz unika wywiadów i odpowiadania na pytania prasy na wiecach. Gdy zrobiła to wyjątkowo w czwartek w Michigan – po jednym z pierwszych wieców, który odbyła razem ze swoim kandydatem na wiceprezydenta Timem Walzem – jej interakcja z mediami trwała… 70 sekund. Zapytana w tym krótkim czasie, kiedy zacznie udzielać dłuższych wywiadów, odparła, że pod koniec sierpnia, po Konwencji Demokratów w Chicago.
Trump wykorzystuje miganie się Harris od wywiadów
Sztabowcy tłumaczą ostrożność Harris głęboką polaryzacją branży medialnej i spadkiem zaufania do reporterów. Ludzie z otoczenia Demokratki twierdzą przy tym, że zamiast siadać do rozmów z dziennikarzami, woli ona docierać do wyborców za pośrednictwem TikToka i innych mediów społecznościowych. Dziennik „The New York Times” donosi, że jak na razie Harris pozwala sobie tylko na konwersacje off the record z reporterami towarzyszącymi jej na pokładzie Air Force Two.
Miganie się Harris od wywiadów stara się wykorzystywać Donald Trump. W dniu, w którym jego rywalka odpowiadała mediom, kiedy udzieli dłuższego wywiadu, Republikanin zorganizował konferencję prasową w swojej florydzkiej rezydencji Mar-a-Lago. Podczas wydarzenia atakował Harris, insynuując, że ta „nie jest wystarczająco mądra, by zorganizować konferencję”. „Ona nie potrafi udzielić nawet wywiadu” – wypalił Trump podczas spotkania z reporterami. W czuły punkt Demokratki, która jako wiceprezydentka nie popisała się m.in. podczas wywiadu dla NBC News w 2021 roku, uderza także J.D. Vance. Kandydat Republikanów na wiceprezydenta po wylądowaniu na lotnisku w Wisconsin pojawił się przed samolotem Harris, która również spotykała się z wyborcami w tym stanie. Zażartował, że „przyszedł tylko przywitać się z Harris i spytać ją, dlaczego odmawia odpowiedzi na pytania mediów”.
Tę narrację podchwytują prawicowe media, ale nie tylko. Już pięć dni po rezygnacji Bidena z wyścigu o Biały Dom na problem zwrócił uwagę „The New York Times”. Redakcja dziennika opublikowała komentarz, w którym apelowała zarówno do Trumpa, jak i Harris – już wówczas mającej pewną drogę do nominacji partyjnej – by zaczęli odpowiadać na pytania dziennikarzy. I to nie na te przygotowane przez kampanijnych sztabowców. A takie, jak przypomniał nowojorski dziennik, np. na początku lipca dostali przed rozmową z Bidenem reporterzy filadelfijskiej stacji radiowej WURD. „Taka strategia nie pozwoliła mu dobrze przygotować się do wieców wyborczych i stanięcia twarzą w twarz ze swoim rywalem. (…) Kamala Harris ma szansę odrobić tę lekcję” – pisał „The New York Times”.
Z kolei na początku sierpnia reporterka CNN Sara Sidner pytała prominentnych Demokratów na antenie, czy unikanie mediów przez Harris nie jest politycznym błędem. Niecały tydzień później, 11 sierpnia, komentarz w tej samej kwestii opublikował dziennik „The Washington Post”. W tekście pt. „Pytania, które pragnęlibyśmy zadać Kamali Harris” redakcja przekonuje, że kandydatka na prezydenta powinna udzielać odpowiedzi na pytania dotyczące palących tematów, takich jak m.in. jej wizja Ameryki i to, czym różni się ona od tej przedstawianej do tej pory przez administrację Bidena. „To polityczna konieczność – Trump już wykorzystuje medialne uniki Harris do ataków na nią” – przestrzega waszyngtoński dziennik.
„Tak, Kamala Harris powinna więcej rozmawiać z mediami”
Demokratkę do udzielania wywiadów zagrzewali ostatnio także m.in. felietonistka „The New York Timesa” Lydia Polgreen i prezenter radiowy znany pod pseudonimem Charlamagne tha God. Ten na antenie telewizji ABC News wypalił, iż to „uderzające”, że Ameryka do tej pory nie widziała Harris odpowiadającej na pytania dziennikarzy. Tekst o wymownym tytule „Tak, Kamala Harris powinna więcej rozmawiać z mediami” opublikował także serwis magazynu „Columbia Journalism Review”.
Niektórzy komentatorzy są mniej kategoryczni, szczególnie ci z liberalnej telewizji MSNBC, znanej z przychylnej narracji wobec administracji Bidena i Demokratów. Prezenter Lawrence O’Donnell przekonywał na antenie, że dziennikarze przeceniają wagę kontaktów z mediami w kampanii prezydenckiej, zaś komentator polityczny Michael Steele stwierdził, że krytyka mediów wobec Harris jest zwyczajnym „biadoleniem”. Głos w sprawie zajął też dziennikarz David Roberts, który po fatalnym wystąpieniu Bidena w debacie z Trumpem, oskarżał media o zbyt krytyczne podejście do prezydenta USA. Tym razem w sprawie Harris insynuował, że dziennikarze chcą z nią robić wywiady, bo mają w tym „zawodowy interes”.
Na niecałe trzy miesiące przed wyborami prezydenckimi jedno jest pewne: newsowy miesiąc miodowy Kamali Harris niebawem się skończy, a odpychanie od siebie problemu i unikanie rozmów z dziennikarzami prędzej czy później może zadziałać na jej niekorzyść.