Skazany dziennikarz zostaje w Radiu ZET

„Czyn nie podważa jego wiarygodności"

Radosław Gruca

Nadawca Radia ZET nie zamierza podjąć żadnych działań w sprawie prawomocnego skazania dziennikarza stacji Radosława Grucy za naruszenie nietykalności cielesnej i znieważenie policjanta. – Istotne dla mnie wtedy było – i jest nadal – że czyn, za który Radek został skazany w żaden sposób nie podważa jego wiarygodności jako dziennikarza ani kompetencji zawodowych – mówi Wirtualnemedia.pl Łukasz Sawala, redaktor naczelny portalu rozgłośni.

Jak poinformowaliśmy w czwartek, Sąd Okręgowy w Warszawie pod koniec maja prawomocnie skazał Radosława Grucę za naruszenie nietykalności cielesnej i znieważenie policjanta. Podtrzymał wydany jesienią ub.r. wyrok sądu pierwszej instancji, oddalając odwołania zarówno oskarżonego, jak i prokuratury.

Gruca ma zapłacić 4 tys. zł grzywny, 1 tys. zł nawiązki na rzecz jednego z policjantów oraz pokryć koszty procesu w obu instancjach.

Wyrok dotyczy incydentu z drugiej połowy lipca 2021 roku. Zaraz po jego ujawnieniu Radosław Gruca za porozumieniem stron rozstał się z OKO.press. Pod koniec 2021 roku dołączył do redakcji Radia ZET, gdzie pisze teksty na portal internetowy i współprowadzi podcast „Podejrzani politycy”.

Nadawca Radia ZET bez działań ws. skazania Grucy

Prawomocny wyrok skazujący w sprawie karnej nie będzie miał dla Radosława Grucy żadnych konsekwencji zawodowych. – Nie zamierzamy podejmować wobec Radka Grucy żadnych działań w związku ze zdarzeniem, które miało miejsce kilka lat temu, zanim został on dziennikarzem Radiozet.pl. Była to sprawa powszechnie znana z doniesień medialnych, a my już w trakcie rekrutacji wiedzieliśmy, że toczy się proces, w którym jest on oskarżony o naruszenie nietykalności policjanta oraz znieważenie słowne – wyjaśnia Łukasz Sawala, redaktor naczelny portalu Radia ZET, w odpowiedzi na pytania Wirtualnemedia.pl.

– Istotne dla mnie wtedy było – i jest nadal – że czyn, za który Radek został skazany w żaden sposób nie podważa jego wiarygodności jako dziennikarza ani kompetencji zawodowych. Zdarzenie to miało miejsce w 2021 roku, w czasie prywatnym i nie było powiązane z wykonywaniem pracy dziennikarskiej – zaznacza.

Sawala podkreśla, że w ciągu prawie trzech lat obecności w redakcji Radosław Gruca „pracował rzetelnie, przeprowadził wiele ważnych społecznie śledztw dziennikarskich”. – Dzięki niemu na światło dziennie wyszło wiele afer politycznych z wysoko postawionymi figurami w tle. Nigdy dotąd nie zawiódł zaufania ani mojego, ani naszej redakcji. Dlatego będziemy nadal współpracować, a Radek Gruca będzie współprowadził podcast „Podejrzani politycy” – podkreśla.

W Eurozecie ani Agorze, która niedawno przejęła resztę udziałów nadawcy, nie określono sztywnych procedur w takich sytuacjach. – Nie ma specjalnych zasad postępowania wobec osób skazanych za przestępstwo z Kodeksu karnego. Każda sprawa jest inna i wymaga indywidualnego podejścia – przekazało nam biuro prasowe Agory.

Najsztub został w TOK FM, Kraśko w TVN

Jesienią 2017 roku Piotr Najsztub kontynuował współpracę z należącym do Agory Radiem TOK FM, po tym jak usłyszał zarzut prokuratorski dotyczący potrącenia 77-letniej kobiety. Okazało się, że dziennikarz nie miał przy sobie prawa jazdy, nie ma też ważnego ubezpieczenia OC i przeglądu technicznego auta.

– Postawiono mi zarzut o czyn nieumyślny, a to jest jednak różnica – tłumaczył Najsztub. Dwa lata później został prawomocnie uniewinniony w drugiej instancji.

Z kolei Piotr Kraśko z „Faktów” TVN jesienią 2022 roku został skazany przez Sąd Rejonowy w na 100 tys. zł grzywny za prowadzenie samochodu w 2016 roku mimo braku prawa jazdy. Ujawniono to pod koniec 2021 roku.

Natomiast w połowie 2022 roku TVP Info ujawniło, że Kraśko w latach 2012-2017 nie składał terminowo zeznań podatkowych PIT 36L i 37 oraz deklaracji VAT-7 (w tym przypadku chodzi o latach 2012-2016). Fiskus oszacował, że z pracy etatowej w Telewizji Polskiej (dziennikarz pracował w niej do stycznia 2016 roku zarobił ponad 700 tys. zł. Przychody z działalności gospodarczej, którą prowadzi od 2008 roku mogły sięgnąć z kolei 2,8 mln zł.

Po otrzymaniu upomnienia od skarbówki dziennikarz TVN szybko zapłacił zaległe podatki z odsetkami (ponad 760 tys. zł). Przedstawił też dodatkowe faktury, które wystawił w analizowanym okresie. Łącznie przelał fiskusowi 850 tys. zł. Po ujawnieniu sprawy Kraśko we wpisie na Instagramie zapewnił, że „wszystkie kwestie podatkowe zostały wyjaśnione w Urzędzie Skarbowym 5 lat temu”.

