Lokalni aktywiści sądzą się z „Merkuriuszem Mszczonowskim” – gazetą samorządu

Półkolumnowe ogłoszenie wyborcze zostało przez Gminne Centrum Informacji w Mszczonowie uznane za "niedopuszczalną agitację wyborczą"

Sprawę o ochronę dóbr osobistych przeciwko wydawcy „Merkuriusza Mszczonowskiego”, gazety samorządowej, wytoczyła grupa lokalnych aktywistów. Gazeta odmówiła im publikacji płatnego ogłoszenia przed wyborami.

„Merkuriusz Mszczonowski” jest wydawanym co miesiąc przez Gminne Centrum Informacji biuletynem informacyjnym gminy. Publikuje jednak płatne ogłoszenia, w cenie od 25 do 400 zł. Takie ogłoszenie chciał przed wyborami samorządowymi zamieścić komitet wyborczy „Mszczonów to My” – grupa lokalnych aktywistów – Barbara Korpus, Beata Mrukiewicz, Jakub Gawłowski, którzy zdecydowali się kandydować.

Gazeta władzy odmówiła komitetowi wyborczemu

– Ponieważ w Mszczonowie nie ma prasy niezależnej, KKW „Mszczonów to My” zwrócił się do „Merkuriusza” z prośbą o publikację płatnego ogłoszenia z listą kandydatów do rady gminy i na burmistrza – wyjaśnia Dominika Bychawska-Siniarska, prawniczka i działaczka na rzecz praw człowieka. – Materiał był neutralny, bez haseł agitacyjnych i odniesienia do programu. Gminne Centrum Informacji odmówiło publikacji, uznając, że stanowi to „niedopuszczalną agitację wyborczą”.

Jednocześnie „Merkuriusz” w numerze z marca 2024 roku opublikował obszerne wywiady z kandydatami związanymi z dotychczasową władzą, w tym z burmistrzem i przewodniczącym Rady Miejskiej.

Komitet wyborczy „Mszczonów to My” przy wsparciu pro bono Kancelarii Jabłoński, Koźmiński i Wspólnicy złożył pozew o ochronę dóbr osobistych przeciwko Gminnemu Centrum Informacji, wskazując na naruszenie prawa prasowego oraz dyskryminację w życiu politycznym, co miało naruszyć dobre imię jego członków.

– Moim zdaniem jest to precedensowa sprawa, w której gazeta władzy odmówiła opublikowania materiałów niezależnego komitetu wyborczego. Pomimo że w ofercie ma płatne ogłoszenia. Sprawa obrazuje, jak patologiczna jest możliwość wydawania prasy przez władze i jak służy propagandzie lokalnej – mówi Bychawska-Siniarska. – Jeśli Sąd Okręgowy w Płocku dostrzeże szerszy kontekst polityczny oraz kwestie wolności informacyjnej, może to zmienić zakres funkcjonowania prasy lokalnej.