Główne polskie dzienniki nie zdążyły poinformować o rezygnacji Bidena z udziału w wyborach

W poniedziałek czytelnicy większości drukowanych wersji dzienników nie dowiedzieli się z papieru o zmianie w amerykańskiej kampanii prezydenckiej

Większość najważniejszych polskich dzienników nie miała szans zmienić okładek i podmienić kolumn w swoich wersjach drukowanych, żeby w poniedziałek poinformować o rezygnacji Joe Bidena ze starania się o urząd prezydenta Stanów Zjednoczonych. – Nie sprzyja nam logistyka. Spadła liczba drukarń prasowych – wskazuje Bartosz T. Wieliński, wicenaczelny „GW”.

Oświadczenie o rezygnacji z udziału w wyborach prezydenckich sztab Joe Bidena zamieścił w mediach społecznościowych o 19.46 polskiego czasu. Szybko zareagowała Polska Agencja Prasowa, która zaledwie dziewięć minut później opublikowała depeszę, powołując się na agencję Reuters. Informacje o decyzji Bidena prędko pojawiły się też w portalach i serwisach internetowych.

„Rzeczpospolita” zdążyła zmienić e-wydanie

Jednak w poniedziałek czytelnicy większości drukowanych wersji dzienników nie dowiedzieli się z papieru o zmianie w amerykańskiej kampanii prezydenckiej. Informacji tej nie podała „Gazeta Wyborcza”, nie było jej też w „Dzienniku Gazecie Prawnej” czy w drukowanej wersji „Rzeczypospolitej”. Ta ostatnia zmieniła jednak okładkę e-wydania.

W poniedziałek czytelnicy papierowego wydania „Rzeczpospolitej” przeczytali ostatnie spekulacje na temat nacisków demokratów na Joe Bidena. – W „Rzepie” mamy kilka kanałów dystrybucji newsów. Oczywiście na bieżąco aktualizowana jest strona Rp.pl. Ze względów technicznych najwcześniejszy jest deadline wydania papierowego. E-wydanie ma deadline późniejszy, co daje możliwość zaktualizowania wiadomości – mówi „Presserwisowi” Michał Szułdrzyński, wicenaczelny „Rzeczpospolitej” i szef jej serwisu internetowego.

W „Dzienniku Gazecie Prawnej” i „Gazecie Wyborczej” również wydrukowano teksty bazujące na stanie wiedzy dziennikarzy z piątku i soboty.

Wieliński: „Print nie nadąża za tempem ostatnich czasów”

– Tu nawet nie chodzi o to, czy zdążymy z informacją, czy nie – mówi Bartosz T. Wieliński, wicenaczelny „GW”.

– Wiadomo, pierwszy będzie dział online, czyli Wyborcza.pl. Print nie nadąża za tempem ostatnich czasów. Nie sprzyja nam również logistyka. Spadła liczba drukarń prasowych. Również ich pracownicy nie chcą pracować, tak jak kiedyś, w środku nocy. Przez to dzienniki muszą dostosowywać swój deadline do pracy drukarzy i kolporterów. To już nie są czasy, kiedy mogliśmy zamykać wydanie pół godziny po północy – dodaje Wieliński.

Obecnie większość dzienników drukuje się w trzech drukarniach w Polce: w warszawskiej drukarni „Gazety Wyborczej”, w Bydgoszczy i w Sosnowcu. Dwie ostatnie należą do Polska Press i obsługują nie tylko tytuły koncernu, ale również konkurencję.

Bydgoska drukarnia zaopatruje północ Polski, sosnowiecka południe, ale to oznacza, że z centralnie położonych drukarń trzeba rozwieźć gazety do tak oddalonych miejsc jak np. Legnica, Rzeszów czy Szczecin. A taka logistyka wymaga od redakcji skracania deadline’ów.