Za co został skazany Radosław Gruca

Wyrok skazujący Radosława Grucę dotyczy incydentu, który miał miejsce w Warszawie w godzinach nocnych w drugiej połowy lipca 2021 roku. Jak podały wówczas portale TVP.info i wPolityce.pl, Gruca szarpał się z jednym z interweniujących wobec niego policjantów. Funkcjonariusze podjęli działania, gdyż zauważyli, że poruszający się chwiejnym krokiem mężczyzna próbuje ruszyć samochodem.

Sąd nie dał wiary twierdzeniom kilku policjantom wezwanym na świadków, że treść zeznań funkcjonariuszy, którzy interweniowali wobec Radosława Grucy, była inspirowana przez przełożonych. – Żaden z przesłuchanych świadków nie przekazał informacji, które mogłyby choćby uprawdopodobnić kategoryczne twierdzenia K. B. (to jeden ze świadków – przyp.) o manipulowaniu materiałem dowodowym tj. treścią zeznań świadków i notatki urzędowej przez kierownictwo KSP lub KGP (Komendy Stołecznej Policji lub Komendy Głównej Policji – przyp.) – czytamy w uzasadnieniu wyroku.

Według sądu podjęcie przez policjantów interwencji wobec Grucy, gdy ten wsiadł do auta, było uzasadnione, bo dziennikarz ich zdaniem zachowywał się jak nietrzeźwy. – W ocenie sądu odwoławczego okoliczności sprawy jednoznacznie wskazują na to, że była to znaczna nietrzeźwość. Tym co wzbudziło uwagę policjantów był bowiem typowy dla osób nietrzeźwych sposób przemieszczania się oskarżonego. Przecież gdyby oskarżony szedł prosto, to policjanci w ogóle by nie zwrócili na niego uwagi i nie nawiązali z nim po raz pierwszy kontaktu. Ponadto, gdyby wnioski wypływające z tej pierwszej rozmowy, nie utwierdziły ich w przekonaniu, że mają do czynienia z osobą nietrzeźwą, nie wycofaliby, aby zareagować na fakt zajęcia miejsca w samochodzie przez osobę, z którą przed chwilą rozmawiali. Takiej genezy zdarzenia nie kwestionował sam oskarżony – stwierdzono.

– Jest to tym bardziej możliwe, że interwencja miała miejsce ok. 3 w nocy, w momencie jak oskarżony wracał z tzw. urodzin stacji, w której wówczas pracował i sam przyznał, że spożywał wtedy alkohol – zaznaczono.

– Jak trafnie wskazał sąd meriti, przeprowadzając w tym zakresie wnikliwy wywód, w żadnym punkcie nie podważony przez obrońcę, że wręcz obowiązkiem policjantów było zareagować w momencie, gdy zobaczyli, że nietrzeźwa osoba w środku nocy wsiada sama do samochodu, tym bardziej w momencie, gdy w pojeździe zapaliły się światła. Początek interwencji nie polegał na wyciągnięciu oskarżonego z pojazdu przy użyciu środków przymusu bezpośredniego. Funkcjonariusz podszedł do drzwi samochodu i polecił oskarżonemu wyjść z pojazdu. Zachował się tym samym adekwatnie do sytuacji, która wymagała wyjaśnienia. To oskarżony zareagował agresywnie na to zupełnie uzasadnione w tych okolicznościach polecenie – opisano.

Zwrócono uwagę, że Radosław Gruca nie zgodził się na badania alkomatem. – Należy jednak podkreślić, że została podjęta próba ich wykonania i w tym celu na miejsce wezwano radiowóz wyposażony w urządzenie to umożliwiające. To oskarżony odmówił wykonania badania, która od razu dałoby odpowiedź na pytanie o stan jego trzeźwości. Gdyby wynik tego pomiaru wzbudził zastrzeżenia oskarżonego, mógłby on domagać się przeprowadzenia badań krwi. Oskarżony jednak podjął inną decyzję i zaczął domagać się przeprowadzenia badań krwi, co w danych okolicznościach nie było wymagane – stwierdzono.

Sąd nie zgodził się też z tezą obrońcy Radosława Grucy, że ten jako doświadczony dziennikarz nie mógł pod wpływem alkoholu naruszyć prawa. Zaznaczono, że to „wyłącznie twierdzenie obrońcy nie znajdujące oparcia w doświadczeniu życiowym”.

– To przekonuje bowiem, że co jakiś czas osoby znane i szanowane dopuszczają się wybryków nie licujących z ich pozycją społeczną i nie rzadko dzieje się to właśnie pod wpływem alkoholu. Ponadto z zeznań policjantów nie wynika, aby w czasie podejmowania interwencji wobec oskarżonego znali oni jego miejsce pracy i tożsamość, bądź, że właśnie opuścił imprezę zorganizowaną przez (…) – stwierdzono w uzasadnieniu.

Podkreślono, że interwencja funkcjonariuszy wobec Grucy przebiegała standardowo. – Jako manipulację sąd ocenił stwierdzenie obrońcy, że w interwencji wobec oskarżonego brało udział co najmniej czterech policjantów. Z niekwestionowanych w tym zakresie ich zeznań jasno wynika, że interwencję przeprowadzało tylko dwóch funkcjonariuszy, a dwóch pozostałych siedziało w radiowozie, będąc jedynie jej przypadkowymi widzami – opisano.

– Nie było też nic szczególnego w przyjeździe na miejsce zdarzenia kolejnych radiowozów. Jeden przyjechał, gdyż na jego wyposażeniu znajdował się mobilny aparat do mierzenia poziomu alkoholu w wydychanym powietrzu. Natomiast drugi po to, aby przewieźć oskarżonego na komisariat, po tym jak został zatrzymany – dodano.